Aktualności

  • Podsumowanie 31. kolejki Lotto Ekstraklasy

Po wielu miesiącach w końcu nastała zmiana lidera w Ekstraklasie. Długo trzymała się Lechia i może się okazać, że jej pierwsza porażka na własnym stadionie w tym sezonie, zadecyduje o mistrzowskim tytule.


Grupa mistrzowska:

Lechia Gdańsk - Piast Gliwie 0:2

Piast w Gdańsku przegrał 3 tygodnie temu i zaprezentował się wtedy bardzo dobrze, ale swój dzień miał Dusan Kuciak, który bronił praktycznie wszystko. Drużyna Waldemara Fornalika zagrała teraz na podobnym poziomie, ale była już o wiele skuteczniejsza, co przełożyło się na pełną zdobycz punktową. Wydaje się, że tym występ Piast postawił pieczątkę nad swoją kwalifikacją do europejskich pucharów. Natomiast Lechia straciła lidera i mimo, że zostało jeszcze 6 spotkań, to może być bardzo trudno wrócić jej na 1. miejsce w ligowej tabeli.

Jagiellonia Białystok - Lech Poznań 3:3

Mogli czuć się mocno przez kilkanaście minut piłkarze Jagiellonii, ponieważ byli w stanie wyciągnąć wynik z 0:2 na 3:2, jednak ostatecznie i tak podzielili się punktami z Lechem, co bez wątpienia ich nie satysfakcjonuje. Z całego spotkania sporo materiałów przyda się też w ramach szkolenia z VAR, bo ten używany był w tym spotkaniu bardzo często. Sam mecz przyjemnie się też oglądało i pokazał, że nie ma co traktować Lecha jako plażowicza w grupie mistrzowskiej, ponieważ jego zawodnikom nadal zależy, aby dobrze się zaprezentować.

Legia Warszawa - Cracovia 1:0

Długo trzymała się Cracovia w Warszawie, jednak zagrała o wiele gorzej niż kilka tygodni temu, kiedy ze stolicy wywiozła komplet punktów. Należy jednak zaznaczyć, że poziom trudności był też wyższy, ponieważ Legia wskoczyła już na inny poziom i z taką grą jest obecnie faworytem do zdobycia mistrzostwa. Wojskowi od początku byli bardzo aktywni, a wyróźniał się przede wszystkim Medeiros, od którego od razu widać wielką piłkarską jakość. Sporo kontrowersji było jednak przy rzucie wolnym, który został podyktowany w doliczonym czasie gry i ostatecznie miał też przełożenie na dalszy rzut karny, jednak szczerze trzeba powiedzieć, że z przebiegu całego spotkania Legia zasłużyła na zwycięstwo.

Grupa spadkowa:

Górnik Zabrze - Arka Gdynia 1:0

Trudne zadanie przed Jackiem Zielińskim, którego Arka bez punktów wraca w świąteczny poniedziałek z Zabrza. Górnik w pełni zasłużył na zwycięstwo, ponieważ przez większość spotkania przeważał i stworzył o wiele więcej sytuacji. W nagrodę powiększył przewagę nad 15. miejscem do 5 punktów, co daje mu obecnie o wiele większą swobodę. Coraz większe widmo spadku mogą mieć w Gdyni, ponieważ mało jest pozytywów w grze Arki, a inny zespoły w grupie spadkowej wyglądają też o wiele lepiej.

Korona Kielce - Śląsk Wrocław 2:0

Wydawało się, że Korona w grupie spadkowej będzie chciała spokojnie dograć sezon, ale trafiła w poniedziałek na tak słabego przeciwnika, że aż trudno byłoby z nim przegrać. Świetnym dowodem jest pierwsza bramka, gdzie obrona Śląska rozpaczliwie próbowała zabrać piłkę Soriano. Co ciekawe arbiter tego spotkania podyktował 2 rzuty karne dla Śląska, ale dwukrotnie analiza VAR je anulowała. To świetnie pokazuje jak ten system jest przydatny, ponieważ bez niego w tym meczu najprawdopodobniej doszłoby do wypaczenia wyniku. Mimo pewnego utrzymania, kibice w Kielcach nie są zadowoleni z rezultatów osiąganych przez swój zespół, co oznajmiali wykrzykując: "Nic nie może przecież wiecznie trwać, Gino z Korony musi wy***lać".

Miedź Legnica - Zagłębie Sosnowiec 2:2

Dość żywe spotkanie obejrzeliśmy w Legnicy, gdzie szybko obydwie drużyny strzeliły po jednej bramce. Ponownie Petteri Forsell pokazał jak ważny jest dla Miedzi. Tym razem zagrał jako napastnik i dwukrotnie pokonał bramkarza rywali. W Zagłębiu dublet ustrzelił natomiast Sanogo, który nie powinien mieć problemów z pozostaniem w Ekstraklasie, pomimo ewentualnego spadku jego drużyny. Z przebiegu całego spotkania wydaje się, że wynik zasłużony, chociaż obydwie strony w doliczonym czasie gry, mogły zadać decydujący cios, jednak zarówno Gabedavie czy Fernandezowi zabrakło skuteczności. Bardziej niezadowoleni są bez wątpienia piłkarze Zagłębia, którym remis komplikuje poważnie szanse na utrzymanie.

Wisła Kraków - Wisła Płock 2:3

Patrząc na skład, który wybrał Maciej Stolarczyk wielu postronnych kibiców naszej Ekstraklasy od razu pewnie miało ochotę obstawić wygraną Wisły Płock. Po 36 minutach nasza liga nie pierwszy raz nas jednak zaskoczyła i Biała Gwiazda prowadziła 2:0, po dwóch trafieniach Sławomira Peszki. Burliga i debiutujący 17-latek Dawid Szot na środku obrony oznaczali też bramki stracone i duży wpływ na cały wynik miał jednak ten bardziej doświadczony, który na początku drugiej połowy otrzymał bezpośrednią czerwoną kartkę. Zmotywowało to jeszcze bardziej Nafciarzy, którzy poszli za ciosem i całkowicie odwrócili losy meczu inkasująć komplet punktów. Włodarze w Płocku mogą być jak na razie bardzo zadowoleni ze swojej decyzji o zatrudnieniu Leszka Ojrzyńskiego, ponieważ 9 punktów w 3 spotkaniach chyba nikt się nie spodziewał.

tekst alternatywny

DOŁĄCZ DO NAS NA WHATSAPP! KLIKNIJ TUTAJ!

Autor: Łukasz Lubkowski
Żródło: własne
Wyświetleń: 2333
tekst alternatywny

Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zarejestruj się lub zaloguj tutaj.


Trwa ładowanie komentarzy...