Aktualności

  • Czesław Michniewicz: To nie jest jeszcze mój autorski zespół

- Kiedy przychodziłem do Szczecina, więcej mówiło się o utrzymaniu niż walce o udział w europejskich pucharach, i w kryzysowym momencie udało nam się to osiągnąć. Następnie rozpoczął się proces przebudowy zespołu. To nie jest tak, że ci, którzy odeszli, byli słabi - mówi w rozmowie z Przeglądem Sportowym Czesław Michniewicz.


Kibice coraz głośniej mówią o grze w europejskich pucharach.

- Na pewno nie powiem, że mamy zespół gotowy do walki o mistrzostwo Polski. Choć razem z zarządem podejmujemy decyzję, żeby w przyszłości taki był.

Dlatego podziękowano za współpracę Radosławowi Janukiewiczowi czy Maksymilianowi Rogalskiemu?

- Moja praca przebiega etapami. Kiedy przychodziłem do Szczecina, więcej mówiło się o utrzymaniu niż walce o udział w europejskich pucharach, i w kryzysowym momencie udało nam się to osiągnąć. Następnie rozpoczął się proces przebudowy zespołu. To nie jest tak, że ci, którzy odeszli, byli słabi. Po prostu za długo w obracano się w tym samym gronie i uznaliśmy, że potrzebne są zmiany. Ryzyko było duże, bo od rozpoczęcia ligi dzieliły nas tylko cztery tygodnie. Ale wygrana 2:1 z Lechem utwierdziła nas w przekonaniu, że idziemy w dobrym kierunku.

Ten Gyurcso, którego podebraliście Lechowi?

- Było dużo szumu, ale nie wiem, czy władze Lecha albo Legii faktycznie rozmawiały z Adamem, a jeśli tak, to jak zaawansowane były to negocjacje. W Pogoni spotkaliśmy się, wypisaliśmy zawodników o określonych parametrach, których chcielibyśmy ściągnąć do Szczecina, i Adam był numerem jeden na naszej liście.


To prawda, że jest szybszy nawet od Miłosza Przybeckiego?

- Przez pierwsze kilka metrów, ale na dłuższym dystansie to Przybecki jest szybszy.

Przybecki przyda się jeszcze Pogoni?

- Musimy nauczyć się wykorzystywać jego potencjał szybkościowy. Ostatnie mecze pokazały, że może nam wiele dać. Ma dużo do zaoferowania, ale nie pokazał nawet połowy tego, co potrafi. Wiem, że od początku pobytu w Szczecinie jest krytykowany. Nawet jak grał pięć minut, na konferencji prasowej dziennikarze pytali, ile jeszcze dostanie szans, zanim z niego zrezygnujemy. Ale jestem od tego, żeby w każdym kolejnym meczu zagrał lepiej i zawsze będę go wspierał. Chciałbym doczekać czasów, kiedy stanie się drugim Mateuszem Matrasem, który słabo zaczął, ale później udowodnił, że jest dobrym piłkarzem. Chciałbym, żeby jego przypadek był przykładem na przyszłość, nawet kiedy mnie już nie będzie w Pogoni. Żeby nie oceniać po jednym, dwóch meczach, tylko dać więcej czasu. Matras ma silną psychikę i sobie poradził, ale ostatnio było kilku graczy, których Szczecin „nie pokochał” i nie dali rady, jak choćby Grzesiek Bonin.

Miał pan problemy z Małeckim?

- Pracowałem z zawodnikami, którzy wiele osiągnęli, rozegrali po kilkadziesiąt meczów w reprezentacji Polski czy kilkaset w ekstraklasie. Tomasz Iwan, Piotr Świerczewski, Piotr Reiss czy Tomasz Frankowski. Z żadnym nigdy nie miałem kłopotów. I uważam, że dalej tak jest. Nie miałem problemu z Małeckim, być może on miał ze mną. Ale nie chcę do tego wracać. Niech mu się wiedzie w Wiśle.

CAŁA ROZMOWA DO PRZECZYTANIA TUTAJ!

tekst alternatywny

DOŁĄCZ DO NAS NA WHATSAPP! KLIKNIJ TUTAJ!

Autor: Daniel Trzepacz
Żródło: Przegląd Sportowy
Wyświetleń: 1754
tekst alternatywny

Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zarejestruj się lub zaloguj tutaj.


Trwa ładowanie komentarzy...