Aktualności

  • Mroczek dla PS: Runjaic okazał się złotym strzałem

Nie tylko my w trakcie obozu w Turcji przeprowadziliśmy rozmowę z prezesem Jarosławem Mroczkiem. Długi wywiad pojawił sie w poniedziałkowym Przeglądzie Sportowym. Fragment znajdziecie poniżej.


Za rekordowe pieniądze odszedł Kozłowski, ale i za żadnego piłkarza nie zapłaciliście więcej niż za Wahana Biczachczjana. Długo dojrzewaliście do decyzji, żeby wydać na piłkarza prawie milion euro?

- Procesy poszukiwania zawodnika nie mają początku i końca, bo obserwacja trwa nieustannie. Jeżeli mamy świadomość, że za jakiś czas pojawią się nowe możliwości finansowe, to możemy zaglądać półkę wyżej. Tak było w tym przypadku. Cieszę, się, że Wahań dobrze pokazał się już na obozie. Oczywiście nie chcę tego przeceniać, bo najlepiej zna się na tym trener i on wie, jak wprowadzać zawodnika. Gdyby Wahan nie pojawił się w pierwszym składzie, to namawiam naszych kibiców, aby nie myśleli, że coś jest źle. Każda drużyna jest inna, ma inne nawyki w graniu i nowy zawodnik musi przejść etap adaptacji. I tu się zgadzam z trenerem, że powinno się wprowadzać stopniowo.

Na dole tabeli osiadła Legia, a mówię o niej tylko dlatego, że wy też byliście w podobnej sytuacji, gdy pracował u was Maciej Skorża. Na papierze wszystko grało, wydawało się, że za chwilę zaczniecie wygrywać, a ocknęliście się na ostatnim miejscu.

- Byliśmy w jeszcze gorszej sytuacji niż teraz Legia. Pamiętam, jak siedzieliśmy w klubie i Uczyliśmy, ile średnio trzeba zdobywać punktów w meczu, żeby się utrzymać. Każdy robił dobrą minę do złej gry. Wtedy wiele przyczyn złożyło się na takie wyniki. I przyszedł Kosta Runjaic. Mogliśmy go wcześniej obserwować, znać, ale nie wiedzieliśmy, jak poradzi sobie w tych realiach, czy to będzie dobry strzał. Okazał się złotym.

Zostaje nam złoty strzał, jak pan powiedział, czyli Runjaic. I jego kontrakt. Wygasa w czerwcu. O przedłużeniu mieliście rozmawiać na obozie w Belek. Udało się?

- Tak, rozmawiamy. Myślę, że gdzieś w połowie lutego, może pod koniec, możemy coś ogłosić.

Jak mówi pan o takiej formule, to raczej wygląda na ogłoszenie przedłużenia umowy.

- Mam nadzieję, że tak będzie. Ja nie lubię o takich rzeczach mówić. To jest tak, że - chodzi mi o transfery, nie mówię teraz o trenerach - strony rozmawiają i są zadowolone, a nagle okazuje się, że jedna rzecz, której w ogóle nie braliśmy pod uwagę, jest nie do przeskoczenia. Mówimy o kontrakcie, tam jest wiele elementów. Atmosfera jest bardzo pozytywna, ja mam absolutną nadzieję, że to się dobrze skończy.

Ale na dzisiaj jaka jest sytuacja? Jesteście w połowie drogi?

- Nie jestem w stanie tego ocenić. Rozmawiamy po kolei o każdym elemencie. Pamiętajmy, że sytuacja Pogoni w nowym sezonie zmieni się diametralnie. Jakiś etap się kończy. Będziemy pracować w innych warunkach. Wreszcie zaczynamy mieć stadion pełen kibiców, a nie tylko puste krzesełka. Wierzę, że zapracujemy też na szansę w pucharach. Za nami i Kostą jest wspólne pięć lat. To dużo czasu, poznaliśmy siebie - słabsze i lepsze strony. Każdy z nas musi to przemyśleć. Nie chodzi o to, żeby podpisać kontrakt na dwa czy trzy lata, tylko też o to, aby mieć pomysł na tę przyszłość. Hipotetycznie, jeżeli nawet powtórzymy miejsce z ostatniego sezonu, to będzie oznaczać, że drużyna się ustabilizowała - jest w czołówce, mamy bardzo dobre warunki infrastrukturalne, możemy prowadzić akademię. To jakby koniec pewnej fazy. I teraz potrzeba - jakby - nacisku do przodu. Więc tych elementów jest bardzo dużo, to trzeba uzgodnić. I zgodzić się, że chcemy to wspólnie zrobić. Na tym to polega.

Pogoń ma strategię, w którym kierunku iść?

- Oczywiście, że ona jest. Tylko nigdy nie mogłoby być tak, że klub ma swoją, a trener swoją. Musi być wspólna. W klubie też rozmawiamy, w którą stronę pójść. To jest też m.in. treścią negocjacji z Kostą. Jest też taka prozaiczna przyczyna, że on i sztab do Turcji przyjechali pracować. I naprawdę ciężko pracowali. Znalezienie godziny, żeby usiąść i spokojnie porozmawiać, wcale taką prostą sprawą nie było. Tak naprawdę mieliśmy jedną okazję do rozmowy. Uspokajam kibiców Pogoni, że nie ma żadnych negatywnych relacji, jest tylko konstruktywna dyskusja. Proszę się nie obawiać, nie będzie źle. Na pewno jeszcze dużo czasu poświęcimy na rozmowy, żeby później nikt nie miał wątpliwości. Najgorzej, gdy potem dzieje się gorzej, ktoś wstaje i mówi: „A nie mówiłem...". No nie. To trzeba mieć ułożone, a pewne sprawy zapisane.

tekst alternatywny

DOŁĄCZ DO NAS NA WHATSAPP! KLIKNIJ TUTAJ!

Autor: Przegląd Sportowy
Żródło: Przegląd Sportowy
Wyświetleń: 8744

Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zarejestruj się lub zaloguj tutaj.


Trwa ładowanie komentarzy...