Aktualności

  • Runjaic: W Szczecinie jestem szczęśliwy od pierwszego dnia

- Od pierwszego dnia w tym mieście jestem szczęśliwy. Otaczają mnie dobrzy i pracowici ludzie. Mają dużą wiedzę i wspólnie tworzymy dobrą atmosferę od początku mojej pracy w Pogoni, aż do teraz - mówi w rozmowie z naszym serwisem trener Kosta Runjaic. Zachęcamy do przeczytania obszernego wywiadu, który przeprowadził Daniel Trzepacz.


. Trenerze, jesteś osobą, która wychowała się na zachodzie europy. Jesteś szczęśliwy żyjąc w Szczecinie?

- Czy jestem szczęśliwy w Szczecinie? Od pierwszego dnia w tym mieście jestem szczęśliwy. Otaczają mnie dobrzy i pracowici ludzie. Mają dużą wiedzę i wspólnie tworzymy dobrą atmosferę od początku mojej pracy w Pogoni, aż do teraz. Nie było jednego dnia w którym żałowałbym podpisania kontraktu z klubem. Kocham to miasto. Żyją w nim świetni ludzie, Szczecin jest spokojnym miastem.

Ma pan ulubione miejsca w Szczecinie?

- Takimi są te w pobliżu mojego apartamentu, czyli plac Orła Białego i jego okolice. Bardzo lubię Jasne Błonia. Rok temu kupiłem sobie rower i gdy pogoda pozwala, to właśnie tam wybieram się na wycieczki w głąb lasu i wracam do miasta. Jest wiele fajnych miejsc w Szczecinie. Lubię Bulwary. W Szczecinie wszędzie jest blisko. Od mojego mieszkania do klubu droga zajmuje mi od pięciu do ośmiu minut i to jest fantastyczne.

Od objęcia przez pana Pogoni, zespół miał dwa trudne momenty. Pierwszy to sam początek i drużyna na dnie tabeli. Drugi miał miejsce na początku kolejnego sezonu. Który był trudniejszy?

- Z pewnością ten drugi moment był trudniejszy. Nikt nie spodziewał się tego typu wyników. Wiedzieliśmy, że wykonaliśmy dobrą pracę latem, ale przytrafiło się nam kilka kontuzji i nie byliśmy na to przygotowani. Było sporo tych urazów, a do tego doszło sporo zmian personalnych w drużynie. Nie spodziewaliśmy się, że wygramy pięć czy sześć pierwszych meczów. Chcieliśmy jednak dobrze wystartować. Graliśmy mecze dobre, nie gorsze od przeciwników, ale notowaliśmy złe wyniki.

Jak w takim momencie dotrzeć do głów piłkarzy?

- Nie jestem zwolennikiem zmiany koncepcji drużyny czy stylu gry ze względu na wyniki. Wiesz, dla mnie ważny jest progres i tendencja. To widać w pomeczowych liczbach czy stylu gry. Zawsze dokonujemy dogłębnej analizy i pokazujemy zawodnikom dobre i złe momenty w meczu. Momenty, które możemy w przyszłości poprawić i nad nimi pracować. Jestem facetem, który myśli pozytywnie. Nasze liczby były dobre, dużo biegaliśmy, sporo więcej od rywali. Notowaliśmy dobre liczby, ale nie strzelaliśmy goli lub traciliśmy je zbyt łatwo. Były mecze w których popełnialiśmy błędy. Pamiętam drugi mecz sezonu z Piastem Gliwice, gdzie błąd popełnił Walukiewicz i wielu kibiców go skreślało. Przegraliśmy mecz, ale jeśli pracujesz z młodymi piłkarzami to musisz mieć świadomość, że ich występy są większą sinusoidą w trakcie sezonu. Na koniec jednak to ja biorę odpowiedzialność za wyniki i proces rozwoju piłkarzy. Nie byłem usatysfakcjonowany w tamtym czasie. Miałem jednak poczucie dużego zrozumienia ze strony zarządu i Darka Adamczuka. Zawsze mówiono mi i kolegom ze sztabu trenerskiego: Hej! Pozostańcie pozytywni, idziemy dalej razem!

Dużo znaczyło dla pana to wsparcie ze strony zarządu?

- To jest ważne, jeśli otrzymujesz szczery "feedback". Wtedy gdy czujesz, że jest to szczera opinia. To jest lepsze, niż to, gdy ktoś mówi ci, że robisz dobrą robotę, a ty tego nie czujesz. Przed podpisaniem kontraktu z Pogonią odczucia po rozmowie z Jarosławem Mroczkiem, Darkiem Adamczukiem i Maćkiem Stolarczykiem były fantastyczne. Potwierdzenie tego miałem już w pierwszych dniach pracy w Pogoni. W tych trudnych czasach oni też byli bardzo pozytywni. Ważne w tym pierwszym sezonie było to, aby zachować spokój w sobie. Trzeba to było pokazać drużynie bez uwagi na to, jak zła była sytuacja. to było ważne dla zespołu. W tym drugim trudnym momencie, oni byli nawet trochę bardziej spokojni ode mnie. Jestem ambitnym człowiekiem i nie potrzebuję dodatkowej presji z zewnątrz. Sam nakładam na siebie presję. Dlatego, że chcę odnieść sukces, chcę widzieć progres mojej drużyny i chcę rozwijać moich zawodników.

Wiele zmieniło się w klubie od czasu gdy pan do niego trafił?

- Tak, to jest cały czas proces. Dokonaliśmy wielu zmian zawodników. Myślę, że dokonaliśmy wielu dobrych decyzji. Udało się dokonać kilku znaczących dla klubu transferów. Zawsze trzeba mieć jednak trochę szczęścia. Przy kilku transferach do klubu nie mieliśmy stuprocentowej pewności, czy to wypali. Ale wypaliło i działa dobrze. W klubie też doszło do różnych zmian organizacyjnych. Myślę, że mamy dobrą strukturę, ale cały czas pracujemy nad detalami. Myślę, że wszyscy sprawiliśmy, że udało się klub rozwinąć. W każdym okienku gdy pozyskujemy piłkarzy z innego kraju jak w przypadku Zecha, ale i z Polski jak Damian Dąbrowski, oni są mocno zaskoczeni naszą dobrą organizacją. Nie mówię o organizacji w trakcie zajęć, ale i tam ona wygląda dobrze. Mówię o wszystkim w klubie, jak wygląda pomoc zawodnikom i wsparcie dla nich. Oni są za to wdzięczni i doceniają to.

Do sporej liczby zmian doszło też w sztabie trenerskim. Asystentami byli już Rafał Janas i Dietmar Brehmer. Ostatnio zmieniliście też trenera bramkarzy.

- Tak, było trochę tych zmian. W trakcie poprzedniego sezonu z klubu odszedł też szef skautów, Łukasz Becella. Gdy przyszedłem do klubu zdecydowałem, że przychodzę sam. Rozmawialiśmy z Rafałem Janasem i sygnał był jasny, że pracujemy razem do końca sezonu, aby się sprawdzić, dać sobie szansę na ocenę współpracy i później podjąć decyzję odnośnie dalszej pracy latem. Jednak on sam podjął decyzję o odejściu z klubu. Później rozmawiałem z Darkiem Adamczukiem i mieliśmy ten sam pomysł na wykorzystanie w sztabie Roberta Kolendowicza. Uznaliśmy, że dobrym pomysłem będzie mieć w sztabie kogoś młodego z potencjałem i ambicjami. Miał też dobre rozeznanie wśród zawodników z Akademii. Pogoń jest przecież klubem dla którego Akademia jest ważnym ogniwem. Chcemy wychowywać piłkarzy, wprowadzać ich do zespołu, rozwijać i też sprzedawać do innych klubów. Taki motyw możliwy jest jeśli wszyscy będziemy dobrze pracować. Jestem bardzo zadowolony z tej decyzji, żeby Robert do nas dołączył. To świetny i pracowity facet. Już zrobił kilkustopniowy progres i szybko się uczy. Jeśli chodzi o Dietmara to mieliśmy pozytywne opinie na jego temat od wielu osób. Ważne było też, że mówi po niemiecku. Dla mnie to dobrze mieć kogoś komu mogę wytłumaczyć coś bardziej szczegółowo w tym języku. Rok współpracy był bardzo udanym czasem. Podjął jednak decyzję, że chce odejść z klubu.

Bardzo był Pan zły na taką decyzję?

- Byłem zaskoczony na początku, ale co mogłem zrobić? Z pewnością tęsknił za swoją rodziną. Znam taką sytuację bardzo doskonale, bo sam w niej jestem. W Niemczech mówi się jednak, że jeśli ktoś chce podróżować to nie można go zatrzymać i rozstaliśmy się w dobrych relacjach. Znam Tomka Kaczmarka i to był dobry moment na współpracę bo akurat znajdował się bez zatrudnienia. Udało się go namówić do wspólnej pracy. Znamy się od jakiegoś czasu.

W tym okienku transferowym straciliśmy Adama Buksę, który był ważnym dla trenera zawodnikiem. To był też jeden z pierwszych transferów po przyjściu Pana do klubu. Jak będzie wyglądała Pogoń bez niego?

- Zobaczymy, nikt tego nie wie. Z punktu widzenia liczb w tym i poprzednim sezonie był dla nas jednym z kluczowych piłkarzy. Zawodnikiem, który mógł rozstrzygnąć mecz. Spodziewaliśmy się tego, że może opuścić klub i spodziewaliśmy się tego już latem. Dlatego bardzo szybko podpisaliśmy umowę z Michalisem Maniasem. Sytuacja odłożyła się w czasie o pół roku. Dla trenerów nigdy nie ma dobrego momentu na stratę ważnego zawodnika. Adam takim był jeśli spojrzymy nawet na suche liczby. Sytuacja na rynku jest taka, że wszystkie kluby szukają poważnego napastnika z liczbami. Buksa odszedł w dobrym dla piłkarza wieku i będzie miał możliwość do tego, aby rozwijać się w New England Revolution. Ma wszystko, żeby z czasem stać się zawodnikiem z najwyższej półki. Zobaczymy jak bardzo jako drużyna będziemy sobie w stanie poradzić bez niego. Dla niektórych to szansa aby wejść na jego miejsce i pomóc drużynie. Cały czas trwa proces. Zawodnicy muszą starać się aby poprawiać swoje liczby nie tylko jeśli chodzi o bieganie, ale o gole, asysty i kluczowe podania. Te liczby są ważne jeśli chcemy wygrywać i osiągnąć sukces.

Do drużyny doszedł Paweł Cibicki. Gdzie widzi go Pan na boisku?

- Udało się pozyskać Pawła Cibickiego, nie jest to jednak piłkarz, który zastąpi Adama Buksę w stosunku jeden do jednego bo to inne typy zawodników. Pawła widzę bardziej jako skrzydłowego w naszym zespole. Ma odpowiednie doświadczenie i swoją historię. Po kilku dniach widzimy, że ma spore umiejętności i może nam pomóc. Jednak potrzebuje czasu aby się odpowiednio zaadaptować. Musi popracować nad swoją fizycznością. Dlatego ważne jest dla nas to, aby piłkarze byli zdrowi w trakcie obozu, bo tu się to wszystko buduje.

Było dla Pana ważne aby pozyskać takiego piłkarza jak Paweł Cibicki?

- Zawsze rozglądamy się za piłkarzami, ale taki transfer musi mieć sens. Pogoń chce też ściągać piłkarzy z Polski, albo z Polską związanych. To była dobra okazja. Jest w dobrym wieku i ma podobny profil zawodnika do Spiridonovicia. Jednak nie jest to piłkarz jak dla przykładu Buksa. Buksa odszedł od nas z dobrymi liczbami, rozegrał sporo minut. Wiemy, że Cibicki ostatnio wiele nie grał. To zawsze jest wyzwanie, żeby takiego piłkarza zbudować, ochronić przed kontuzją. Jest on w miejscu w którym może nam pomóc.

To pierwszy i ostatni transfer Pogoni w zimowym okienku?

- Tak myślę. Wierzę w naszą drużynę. Mamy cały czas trzech napastników, bo jest Adam Frączczak, Soufian Benyamina i Michalis Manias. Cibicki i Spiridonovic też mogą grać jako napastnicy. mamy trochę młodzieży, która w ostatnich miesiącach zrobiła postęp w swojej grze i umiejętnościach. Mamy stabilną sytuację w linii obrony po powrocie Mariusza Malca. W piłce nigdy nie można powiedzieć, że już nic się nie wydarzy, ale nie jesteśmy teraz głęboko zaangażowani w sprawy transferowe. Transfery zawsze muszą mieć sens i być odpowiednie dla klubu pod względem budżetu, profilu piłkarza, charakteru, poziomu i tak dalej.

Co dalej z Andre Fomitchowem?

- Znam tego piłkarza. Był z nami przez kilka dni jakiś czas temu. Jest aktualnie bez kontraktu i dla niego to dobra szansa aby pokazać tutaj swój poziom. Dałem mu szansę aby był z zespołem, miał okazję potrenować na wyższym poziomie na boisku. Niestety, przytrafił nam się ten wypadek samochodowy. Żurawski, Wędrychowski i Kozłowski przeszli z nami przez ostatnie pół roku i teraz byliby ważnymi ogniwami do rywalizacji. Niestety nie ma ich z nami, a rywalizacja na zajęciach jest potrzebna. Znam "Fomiego", jego charakter. Ma lewą nogę, wiem jak gra. To lewy obrońca, ale w Wolfsburgu grał też jako lewoskrzydłowy, a nawet jako zawodnik na pozycji numer "6". Dobrze mieć go tu.

Do kiedy z Wami zostanie?

- Będzie trenował do końca obozu w Belek.

Po nim zapadną decyzje co do jego przyszłości?

- Nie musimy teraz o tym myśleć, co będzie za 7 czy 8 dni. Najważniejsze jest, to co tu na obozie. Skupiamy się na naszej pracy. Zobaczymy co będzie dalej z zawodnikami z wypadku, kontuzjami.

W ostatnich okienkach Pogoń wytrasnferowała kilku piłkarzy za solidne kwoty transferowe. To maksimum, czy sufit jest znacznie wyżej?

- Nie wiem. Nie zajmuję się tym. Podejmowaliśmy dobre decyzje w przeszłości. Niektóre zapadły szybciej niż się wielu spodziewało. Nie można jednak przewidzieć, że dany piłkarz za dwa miesiące lub pół roku będzie na danym poziomie. Oczywiście możemy ocenić umiejętności i potencjał. Wszystko w przeszłości poszło lepiej niż się spodziewaliśmy. Jednak musimy o to dbać, bo nie zawsze tak musi być. Nie możemy zakładać w klubie, że w kolejnych latach zawsze będzie tak samo, że co sezon uda się wytransferować piłkarza za duże pieniądze. To nie byłoby zdrowe dla klubu czy drużyny. Musimy zachować odpowiedni balans, aby stawać się silniejszą drużyną. To dobre dla młodych piłkarzy i ich rozwoju. Oni też uczą się od bardziej doświadczonych zawodników. To jest duże wyzwanie dla nas, dla Pogoni, ale i myślę, że dla większości klubów w Polsce. Jest jednak tak, że jeśli młody piłkarz zaczyna się wyróżniać, ma "seksowny profil" to klub z zachodu go zabierze. Nie masz szansy utrzymać go tutaj. Ja to rozumiem, bo nie chodzi tylko o podejście piłkarzy, ale i o małe rzeczy o których często wielu ludzi nawet nie mówi jak inna liga czy inny kraj do życia. 

Jak wygląda sytuacja z piłkarzami, którzy ucierpieli w wypadku samochodowym? Kiedy będą zdolni do gry?

- Jesteśmy w codziennym kontakcie z naszymi doktorami, którzy są na miejscu w Szczecinie. Muszą teraz odpoczywać, bo to był poważny wypadek. Jeśli spojrzysz na zdjęcia z wypadku, to zobaczysz, że mieliśmy sporo szczęścia. Potrzebują czasu. Nie mogę szczerze powiedzieć kiedy dokładnie to będzie. Może do marca? Stracili okres przygotowawczy, który jest bardzo ważną częścią sezonu. Czekam na znak od naszych lekarzy. Jeśli będzie zielone światło, to wrócą do zajęć. Proces jest jednak długi, bo jest rehabilitacja. Wszystko musi odbywać się krok po kroku. Chcę mieć w treningu piłkarzy gotowych na 100%. Nie na 80 czy 90%. Zawodnik musi być gotowy na 100% do zajęć z pierwszą drużyną.

Może trener powiedzieć coś o młodych piłkarzach, którzy przyjechali z Wami do Belek?

- Wypadek zdarzył się w trzecim dniu naszych przygotowań i weekend po nim był bardzo stresujący. W kolejnym tygodniu czekaliśmy na decyzje lekarzy. Liczyłem, że może chociaż jeden z nich będzie gotowy, żeby wyjechać. Mam na myśli Wędrychowskiego. To się jednak nie udało. Usiedliśmy więc i wybraliśmy kolejnych piłkarzy z największym potencjałem. To dobrzy chłopcy. Potrzebują jednak czasu na adaptację.

Kibice mają duże oczekiwania dotyczące tego sezonu. Dobra jesień spowodowała, że liczą na grę o czołowe lokaty.

- To normalne, że oczekiwania kibiców są wysokie i w pełni je rozumiem. Pod względem wyników notujemy bardzo dobry sezon. W tabeli jest bardzo ciasno. Mecze są wyrównane i każdy może wygrać z każdym. Wiele detali musi odpowiednio pracować ze sobą. Teraz przygotowujemy się bez Buksy i kontuzjowanego Kozulja. Kostas od dziesięciu dni nie trenuje z zespołem. Na chwilę wypadł Matynia, ale wrócił Rico Nunes. Jeśli chcemy grać dalej tak dobry sezon potrzebujemy trochę szczęścia i braku kontuzji. Zobaczymy jak zespół będzie wyglądał bez Adama Buksy. Jeśli jednak o to chodzi to myślę optymistycznie. Nie chcę jednak robić żadnych prognoz. Wiemy czego potrzebujemy do tego aby zostać w czołówce tabeli, wystarczy spojrzeć na statystyki. Musimy grać na tym samym poziomie, albo nawet lepiej w następnych siedemnastu meczach. Pierwszym celem jest to, aby jak najszybciej zapewnić sobie miejsce w czołowej ósemce. To też jest wyzwanie. Myślę, że kibice nie analizują dokładnie sytuacji w tabeli z sezonu na sezon. W poprzednim potrzeba było 42-43 punkty aby wejść do ósemki. We wcześniejszych latach było to 38-39 punktów. Ten sezon jest specyficzny, bo w z drużyn które znajdą się w dolnej ósemce aż trzy spadną do niższej ligi. Dla każdej drużyny, ważny będzie każdy mecz. Dlatego spodziewam się, że każdy kolejny mecz będzie najtrudniejszy. To jest nasze wyzwanie. Z założenia chcemy oczywiście wygrać każde spotkanie. Chcemy myślami przechodzić od spotkania do spotkania. Nie wybiegać dalej w przyszłość. Nasz pierwszy mecz rozegramy na wyjeździe z Wisłą Płock. Z nimi przegraliśmy pierwszy pojedynek w tym sezonie. To ten mecz jest dla nas teraz najważniejszy. Przygotowujemy się do niego w jak najlepszy sposób. Później? Zobaczymy, po każdym kolejnej rywalizacji. Tak samo było jesienią od meczu z Legią, który przecież mógł się też zakończyć remisem, albo nawet porażką. Dlatego najważniejsze jest, aby każdy był świadomy sytuacji. Myślę, że zespół jest ambitny i głodny sukcesu. Ale nie jesteśmy jedyną drużyną w lidze i trzeba o tym pamiętać. Cieszę się jednak, że wszyscy w klubie i w drużynie zaczynamy myśleć o większych rzeczach. To jest zawsze czas i proces, który różnie wygląda we wszystkich klubowych departamentach. Mamy cel jakim jest wprowadzanie młodych piłkarzy i przybliżanie ich do wyjściowej jedenastki. Innym celem jest dalszy rozwój ważnych już dla nas zawodników jak Spiridonovic, Stipica, Zech czy Kowalczyk i utrymanie ich na tym poziomie. Chcemy też rozwijać piłkarzy, którzy teraz w drużynie są numerami 12, 13, 14 i tak dalej, aby rywalizacja cały czas rosła. To zarządzanie, a jeśli chcesz dotrzeć do drużyny i coś im przekazać, czegoś ich nauczyć, musisz zacząć od samego siebie. O skupieniu, o zaangażowaniu, o dbaniu o siebie, o detalach. Mamy duże możliwości na sukces.

Pan ma jakieś swoje oczekiwania względem tego sezonu?

- Po ostatnim sezonie podjęliśmy decyzję o budowie nowego środka defensywy i pozyskaniu nowego bramkarza. To zadziałało. To była dobra decyzja z naszej strony. Sezon rozpoczęliśmy z całkowicie przebudowanym środkiem obrony i nowym bramkarzem. Nie znam drugiej drużyny, która podjęłaby się tego, tak jak my. Nie przypominam sobie drużyny w Niemczech, która zaczęłaby sezon z takimi zmianami. Jestem szczęśliwy, bo zawodnicy wykonują fantastyczną pracę jako cała drużyna. Pierwszym celem na początku sezonu było dla mnie pozostanie w czołowej ósemce. Nie jest to łatwe, bo wszyscy wiemy, że w tym sezonie spadają trzy drużyny i każda drużyna w pierwszej kolejności po trzydziestu meczach chce być bezpieczna. Mamy 35 punktów, o 4 więcej niż w poprzednim sezonie. Rok temu w ostatnich 10 meczach zdobyliśmy 12 punktów. Średnia? 1,2 punktu na mecz. W tym sezonie do tej pory mamy 1,75 punktu na mecz. Ósemkę powinno zapewnić 45 punktów, więc wciąż mamy do zdobycia dziesięć oczek w dziesięciu spotkaniach. Ale jeśli zdobędziemy dziesięć punktów w dziesięciu meczach, to będzie zbyt mało, aby być w ścisłej czołówce. Rozmawiamy o tym bardzo głęboko w drużynie... Zacznijmy dobrze od tego pierwszego meczu wyjazdowego w Płocku. Zagrajmy jak najlepiej i osiągnijmy dobry wynik. Wtedy zobaczymy. Z meczu na mecz, z tygodnia na tydzień.

W Polsce mówi się ostatnio sporo o zmianie systemu rozgrywek. Pan jest zwolennikiem obecnego systemu ESA37, czy ligi złożonej z osiemnastu drużyn?

- Myślę, że osiemnaście drużyn w lidze to dobra liczba. Da to 34 mecze i jasną sytuację po 34 meczach w tabeli, kto jest na szczycie, a kto zajmuje miejsca spadkowe. Teraz możesz grać fantastyczny sezon, być liderem po trzydziestu meczach, a po kolejnych siedmiu lądujesz na piątym miejscu, bo przytrafiły się kontuzje czy kartki. Mamy teraz też zasadę gry młodzieżowcem. Po sezonie kilku kluczowych młodzieżowców odejdzie i trzeba umieścić w składzie kolejnych. Możesz przegrać mistrzostwo przez takie rzeczy. Nie jest możliwe, aby większość drużyn złożyła zespoły z 24 piłkarzy na tym samym poziomie. Dlatego myślę, że liga osiemnastozespołowa to dobry pomysł. Gdy przychodziłem do klubu i w lidze dzielono punkty - to dopiero było dziwne. Nie widziałem w tym sensu. Teraz jest dobrze, ale zmiana, że spada o jedna drużyna więcej zmienia bardzo wiele. Słyszałem o pomyśle zmian jeśli chodzi o powiększenie ligi i myślę, że to dobra koncepcja. Polska jest gotowa na ligę złożoną z osiemnastu drużyn.

fot. Wiola Ufland/Pogoń Szczecin 

#PogonSportNetWBelek2020 wspierają:

Bilety.fm

Nauka Jazdy Magnet - emagnet.pl

 

- Meble Sotex.pl

TwojInstalator.szczecin.pl

TrenerAngielskiego.pl

RMserwis.eu

Deplix - Umweltzone.pl

SA

tekst alternatywny

DOŁĄCZ DO NAS NA WHATSAPP! KLIKNIJ TUTAJ!

Autor: Daniel Trzepacz
Żródło: własne
Wyświetleń: 10483

Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zarejestruj się lub zaloguj tutaj.


Trwa ładowanie komentarzy...