Aktualności

W piątek media klubowe opublikowały list Prezesa Jarosława Mroczka do kibiców, który mówiąc delikatnie, nie został przyjęty przez nich najlepiej. Jako, że na każdy list dobrze jest otrzymać odpowiedź, postanowiłem jako kibic, odpisać sternikowi klubu, a treść zamieszczam poniżej.


Szanowny Panie Prezesie,


Jako kibic Pogoni Szczecin mam blisko 30 lat stażu. Takiego rozczarowania jak w czwartek na PGE Stadionie Narodowym nie przeżyłem nigdy. Były spadki, były upadki, była odbudowa. Były mecze rozczarowujące i takie, po których człowiek myślał "teraz to już idziemy po wszystko". W czwartek moje kibicowskie serce zostało złamane kolejny raz, najmocniej do tej pory, bo nigdy wcześniej tak nie bolało. Rozrywał je mocniej widok zapłakanych dzieci na sektorach zajmowanych przez kibiców naszego klubu. Stadion opuściłem chyba jako pierwszy z przedstawicieli mediów, jeszcze przed ceremonią medalową. Nie byłem w stanie tam dłużej stać. Chciałem wracać do wynajętego pokoju w którym czekała na mnie rodzina.

Wieczór, czy noc o której wspomina Pan na starcie swojego listu do kibiców to czas, który spędziłem siedząc na balkonie i próbując zrozumieć co się stało. Co się wydarzyło w dniu, który miał być otwarciem czegoś nowego, czegoś pięknego w historii klubu. Zasnąłem nad ranem.

W piątek rano uznałem, że nie ma co zabierać głosu, wyciągać mityczne wnioski już teraz, bo przecież przed klubem jeszcze cztery, już teraz niesamowicie ważne, mecze. W drodze powrotnej zacząłem dostawać wiadomości od znajomych o podobnej treści "zajrzyj na oficjalkę".

Nie wiem co kierowało Panem pisząc ten list w takiej formie, w jakiej został on opublikowany. Chęć wylania żalu? Chęć wsparcia piłkarzy? Chęć zmniejszenia rozczarowania wśród kibiców? Jeśli to jedna z tych rzeczy, to żadna nie przyniosła oczekiwanego rezultatu.

Swój list zaczyna Pan od pytania o to, czy za wszelką cenę mamy szukać winnego porażki. Dlaczego jako kibice mielibyśmy tego nie robić, skoro Pan, sternik tego klubu, zrobił to już niewiele godzinę po meczu? Wskazał Pan na sędziów w swoich wpisach w portalu X. Należałoby jednak w pierwszej kolejności poszukać problemów w swoich szeregach, pomyśleć, które decyzje sprawiły, że trener przez całą wiosnę do gry ma jednego prawego obrońcę, który nie jest w stanie grać każdego meczu po 90 minut, nie mówiąc o dogrywce. Trener musi dokonywać zmian, roszad, cudować z młodym chłopakiem z Brazylii, który został rzucony wiosną już na każdą pozycję w obronie. Rzucenie na prawą stronę poskutkowało błędem, dającego drugiego gola drużynie z Krakowa. Tyle, że to nie jego wina, bo on starał się grać najlepiej jak mógł.

Następnie przechodzi Pan do zdania, że będziecie prosili o nieco inne tempo wzajemnych rozliczeń z partnerami i sponsorami.

Kurwa mać. Przepraszam, wiem, że nie lubi Pan przekleństw jako człowiek wysokiej klasy, ale ja, zwykły szary człowiek, nie mam innych na określenie tego, co przeczytałem. Jednym zdaniem pokazał Pan, że Wy, włodarze klubu, już ten Puchar Polski wliczyliście do budżetu klubu i te środki doskonale podzieliliście. Nie mieliście żadnego planu "B", nie analizowaliście co może się wydarzyć jeśli tak jak przez całą przeszłość, wyłożymy się na ostatniej prostej.

W drugim pytaniu zastanawia się Pan jak podnieść drużynę. To już zadanie dla sztabu szkoleniowego i mądrzyć się tu nie będę, bo nie mam odpowiedniej wiedzy w tym zakresie.

Pytanie trzecie. Jak przywrócić wiarę w tę drużynę i nasz Klub naszym kibicom? Wygrywać. Wygrać wszystko do końca i pokazać, że ta wstydliwa wpadka, która będzie kibicom wypominana przez lata była faktycznie wpadką, gorszym dniem, słabszą dyspozycją. Trudno jest zrozumieć fakt, że nasza drużyna została zdominowana przez rywala, którego marzeniem jest obecnie gra w barażach o awans do PKO BP Ekstraklasy. Dla mnie tylko w ten sposób zespół, sztab i zarząd są w stanie sprawić, że za miesiąc czy dwa na wspomnienie o finale Pucharu Polski nie zaczną mi łzawić oczy. Piłkarze wydają się być świadomi tego, że spotkała ich ogromna i zasłużona krytyka. Mówią o tym w pomeczowych wypowiedziach. Tylko na boisku mogą odpowiedzieć kibicom i sprawić, że ten sezon nie będzie postrzegany przez wszystkich jak ten w którym przegraliśmy najwięcej, mając najwięcej na wyciągnięcie ręki.

Reasumując, nie jestem w stanie dalej zrozumieć po co był ten list. Nie przyniósł on niczego pozytywnego. W rozdarte serca wlał jeszcze więcej niepewności jutra. Wystarczyło podziękować za fantastyczną, piękną i cudowną atmosferę stworzoną na trybunach, którą dziś zachwycają się media w całym kraju, a obrazki można pokazywać we wszystkich telewizjach świata. Do tego zapowiedzieć wyciągnięcie mitycznych wniosków. Kolejny raz pożar niestety gaszony jest benzyną.

Łączę wyrazy szacunku,
Daniel Trzepacz

List przesłany został bezpośrednio do Prezesa Jarosława Mroczka, oraz opublikowany publicznie w serwisie PogonSportNet.pl

tekst alternatywny

DOŁĄCZ DO NAS NA WHATSAPP! KLIKNIJ TUTAJ!

Autor: Daniel Trzepacz
Żródło: własne
Wyświetleń: 23957
tekst alternatywny

Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zarejestruj się lub zaloguj tutaj.


Trwa ładowanie komentarzy...