Aktualności

Ostatni tekst, jaki przygotował dla Was PodjuchyFAN został przyjęty bardzo dobrze i to z pewnością zmobilizowało go, do napisania kolejnego, którym chce się z Wami podzielić. Zachęcamy do lektury!


Elastyczność i Determinacja

Kto poznał zapach szatni szybciej widzi niuanse. Przed meczem ze Śląskiem, brat opowiedział jak spotkał drużynę na rowerach. Zamiast ostrego treningu na początku tygodnia i budowania  mocy na sobotę, nasi piłkarze siedzieli w Lasku Arkońskim, wdychali jod i łapali luz. Niejeden trener po takich popisach, jak te z Wisłą we wtorek dołożył by do pieca i korygował błędy aż do zmroku. Runjaic odpuścił. Czy za namową drużyny, czy może sam widział w jakim stanie jest zespół? Podziałało. Oszczędził trochę sił, dorzucił świeżość, wygraliśmy mecz. Wcześniej taka elastyczność pozwoliła mu zażegnać niejeden kryzys.

Kult pressingu

Na czele ekstraklasy jest dziś Górnik, który zbiera pochwały za wysoki pressing i grę bezpośrednią. Pojawiają się nawet porównania, że to na wzór półfinalisty Ligi Mistrzów - RB Lipsk. W ekstraklasie, by pressować trzeba mieć moc i trzeba chcieć. Śląsk porządnie na nas ruszył dopiero po stracie gola, szansy nie wykorzystał, a cisnął tak chaotycznie, że odsłonił się bardzo mocno. Wyrównać nie wyrównał, a powinien stracić drugiego gola. 10 minut pressu to za mało nawet na ekstraklasę.

Ubiegły sezon Ligi Mistrzów pokazał, że bez pressu nie ma futbolu. Metod jest wiele, bo można zamykać opcje podania i czekać na błąd rywala (tak najczęściej próbuje Pogoń), można zawężać przestrzeń w środku pola, by odebrać piłkę i ruszyć z kontrą, można też atakować bezpardonowo przeciwnika na niemal całej szerokości boiska. Gdy wydawało się, że Liverpool Jurgena Kloppa osiągnął absolut w podkręcaniu tempa i zawężaniu pola gry, Bayern Hansa Flicka poszedł o krok dalej. Atakuje jeszcze szybciej, jeszcze wyżej i odważniej, a na dodatek nie boi się faulować na połowie rywala i robi to większą ilością graczy. Jest przerażająco skuteczny. Wie też kiedy złapać oddech i ustawić rywala do dalszego bicia. By pokazać determinację, lubią być elastyczni.

Inspiracji się nie podziwia, inspirację się wdraża

Nie możemy grać na wysokiej intensywności przez większość meczu. Nie jesteśmy w stanie wymusić wielu błędów na rywalu i stworzyć licznych okazji. Czy podświadomie piłkarze oszczędzają te kilka sprintów, by gazu nie zabrakło w końcówce? A może nie tyle nie starcza sił co umiejętności, dyscypliny taktycznej, harmonii, koncentracji. Pandemia mocno ograniczyła możliwości ale dała wszystkim klubom 5 zmian. Dlaczego tak rzadko z nich korzystamy? Dlaczego nie potrafimy rozdzielić zadań pomiędzy dwóch zawodników w dwóch połowach? Dlaczego ciągle badamy rywala przez pierwsze 15 minut? Dlaczego nie podkręcimy tempa od samego początku i nie wrzucimy przeciwnika na karuzelę, nie zamęczymy go i nie zagryziemy rotwailerami wypuszczonymi z ławki. Dlaczego wzorem hokeja nie wymieniamy szybciej części formacji, by dać nową świeżość i nowe rozwiązania.

Balans wśród odcieni szarości

Warto być elastycznym. Nasz Zarząd w przeciwieństwie do innych klubów nauczył się, że warto dać trenerowi czas. Równocześnie brakuje mu jednak determinacji w walce o zawodników i planowaniu kadry (to trochę temat na inną historię). Brakowało bramkarza, później obrońcy, teraz głównie napastnika. Rozumiem to jako człowiek, bo sam popełniam błędy i nie zawsze doprowadzam projekty do końca (w tym te związane z kibicowską pasją). Staram się zrozumieć jako kibic, bo czasami możliwości są ograniczone. Gdy mam jednak ocenić skuteczność, to już ciężko o wyrozumiałość. Nie starcza determinacji na napastnika? Pozostaje elastyczność, ale bądźmy w tym chociaż rozsądni.

Widząc na szpicy Pawła Cibickiego, ma się niemal pewność, że nic z tego nie będzie. Nie wygrywa piłek, nie przebija się, rezygnuje z kontaktu fizycznego. Na dziś to chyba jednak Adrian Benedyczak powinien być numerem jeden w ataku. Fizycznie jest już gotowy na ekstraklasę. W meczu ze Śląskiem pokazywał się do grania, wracał po piłkę, doskakiwał do rywali, szukał podania za obrońców, wymuszał błędy. Powinien dostawać proste zadania, przytrzymywać piłkę, zdobywać pole. Niech gra dla drużyny, tak jak wyłożył piłkę Kacprowi Smolińskiemu. Gole przyjdą, może nawet szybciej niż nam się wydaje. Zawsze może też czyścić pole dla Frączczaka.

Mecz jakich niewiele

Wiele było sezonów, w których graliśmy o nic. Za słabi na puchary, za mocni na spadek. W tamtych latach czekało się na takie mecze jak ten najbliższy, na Lecha. W szkole co chwila ktoś się chwalił, że ma bilet, że brat lub ojciec go zabiera. W piątek obowiązkowo brało się szalik do podstawówki. Lech, odwieczny rywal, derby. Gdy piłkarze wychodzili na boisko, to nie odpuszczali, czuło się, że ten mecz znaczył dla nich coś więcej. Dla nas też było to coś więcej bo leciały najgłośniejsze gwizdy. W poniedziałek wszyscy pytali o wrażenia. Wybrani mieli jednak zdarte gardła i nie mogli mówić. Na osiedlowych meczach nie brakowało później Dymków, Olków czy Rycaków.

Nie mam złudzeń. Z odwiecznym rywalem trzeba pokazać determinację. Pogadajcie o tym w szatni i pokażcie to na Bułgarskiej. Później na szczecińskich osiedlowych boiskach nie zabraknie Kostasów, Drygasów, Dąbrowskich, Cibickich czy Benedyczaków. Jeśli wygracie, to na pewno nie zabraknie.

tekst alternatywny

DOŁĄCZ DO NAS NA WHATSAPP! KLIKNIJ TUTAJ!

Autor: PodjuchyFAN
Żródło: własne
Wyświetleń: 4659
tekst alternatywny

Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zarejestruj się lub zaloguj tutaj.


Trwa ładowanie komentarzy...