Aktualności

Po tym jak jasne stało się to, że Adam Buksa opuści Pogoń Szczecin, pozycja napastnika stała się tematem do największych dyskusji wśród kibiców. Postawiono na Michalisa Maniasa i po trzech meczach można pokusić się o podsumowanie jego dotychczasowej gry.


Zimą w klubie uznano, że wzmocnienie na pozycji napastnika nie będzie potrzebne, bo dokonano go już latem. Już wtedy miało dojść przecież do sprzedaży Adama Buksy i do klubu ściągnięto Michalisa Maniasa. Grek cierpliwie czekał, a teraz mamy okazję oglądać go na boisku regularnie. Jakie wnioski możemy wyciągnąć po trzech meczach?

Manias z pewnością nie może być kozłem ofiarnym słabej gry Pogoni w ofensywie. Tylko w tym roku z trzech meczów tylko w jednym zdobyliśmy bramki i to wtedy, gdy Maniasa na boisku już nie było. Mowa o meczu w Płocku. Tydzień temu piłkarz miał swoje okazje, ale nie potrafił skierować futbolówki do siatki Śląska. W meczu z ŁKS-em? Był na boisku i w zasadzie na tym można zakończyć podsumowanie jego występu.

Manias to nie jest Buksa, a Buksa to nie jest Manias - mówił przed pierwszym tegorocznym meczem Kosta Runjaic i trudno z tymi słowami się nie zgodzić. Manias może i ma umiejętności pozwalające grać w dobrych drużynach, ale w tak grającej Pogoni, mającej problemy ze stwarzaniem dużej ilości sytuacji bramkowych, zawodnik jest jednak całkowicie bezproduktywny. Buksa miał tę umiejętność, że sam potrafił wypracować sobie sytuację strzelecką, minąć rywala czy utrzymać się przy piłce czekając na kolegów. Manias tych cech nie ma i w zespole, który nie stwarza kilkunastu sytuacji w meczu swojemu napastnikowi nie potrafi się odnaleźć.

Napastnik z Grecji jest w Pogoni chyba największym pechowcem. W Ekstraklasie zaliczył do tej pory 410 minut. Nie strzelił w nich żadnej bramki. To jednak nie jest najgorsze, bo mieliśmy już okazję oglądać piłkarzy z gorszymi liczbami. Jednak w tym czasie gdy Manias przebywał na boisku, cały zespół nie potrafił ani razu wpakować piłki do siatki rywala.

Manias przez 70 minut meczu z ŁKS-em nie zdołał oddać nawet jednego strzału. Nie miał ku temu okazji, ale i sam nie potrafił sobie jej wypracować. Piłkarz w tak grającej Pogoni męczy się, sprawia wrażenie zagubionego. Może więcej pożytku z niego będzie gdy do gry na dłuższym wymiarze wrócą Kozulj czy Drygas. Teraz jednak Manias męczy się w Pogoni, a kibice męczą się oglądając go na boisku.

Przed zarządem klubu kilka trudnych dni. Muszą przemyśleć sytuację i zastanowić się nad ściągnięciem piłkarza "last minute". Ciekawych nazwisk na rynku bez kontraktu brak. Jedyna możliwość to wyłożenie środków za piłkarza, którego latem i tak trzeba będzie pozyskać. Czasu niewiele, bo tylko do 2 marca. Chyba, że dalej próbujemy gry z Maniasem i oczekujemy na odblokowanie. Albo oczekujemy na uniwersalnego żołnierza jakim jest Adam Frączczak. Tylko czy w ten sposób będziemy w stanie powalczyć do końca sezonu o puchary?

tekst alternatywny

DOŁĄCZ DO NAS NA WHATSAPP! KLIKNIJ TUTAJ!

Autor: Daniel Trzepacz
Żródło: własne
Wyświetleń: 7821

Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zarejestruj się lub zaloguj tutaj.


Trwa ładowanie komentarzy...