Aktualności

  • Kibic pisze: Czy można zdobyć tytuł nie posiadając króla strzelców?

Cały czas jeszcze zastanawiam się, dlaczego nie zdobyliśmy mistrza w ostatnim sezonie. Zapowiadało się znakomicie i okoliczności także były ku temu sprzyjające. Już sam brak jednego etatowego kandydata do tytułu napawał mnie lekkim optymizmem - pisze w nadesłanym do naszej redakcji tekście Paweł Starosta.


Jedną ze wskazywanych przyczyn powyższego wśród kibiców był brak naprawdę skutecznego napastnika. Z początku to bagatelizowałem. Przecież pod względem ilości sumarycznie strzelonych bramek nie ustępowaliśmy Lechowi. Można było zatem stwierdzić: po co nam bramkostrzelny napastnik, skoro u nas strzela cała drużyna i to jest właśnie nasza siła. 

 Ale po jakimś czasie zastanowiłem się jednak czy może taki napastnik byłby takim elementem przeważającym.  Oczywiście jest to takie teoretyzowanie trochę, bo może w takim układzie inni zawodnicy nie mieliby swoich okazji i nie strzeliliby bramek. Pomijając jednak to postanowiłem zweryfikować następujące zagadnienie: które miejsce w klasyfikacji strzelców w ubiegłych sezonach zajmował najlepszy strzelec mistrza Polski.

Poniżej prezentuję zestawienie przedstawiające ten temat.

Pierwsze co się rzuca w oczy, to fakt, iż wcale nie potrzeba posiadać w swoich szeregach króla strzelców rozgrywek by zdobyć tytuł Mistrza Polski. Nam, mimo że posiadaliśmy takowych trzykrotnie w historii to nie pomogło. Pamiętam też, że w sezonie 2012/2013 Podbeskidzie ledwo się utrzymało, mimo że grał u nich król strzelców (Robert Demjan z 14 bramkami).

Mało tego, nie trzeba mieć nawet czołowego strzelca rozgrywek.  Nie jest to wymóg konieczny. Na marginesie: można mieć w swoim składzie jako najlepszego strzelca Piotra Parzyszka i z jego 9 bramkami także zdobyć mistrza… (ale o nim więcej później).

Nasz najlepszy strzelec ubiegłego sezonu – Luka Zahović z 11 bramkami zajął 7 miejsce w klasyfikacji strzelców. Jego ilość zdobytych bramek i zajęte miejsca wpisywałaby się w powyższe zestawienie. Mogliśmy z nim i tym zdobyć tytuł. Zawiodły inne aspekty. 

Z innej strony patrząc - nawet posiadanie w swoim składzie króla strzelców oraz najlepszego zawodnika ekstraklasy też nie gwarantuje zdobycia tytułu Mistrza Polski (patrz Ivi López i Raków). 

Przeanalizujmy jeszcze bardziej szczegółowo naszych dwóch etatowych napastników ubiegłego sezonu. 

Piotr Parzyszek zaliczył 27 spotkań (w tym 3 pełne), 11 razy był w wyjściowej jedenastce, a na boisku spędził 1018 minut (co dokładnie daje 33% normatywnego czasu). Strzelił 1 (słownie: jedną) bramkę. Miał jeszcze 1 asystę oraz 6 asyst drugiego stopnia. 

Nawet nie można powiedzieć co ile minut strzela bramkę, bo drugiej nie udało mu się zdobyć…. 

Co można jeszcze o nim powiedzieć? Że to musi być bardzo sympatyczny człowiek. Koledzy z zespołu na wesela go zapraszają i prezes nie da o nim złego słowa powiedzieć. Na każdym filmiku klubowym widziałem go zawsze szeroko uśmiechniętego. Musi mieć też fajne podejście do życia. Takie iście amerykańskie. Nieważne jakie niepowodzenia i porażki go dotkną on uśmiechnie się i skwituje: I’m fine.  Zawsze także aktywnie podskakiwał w rytm Wiara jest w nas. Myślę, że on naprawdę wierzył, że mimo, iż on nie strzela bramek, to tego mistrza jednak zdobędziemy. Mógł też być wewnętrznie uspokojony, bo nikt nie powie, że był najgorszym napastnikiem w historii Pogoni. Samobója Maniasa nie da rady tak prosto przebić. 

W przypadku strzelców małej liczby bramek, to mają oni kilka stałych wymówek usprawiedliwiających. Pierwsza to zwykle czas. Za mało go po prostu dostawali. To w przypadku Pana Piotra nie może być uwzględnione. Nie może on narzekać, że szans od trenera nie dostawał. Wg niektórych aż za dużo…

Drugi aspekt to mówienie, że pracuje on dla drużyny i miał ileś tam kluczowych zagrań i asyst. Ok, ale przyzwoitość wymaga, by mieć parę bramek też strzelonych przy okazji. Od stwarzania okazji to mamy przede wszystkim pomocników.  

Trzeci broniący argument to, gdy strzela się może i mało bramek, ale są one znaczące. Np. taki Vahan Bichakhchyan swoimi 2 bramkami zapewnił nam 6 punktów.  A też się uśmiecha i jest sympatyczny. Piotr Parzyszek strzelił swoją jedyną bramkę w meczu z Radomiakiem, który zapamiętaliśmy z tego, że straciliśmy zwycięstwo w 90 minucie.

W przypadku napastników strzelających nie najwięcej bramek bardziej istotna od ilości jest waga tych bramek. Gdyby PP strzelił tę bramkę w Częstochowie i zdobylibyśmy mistrza to pierwszy bym krzyczał, by przedłużyć z nim kontrakt. Bo warto było go mieć nawet dla tej jednej bramki. A tak…    

Zatem nie widzę możliwości usprawiedliwienia dla przesympatycznego Pana Piotra. Po prostu był to 100% niewypał transferowy.  Kuriozum jest, że w CV brązowy medal pozostanie mu na wieki. Nowemu pracodawcy może zawsze powiedzieć, że była zła taktyka, nie pod niego dobrana lub koledzy na niego nie grali.  Mniej dociekliwi może nie dotrą do super pudła w meczu z Rakowem (nie radzę umieszczać tej prawie bramki w swoim portfolio). Na zakończenie wątku Piotra Parzyszka (nie spodziewałem się, że aż tyle będę miał o nim do powiedzenia) to taka uwaga: można pudłować setki w meczu. Nawet kilka. Pod jednym warunkiem, że chociaż jedną się wykorzysta. 

Mieliśmy kiedyś prawdziwego Pana Napastnika. Marek „Valdano” Leśniak się nazywał. On też przyprawiał nas o zawał, jak potrafił przestrzelić z 1 metra nad poprzeczką.  Tyle, że za chwilę potrafił się zrehabilitować. Jak patrzyłem na jego popisy to uważałem, że gdyby tylko wykorzystał 50% swoich okazji to miałby 50 strzelonych bramek w sezonie 1986/1987, kiedy został królem strzelców z 24 bramkami. Od tego czasu chyba tylko trzy razy udało się strzelić więcej bramek królowi strzelców… (i to przy większej liczbie spotkań). Ale Valdano to był przekozak. PP zdecydowanie nie jest.

To jeszcze trochę o Luce Zahoviću. Wystąpił w 30 spotkaniach (w tym 2 pełnych), 21 razy był w wyjściowej jedenastce, a na boisku spędził 1689 minut (co daje 55% normatywnego czasu). Strzelił 11 (słownie: jedenaście) bramek. Miał jeszcze 4 asysty oraz 3 asysty drugiego stopnia. Różnica w stosunku do PP widoczna jest gołym okiem.

Bardzo go za powyższe cenię i szanuję. A że nie pozuje do kamery hollywoodzkim uśmiechem? Nie musi. Nie płacą mu za modeling tylko za skuteczną grę w piłkę nożną.

Dlaczego w drugim swoim sezonie u nas zaprezentował się lepiej niż w pierwszym? Jedni powiedzą, że trener dopasował taktykę i zaczęli grać na niego i z nim. Niektórzy dopatrywali się konfliktów w drużynie i że mu nie podawali piłek. Może też potrzebował czasu na aklimatyzację i dostosowanie się do naszej ligi, gdzie gra się fizycznie i każdy może wygrać z każdym. 

Akurat w jego przypadku można dostrzec wyraźnie, kiedy pracuje dla drużyny, a kiedy wykańcza akcje. U niego proporcje są zachowane. Imponuje też techniką i zaskakująco nawet strzał z głowy ma skuteczniejszy niż PP. Mimo aż o 14 cm mniejszego wzrostu wbił głową 4 bramki! 

Podnoszą się głosy, że gdyby Zahović wykonywał wszystkie nasze karne ze 100% skutecznością to miałby tych bramek 18. Ale musiałby wtedy być na boisku i w ogóle nie wiadomo czy by doszło do tych karnych. Więc to takie gdybanie już jest. 

Innym bujaniem w obłokach jest deliberowanie na temat tego, że gdyby Zahović spędził na boisku więcej minut to strzeliłby więcej bramek. Teoretycznie, przy jego efektywności 1 bramka co 153 minuty, to dla czasu jaki spędził np. Mikael Ishak – 2644 minuty- to wyszłoby około 17 bramek (czyli podobnie jak on). Dość tego teoretyzowania.

Mimo tego nie wiem czy to kandydat na króla strzelców naszej ligi. Pewnych aspektów, przede wszystkim fizycznych nie przeskoczy. A to już wystarczy by zmniejszyć swoje szanse na bramki. Jak się popatrzy na super snajperów ostatnich lat to raczej to są gladiatorzy…. Chociaż trafiają się wyjątki jak Nemanja Nikolić czy Igor Angulo, którzy są tylko 3-4 cm wyżsi…  Wynika, że dobranie odpowiedniej taktyki pod walory posiadanego napastnika może przynieść sukces w postaci wielu jego bramek (uwaga: nie dotyczy PP). 

Poza tym taktyka gry w ataku pozycyjnym nie wykorzystuje szybkości Zahovića. To znowu potencjalnie zmniejsza szanse skuteczności tego napastnika. 

Reasumując albo nasz nowy trener będzie miał pomysł na dalszy rozwój Zahovića w kierunku super snajpera (co bardzo bym docenił) albo powinniśmy pozyskać drugiego co najmniej tak dobrego ja Zahović z zewnątrz (o ile chcemy zwiększyć swoje szanse na mistrza w nadchodzącym sezonie). I tak naprawdę nie musi on strzelać wiele bramek, wystarczy kilka, ale istotnych (tak jak Luca, który strzelił Lechowi, Lechii i Legii). Miejmy bowiem nadzieję, że będzie on potrafił chociaż trafić w światło bramki w 100% sytuacji w jednym z kluczowych meczów sezonu…

P.S.

Naszła mnie jeszcze jedna uwaga. Różnica finansowa otrzymywana tylko za wynik sportowy pomiędzy pierwszym, a trzecim miejscem w ekstraklasie wynosi ponad 7 milionów złotych (ponad 1,5 mln Euro). Gdyby tylko podjąć ryzyko przeznaczenia części tej kwoty np. 1 mln Euro na zakontraktowanie napastnika, który zagwarantowałby strzelenie jedynie 3 – 4 bramek, dających dodatkowo kilka punktów to prawdopodobnie zdobylibyśmy mistrza.  Opłacalna inwestycja, ale widocznie oceniono, że zbyt ryzykowna. 

Oczywiście, najłatwiej się wydaje i ryzykuje nie swoimi pieniędzmi, ale każdy powinien sobie odpowiedzieć na pytanie czy naprawdę zrobił wszystko, by Pogoń zdobyła mistrzostwo. Błędy się zdarzają. Ale już popełnianie tych samych nie najlepiej o nas świadczy. 

 

tekst alternatywny

DOŁĄCZ DO NAS NA WHATSAPP! KLIKNIJ TUTAJ!

Autor: Daniel Trzepacz
Żródło: własne
Wyświetleń: 8182

Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zarejestruj się lub zaloguj tutaj.


Trwa ładowanie komentarzy...