Aktualności

Śmieszy mnie jak słyszę o pechu, braku szczęścia i klątwach jakie to dotykają nasz klub w momentach, gdy przegrywamy mecze lub nie trafiamy do pustej bramki - pisze w nadesłanym do naszej redakcji tekście Paweł Starosta.


Tak ostatnie przegrane i marnowane setki tłumaczone są przez wielu, szczególnie piłkarzy, działaczy, sztab szkoleniowy. Mówią: byliśmy lepsi, tylko wynik się nie zgadza. Tłumaczenie niepowodzeń w profesjonalnym sporcie brakiem szczęścia to dziecinada. To nie jest loteria, gdzie nie ma się wpływu na osiągnięty wynik. Na boisku rywalizują ze sobą dwie 11-tki, zwerbowane do pracy przez dyrektorów sportowych, kierowane przez sztaby szkoleniowe i finansowane przez właścicieli.  I za osiągany wynik w tej rywalizacji odpowiadają właśnie wszyscy oni, a dokładnie ich kompetencje.

Czy jeśli kucharz przesoli zupę to tłumaczy się pechem? Lub skrzypek pomyli nuty to wynika to z braku szczęścia? Albo oszczepnik, gdy spali rzut to zrzuca winę na jakąś klątwę? Nie. To po prostu zwykły błąd lub brak umiejętności.

Inaczej jest w piłce. Tu błędy lub braki w umiejętnościach często usprawiedliwia się pechem. Ktoś nie trafia do pustej bramki z odległości mniejszej niż jej szerokość mówi, że zabrakło szczęścia. Otóż nie. Zabrakło w tym momencie chłodnej głowy, dobrej decyzji, odpowiedniego wykonania. 

Chwalebnym ewenementem jest wypowiedź Kamila Grosickiego po meczu z Jagiellonią, że uderzając na bramkę powinien uderzyć piłkę inaczej niż to zrobił. Po prostu popełnił błąd. I nie ma co do tego mieszać jakiejś siły wyższej.

Niecelne, za silne podania, strzały w poprzeczkę lub prosto w bramkarza to nie pech, to po prostu niższa jakość wykonania konkretnej czynności rzemiosła piłkarskiego. Nie bez przyczyny mówi się, że piłka nożna to gra błędów. Lepsi piłkarze popełniają takich błędów mniej.

W meczu z Jagą Kamil się pomylił, ale z Wartą już nie. Wykonał uderzenie bezbłędnie. Sebastian pomylił się i z Jagą i z Wartą. Pech? Nie. Po prostu Sebastian prezentuje obecnie niższą jakość piłkarską niż Kamil. Ale i tak dużo wyższą niż pozoranci w typie “sympatycznego Piotra”, czy “samobója Maniasa”. W ich przypadku to nie było nawet podejrzenia, że to kwestia pecha.

Inny przykład to Luka Zahovic. To, że strzela mniej więcej 1 bramkę na 4 spotkania to nie jest efekt braku szczęścia, tylko takie ma umiejętności, efektywność, tak obsługują go pomocnicy lub tak ustawia go na boisku trener.  Podobnie jest z Pontusem. Nikt chyba nie będzie tłumaczył jego braku obecnie efektywności brakiem szczęścia. Czym słabszy piłkarz tym częściej wspomina o pechu. A kto chciałby mieć w swoim składzie pechowca?

Znamienne jest, że o ile błędy tłumaczy się pechem, to za sukcesy wcale nie odpowiada już szczęście. Gdy piłkarz strzeli bramkę, to nie mówi, że po prostu miał szczęście, tylko tak umie. Tyle, że biorąc na logikę, jeśli coś wychodzi Ci raz na wiele razy to nie jest to umiejętność stała tylko przypadkowa. 

Przy wspaniałym podaniu Kamila do Luki w ostatnim meczu, nikt nawet nie wspomni o tym, że mieliśmy kupę szczęścia, że nikt nie przeciął tego podania nim dotarło do Luki. Mówi się tylko, że to była maestria Kamila. Nikt nie pamięta jego dziesiątków wcześniej niecelnych dośrodkowań. A to czysta statystyka – jak coś próbujesz wiele razy to kiedyś coś wyjdzie. Sęk w tym, że nawet z taką grą Kamil jest o klasę lepszy od pozostałych. Dlatego zrobił karierę na Zachodzie, o której inni mogą tylko pomarzyć.

Zawodnicy grający w polskiej lidze mają określony poziom umiejętności uprawniający ich do gry w lidze znajdującej się na 28 miejscu w Europie.  I są trenowani przez ludzi, którzy nie bez przyczyny zdecydowali się na pracę w takiej lidze.  To jest taki poziom, gdzie niską jakość usprawiedliwiasz brakiem szczęścia.

Dlatego daleki jestem od gloryfikowania za strzeloną bramkę czy udane podanie, ale także krytykowania za nietrafienie do pustej bramki. Jednak usprawiedliwianie tego pechem jest śmieszne.  

Nie trafia się do bramki, bo się nie umie tego zrobić, bo nie jest się w formie, bo nie jest się skoncentrowanym lub zaangażowanym lub kolega podał za mocno. To, że sędzia gwizdnął przeciwko nam karnego to nie pech (ani zmowa). Nawet jeśli sędzia popełnił błąd, to dlaczego nie protestujemy, gdy ten błąd jest na naszą korzyść.

Tak samo to, że 5 z 6 ostatnich transferów przychodzących do nas nie było gotowych natychmiast do gry nie wynika z pecha na rynku transferowym. Także to, że na stadion przychodzi coraz mniej kibiców to nie brak szczęścia w ich pozyskaniu. A nawet jeśli - to suma pecha i szczęścia w dłuższym okresie czasu się bilansuje. Na końcu i tak decydują umiejętności w konkretnych obszarach. I nikt się nie uwziął na nasz klub.

Anonimowe obrzucanie inwektywami zawodników czy pracowników klubu, by za chwilę ich wychwalać jest prymitywne i alogiczne. Nikt z nas nie potrafi lepiej kopnąć piłkę czy robić transfery lub zarządzać klubem niż obecni to czyniący. I mimo, że nie podoba mi się wiele rzeczy jak to robią, nie widzę chętnych potrafiących robić to lepiej.  

Weryfikacja następuje każdego dnia i będzie trwała aż do zakończenia sezonu. Wtedy okaże się co osiągnęliśmy dysponując takimi umiejętnościami piłkarskimi i zarządzającymi. Mistrza Polski nie zdobywa się dzięki szczęściu, tak samo jak nie traci przez pecha. A jeśli nawet ktoś bardzo chce wierzyć w to szczęście, to niech pamięta, że zwiększy swoje szanse na sukces, pomagając temu szczęściu np. demonstrowaniem swoich wysokich umiejętności.

Paweł Starosta

tekst alternatywny

DOŁĄCZ DO NAS NA WHATSAPP! KLIKNIJ TUTAJ!

Autor: Daniel Trzepacz
Żródło: własne
Wyświetleń: 3814
tekst alternatywny

Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zarejestruj się lub zaloguj tutaj.


Trwa ładowanie komentarzy...