Aktualności

  • Kibic pisze: Co zaobserwowano w okresie przygotowawczym?

Za nami pierwsze tygodnie przygotowań drużyny pod wodzą nowego trenera. Jeszcze nie rozegrano żadnego meczu o stawkę, ale już można się pokusić o pewne obserwacje - pisze w nadesłanym do naszej redakcji tekście Paweł Starosta.


Oczekując na start sezonu, z dużą uwagą oglądałem wszystkie oficjalnie udostępniane materiały filmowe pokazujące treningi oraz spotkania kontrolne. Przy założeniu, że pomysł na zapis i prezentację klubowych materiałów audio wideo nie zmienił się jakoś diametralnie, to można zauważyć kilka zmian w stosunku do tego co miało miejsce w poprzednich sezonach.

Oczywiście mogą to być całkowite nowości lub po prostu wcześniej TV tego nie pokazywało, gdyż np. trener sobie tego nie życzył. Tego nie wiem, ale po prostu pewnych rzeczy wcześniej nie widziałem.  A mogą one świadczyć o zmianach w grze jakich możemy się spodziewać w lidze.

Pierwsze co rzuciło mi się w oczy, że jedynymi zawodnikami z którymi na początku bezpośrednio rozmawiał trener to byli Dąbek i Drygi. Czyli serce i płuca tego zespołu. Może Kosta już nie musiał rozmawiać z nimi, ale wcześniej nie widziałem na filmikach żadnych bezpośrednich rozmów na linii trener - zawodnik.

Jak później oglądałem zapis z pierwszej wewnętrznej gry, to Drygi brylował na boisku jak natchniony. Może to przypadek, a może nowa rola dla niego jest szykowana.   

W tym meczu można było też zaobserwować bardzo dużą (jak na nas) ilość oddawanych strzałów zza pola karnego. Fakt ten to na pewno plus dla trenera, bo przecież w zeszłym sezonie bardzo słabo nam z tym szło.

Dużo też było przerzutów diagonalnych, co także jest pewnym novum w naszej grze. 

Także w sparingu z Lechem można było zaobserwować ponownie dużą ilość strzałów z dystansu. I właśnie gol Seby dokładnie z tego się wziął. Nie przypominam sobie by on wcześniej strzelał z tego miejsca i z tej odległości. Brawo.

Już chciałem pochwalić klub za zorganizowanie tego silnego sparingu (bądź co bądź z mistrzem Polski, a nie jak wcześniej z Arką czy Zagłębiem), gdy niespodziewanie przeprowadzono ponownie grę wewnętrzną. Mecz teoretycznego “pierwszego” składu z “drugim + trzecim”. Co zauważyłem, to ten który przegrał wykazywał się większą ochotą do gry. W sumie nie dziwne...

Ciekawą sprawą było pokazywanie zajęć teoretycznych dla zawodników. Kosta na pewno też je robił, ale nigdy nie pokazywał. Myślę, że bardzo strzegł swojego warsztatu. Trener Jens wydaje się być bardziej otwartym w tej materii. 

W materiale można było zobaczyć, że omawiana była koncentracja i zachowania w ostatnich minutach meczu. Brawo za to dla trenera, bo właśnie ostatni kwadrans gry był naszą piętą achillesową w poprzednim sezonie.

Zwracanie przez trenera uwagi na zachowania na ławce i wspieranie schodzących zawodników, tylko z pozoru może wydawać się błahe. To naprawdę są psychologiczne aspekty gry. Przypomniało mi się, jak trener Nawałka oczekiwał do zawodników Górnika Zabrze, by zawsze zbiegali (a nie człapali) do szatni w przerwie. W jakim celu? By pokazać przeciwnikom, jak mocni są fizycznie, że ciągle mają siły biegać. Zatem brawo dla naszego trenera. Drobne rzeczy czynią różnice przy wyrównanym poziomie.

Pokazywane zajęcia treningowe nie różnią się od tych, które widzieliśmy wcześniej, ale skoro przynosiły one pożądany efekt oraz podobały się zawodnikom, to nie ma co je zmieniać. Jest jednak jedna zasadnicza różnica w tych zajęciach. O ile wcześniej trener Kosta wykorzystywał do tego celu swoich asystentów, to tutaj widać, że trener Jens lubi wziąć sprawy w swoje ręce.  Weźmie udział w akcji, pokaże zachowanie, poda piłkę - wszystko po to by zintensyfikować i przyspieszyć grę. Mało tego – bierze udział także w grze w dziadka. Szczegół, ale cieszy. Zawsze to lepiej, gdy trener jest liderem, a nie tylko szefem.

Wybór piosenki śpiewanej przez trenera na karaoke (“We Are The Champions”) nie była zapewne przypadkowy. Mógł przecież pójść na łatwiznę i wybrać coś szwedzkiego typu ABBA, Roxette czy Europe. Widać, że z każdej interakcji z zespołem chce wycisnąć coś ekstra. I to mi się podoba.

Widać także, że poświęca się dużo czasu treningom strzeleckim i wykańczaniu akcji. Żeby tak w meczach wychodziły te strzały ponad murem dmuchanych obrońców jak na treningach to będzie dobrze. Znowu plus dla sztabu szkoleniowego.

Jedyną rzeczą, do której lekko miałbym zastrzeżenia to przemowy/przekazy do zawodników. Nie jest wielkim odkryciem fakt, że nasza kadra składa się mniej więcej po połowie z pokolenia Milenialsów oraz pokolenia Z (inaczej zwanego: „Ja ja ja”). Tu granicą jest mniej więcej rok urodzenia 1996. 

Różnic w podejściu i komunikacji z tym związanych jest bardzo wiele. Do zawodników z pokolenia Z trzeba podchodzić indywidualnie i jeśli coś się o nich oczekuje by zrobili na boisku to trzeba im to pokazać najlepiej w formie cyfrowej np. symulacji wirtualnej z pozycji drona. Natomiast starszym zawodnikom już podejście zespołowe tak nie przeszkadza, ale trzeba z nimi więcej rozmawiać by poznawać ich potrzeby, tu sprawdza się także mentoring.

Zatem mówienie na koniec zajęć “good job” Panowie jest oczywiście OK, ale Z-tki wolałyby dodatkowo usłyszeć np. Fornal - zajefajne akcje dziś napędzałeś na skrzydle. Inaczej bowiem trzeba tłumaczyć te same aspekty techniczne zawodnikom grającym na tej samej pozycji, a wywodzącym się z innego pokolenia np. Grosik vs Fornal. 

Zresztą akurat Grosikowi to już nie trzeba niczego za dużo tłumaczyć, bo zjadł zęby na piłce i niejedno widział.  Chociaż powinien zdać sobie sprawę z tego, że to opieprzanie Luisa Maty w czasie meczu i machanie rękoma (nawet jeśli nie bez powodu) jest po prostu nieefektywne (zdecydowanie to nie jest mentoring). Takiej Z-tce jakim jest Mata, to trzeba w trakcie przerwy lub po meczu pokazać co zrobił źle, a najlepiej co zrobił dobrze i żeby to kontynuował.  A tak, to Luis się może tylko wkurzyć i dalej popełniać jeszcze więcej błędów. Tak to niestety lub stety działa. 

Dlatego kolejny raz powtórzę, że bardzo się cieszę, że trener Jens ma przygotowanie psychologiczne i pedagogiczne, bo na pewno doskonale sobie z powyższego zdaje sprawę.

Poza tym, jeśli chodzi o zawodników to ich zachowania się nie zmieniły. Luis i Luca trzymają się zawsze i wszędzie razem, Kostas jak zawsze robi groźną minę do kamery, w przeciwieństwie do Benedikta, który preferuje minę Jokera. Po odejściu sympatycznego Piotra to Jasiu Karol przejął pałeczkę najbardziej uśmiechniętego zawodnika, a Dante to stały wulkan energii, gdzie nawet w sparringach okazuje radość. Grosik doskonale zdaje sobie sprawę, że to on jest największą gwiazdą tej drużyny. Drygi i Dąbek dalej nie mają parcia na szkło, dla nich liczy się robota do wykonania. Starszyzna trzyma się razem, tak samo zresztą jak młodzi. Nihil novi.

Generalnie lekki optymizm we mnie jednak zapanował. Gdyby jeszcze tylko w kontekście wzmocnień takowym powiało...

P.S.

Z ciekawości obejrzałem też materiał pokazujący pierwszy trening trenera Runjaica w nowym klubie. I jak usłyszałem, gdy mówi o DNA drużyny (sic!) to trochę to zabrzmiało śmiesznie. Bo stworzenie takiego DNA w klubie (cokolwiek to jest właściwie), to zajęło mu w Pogoni kilka lat i właściwie potem w większości wypowiedzi się do tego skrupulatnie odwoływał. Natomiast mówienie o DNA na pierwszych zajęciach w klubie, który ewidentnie go aktualnie nie ma (patrz cały poprzedni sezon) to raczej takie fantazjowanie pod kamerę. 

tekst alternatywny

DOŁĄCZ DO NAS NA WHATSAPP! KLIKNIJ TUTAJ!

Autor: Daniel Trzepacz
Żródło: własne
Wyświetleń: 5932
tekst alternatywny

Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zarejestruj się lub zaloguj tutaj.


Trwa ładowanie komentarzy...