Aktualności

Edi Andradina postanowił opowiedzieć historię swojego życia. Właśnie ruszyła przedsprzedaż autobiografii legendy Pogoni Szczecin, którą objęliśmy patronatem medialnym.


Trudno wyobrazić sobie sytuację, gdy piłkarz trafia do klubu w wieku powyżej 30 lat i zostaje jego legendą. Zwykle brakuje już ambicji, głowa znajduje się gdzie indziej, brutalnie pisząc - trwa wręcz poszukiwanie ostatniej doskonałej finansowo umowy w karierze. Ale znajdziemy chlubne wyjątki. W Pogoni Szczecin takim przykładem jest Edi Andradina.

Brazylijczyk szybko zaskarbił sobie miłość jej kibiców, z wzajemnością zresztą. Mało ludzi wie, że przeprowadzka do Szczecina była dla niego wywróceniem do góry nogami dotychczasowego życia. Decyzji tej nigdy później jednak nie żałował. Zakochał się w Szczecinie.

W napisanej razem z Mateuszem Michałkiem książce Edi wspomina zwariowane czasy brazylijskiej Pogoni, ale również powrotu „Dumy Pomorza” do Ekstraklasy, co w pewnym momencie stało się dla niego czymś zdecydowanie więcej niż zwykłym sportowym celem. „Edi. Polski Brazylijczyk” to opowieść człowieka, który z otwartością przyjmuje kolejne wyzwania od losu, nie tracąc jednak swojego brazylijskiego temperamentu. Momentami będzie zabawnie, a momentami bardzo smutno. Pewne jest jedno - poznacie Ediego na nowo.

Zwykle graliśmy siedmiu na siedmiu albo ośmiu na ośmiu. Przychodziło więcej chłopaków, ale reszta czekała. Wchodzili, gdy ktoś się zmęczył, co zdarzało się rzadko. Ramis, który nie wiem, czy wcześniej nie wymyślił wszystkich zasad, zaczął się spóźniać. Docierał pół godziny po reszcie i od razu chciał grać. Zaczęło nas to denerwować. Jednego dnia powiedziałem mu więc, żeby spierd****. Czułem się mocny. Biorąc pod uwagę chłopaków tylko z piłki, przewodziłem grupie. „Albo, kur**, będziesz przychodził na czas, albo cię tu nie ma” – zakomunikowałem Ramisowi. Ten podszedł do mnie i dał mi w łeb. Zaczęliśmy się bić. Doskoczył do nas mój brat i „bam” – kawałkiem drewna uderzył go w głowę. Podeszli też inni. Lało go kilka osób. Zaczął krwawić. Na odchodne powiedział mi, że nas pozabija. To nie były puste słowa. W Brazylii nie żartuje się w ten sposób. Nie wypowiada się takich zdań ot tak, niezależnie od tego, kto jest ich odbiorcą. To po prostu miało się wydarzyć. Wiedziałem, że będzie chciał nas zabić. Początkowo razem z bratem nie wychodziliśmy z domu. Zastanawiałem się, czy powiedzieć o wszystkim tacie. Ostatecznie tego nie zrobiłem. Znałem skrytkę, w której trzymał pistolet. Kule kładł w innym miejscu, ale też je rozpracowałem. Nie bałem się. Miałem ze trzynaście lat i zacząłem myśleć, jak zabić Ramisa – osobę, która mi groziła, zanim on zrobiłby to ze mną.

Książkę można zamawiać na stronie internetowej Ediandradina.pl w ramach przedsprzedaży w trzech wersjach: podstawowej, z autografem, a także z dedykacją Ediego (dostępna tylko teraz). Do tej ostatniej dodawana jest karta z jego autografem. Wysyłka książek odbędzie się na początku października.

„Edi. Polski Brazylijczyk. Historia Ediego Andradiny”
Autorzy: Edi Andradina, Mateusz Michałek.
Liczba stron: 368 + wkładka ze zdjęciami.
Oprawa: Miękka, szyto-klejona.
Cena: wersja podstawowa - 44,99 zł, wersja z autografem Ediego – 54,99 zł, wersja z dedykacją od Ediego + karta z autografem – 79,99 zł.
Wydawca: Mateusz Michałek, Paweł Machitko/Transfery.info.

tekst alternatywny

DOŁĄCZ DO NAS NA WHATSAPP! KLIKNIJ TUTAJ!

Autor: Daniel Trzepacz
Żródło: własne
Wyświetleń: 5483
tekst alternatywny

Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zarejestruj się lub zaloguj tutaj.


Trwa ładowanie komentarzy...