Aktualności

Nie podoba mi się polityka transferowa klubu. I nie chodzi mi o ich jakość i czas dokonywania, a bardziej o podejście do zagadnienia - pisze w nadesłanym do naszej redakcji tekście Paweł Starosta.


Myśląc o transferach kluby z reguły kierują się przede wszystkim kwestią potencjalnego wzmocnienia zespołu. Tak by nowy zawodnik wzmocnił kadrę, dał nową jakość, zwiększył rywalizację, załatał lukę w obecnym składzie, pomógł w osiągnięciu celu. Tak czynią oczywiście kluby walczące na poważnie o najwyższe trofea. Więc Lech mając super napastnika Ishaka  szuka mu jednak kolejnego do rywalizacji, tak samo jak Raków czyni dla swoich wahadłowych.

W Pogoni (klubie dalej walczącym o MP?) wygląda to od lat wg mnie inaczej. U nas przede wszystkim kierujemy się datami obowiązywania kontraktów zawodników. To taka strategia transferowa “na księgowego”, który decyduje, kiedy i kogo możemy wymienić.  I wydaje się, że przyjęto w związku z tym dwie reguły postepowania. Jedna mówi, że dla pozycji zawodnika podstawowej 11-tki zatrudniamy nowego na pół roku przed końcem kontraktu obecnego zawodnika (patrz Mata-> Koutris, Bartkowski-> Wahlqvist, Kostas->NN). Natomiast dla pozycji zawodnika z ławki, zatrudniamy dopiero w momencie końca kontraktu obecnego zawodnika (patrz Matynia->Borges, Parzyszek-> Almquist). 

Uważam, że chcąc to robić w odpowiedni sposób to okresy te powinny wynosić rok i pół roku. Wtedy można by powiedzieć, czy transfer okazał się wzmocnieniem, że rywalizacja sportowa o miejsce w składzie miała miejsce i wygrał ją nowy nabytek. A tak z góry już wiadomo kto, kiedy odejdzie, więc motywacji dla aktualnych zawodników o walkę sportową nie należy się raczej spodziewać. Oczywiście takie podejście byłoby kosztowniejsze w utrzymaniu. I chyba dlatego na nie się nie decydujemy. W końcu naszym celem jest walka tylko o “jak najwyższe miejsce w tabeli”, a stabilizacja = finanse klubu jest ponad wszystko.

Dlatego nawet się na to nie zżymam. Dosyć jasno zostało to zakomunikowane w przeszłości. Więc się nie dziwię takiemu sposobowi prowadzenia polityki transferowej, choć nie musi mi się ona podobać. Ani temu, że trafiają do nas przede wszystkim zawodnicy, którzy może i byli w fajnych klubach, ale przez kontuzje lub jakieś inne tajemnicze sprawy za dużo w nich nie grali. O tym, że być może przegrywali rywalizację sportową cicha sza. Bo gdyby w nich grali to po co mieliby do nas przychodzić? Jestem realistą.

Takie podejście do transferów nie wyklucza, że one także mogą okazać się wzmocnieniem. Jest większe ryzyko, ale jest na pewno taniej.

Oczywiście nikt tego głośno nie powie. Publicznie mówi się o tym, że “zauważyliśmy problemy w naszej defensywie, tracimy za dużo bramek”, więc wzmacniamy linię obrony. Przypadek, że akurat 3 z 4 podstawowych obrońców kończą się właśnie kontrakty? Zjazd formy defensorów widać od roku, szczególnie w przypadku Zecha, ale jemu akurat kontrakt się kończy dopiero w 2025 roku i Stipicy (2026 rok). Oni zatem nie podlegają jakiejkolwiek wymianie, a do rywalizacji mają Malca i Klebaniuka - wystarczy.

Zatem z przykrością musze stwierdzić, że nie forma zawodników, zauważone deficyty, potrzeby rywalizacji czy wynik samej rywalizacji sportowej między zawodnikami jest u nas główną determinantą czynienia transferów. 

Bartkowski u dwóch trenerów przez 4 lata udowodnił, że jest lepszym obrońcą niż Stec czy Stolarski. Czy Wahlqvist będzie lepszy od niego nie przekonamy się już bezpośrednio, bo Jakub słusznie wybrał dla siebie bardziej korzystną opcję. 

Czy Borges jest lepszy do Maty? Przez te niecałe pół roku nie udowodnił tego. O tym czy Koutris będzie lepszy od Maty, nie zdecyduje rywalizacja sportowa, bo Luis także postanowił się ewakuować przed końcem kontraktu.

Także Jean Carlos wykazał się inteligencją, że grając ogony lepiej mieć w CV tytuł MP, a nie “nie wiadomo jeszcze jakie, ale najwyższe możliwe miejsce w tabeli”.

Te powyższe ruchy przewidywałem już dawno, bolejąc, że nie rywalizacja sportowa o tym zdecyduje, a kalkulacja finansowa.

Czy jakiś transfer przychodzący w ostatnim czasie wyłamał się z tego schematu? Chyba tylko Wahan. Pamiętam, że wszyscy oczekiwali napastnika, a dostaliśmy niespodziewanie pomocnika, który przez rok nie przebił się na stałe do pierwszej 11-tki. Ten transfer teoretycznie wyglądał jak okazja na czyste wzmocnienie (choć do końca nie wiadomo, czy nie było wtedy blisko do transferu Sebastiana).  

Podsumowując, śmieszą mnie opinie, że klub wsłuchał się w głosy kibiców i zdecydował się na jakieś transfery. Nie kibice o tym decydują. Klub posiada całkowita wiedzę i środki potrzebna do realizacji polityki transferowej oraz kieruje się swoją strategią w tym zakresie. 

Na marginesie, ciekawi mnie jak obsadzona będzie pozycja napastnika w przyszłym sezonie. Almquista już nie będzie, a Luce kończy się kontrakt. Więc chyba nas czeka pozyskanie nowego napastnika i/lub przedłużenie kontraktu z Luką. Mam jednak obawy co do sposobu załatwienia tego tematu transferowego...

Paweł Starosta

tekst alternatywny

DOŁĄCZ DO NAS NA WHATSAPP! KLIKNIJ TUTAJ!

Autor: Daniel Trzepacz
Żródło: własne
Wyświetleń: 8053
tekst alternatywny

Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zarejestruj się lub zaloguj tutaj.


Trwa ładowanie komentarzy...