Aktualności

  • Patryk Małecki: Kibice mnie zaskoczyli

Ciekawą rozmowę z Patrykiem Małeckim znaleźć można na stronach Dziennika Polskiego. Pomocnik Portowców opowiada o tym, jak ciężkie zmagania z kontuzją przeżywał w ostatnich miesiącach i jak wyglądał jego powrót na boisko.


Po ośmiu miesiącach przerwy spowodowanej kontuzją więzadeł krzyżowych, wrócił Pan na boisko. I można mówić o udanym powrocie. Asysta w meczu z Lechem, dobry występ przeciwko Śląskowi. Odetchnął Pan z ulgą, że znów może grać?

– Na pewno. Te osiem miesięcy to był najgorszy moment w mojej karierze. Kiedyś, gdy grałem w Wiśle, miałem trzy miesiące przerwy, bo złamałem nogę. Teraz było jednak o wiele gorzej. Przyznam się, że miałem różne momenty w tym czasie. Również zwątpienia, czy w ogóle jeszcze uda mi się wrócić na boisko. Rehabilitowałem się głównie w Krakowie. Wykonałem w tym czasie ogromną pracę i mogę tylko dziękować fizjoterapeucie Filipowi Pięcie oraz trenerowi Danielowi Michalczykowi, którzy bardzo mi pomogli. Ciężka praca z nimi sprawiła, że dzisiaj znowu mogę cieszyć się grą. 

Miał Pan duże wsparcie ze strony ludzi związanych z Pogonią? Trener Czesław Michniewicz, jeszcze gdy dochodził Pan do zdrowia, mówił, że bardzo na Pana liczy.

– Tak, to samo trener mówił, gdy przyszedł do Pogoni i rozmawialiśmy w cztery oczy. Powiedział mi, że zawsze mnie cenił i chciał mnie już ściągnąć do siebie, gdy prowadził Zagłębie Lubin i Jagiellonię Białystok. Miałem ze strony trenera na pewno wsparcie i doping do pracy, żeby wrócić na boisko.

Stąd taka reakcja po tym, jak w meczu z Lechem strzeliliście bramkę? Po Pańskiej asyście podbiegł Pan do trenera serdecznie się z nim ściskając...

– Nie planowałem tego, ale wszyscy z ławki mnie wołali, więc pobiegłem w tamtym kierunku. Trener mnie wyściskał, emocje były ogromne, bo dla Pogoni mecze z Lechem są bardzo ważne, jak derby.

Tym występem wywalczył Pan sobie miejsce w podstawowym składzie na mecz ze Śląskiem Wrocław. Jak znam życie, nie był Pan zachwycony tym, że trener Pana zmienia, ale pewnie osłodą było to, że dostał Pan owacje na stojąco, a kibice skandowali Pańskie nazwisko?

– I powiem, że byłem tym faktem trochę zaskoczony. Kibice Pogoni są bardzo wymagający. Nie jest łatwo przekonać ich do siebie. W dodatku mają pełną świadomość, że jestem ciągle kibicem Wisły, ale szanują to. Myślę, że tak zareagowali, bo zobaczyli, że grając dla ich klubu zostawiam całe zdrowie na boisku. To było bardzo miłe. Szkoda tylko, że nie wygraliśmy, bo mieliśmy tyle sytuacji, że trzy punkty powinny zostać w Szczecinie. 


Czytaj więcej: http://www.dziennikpolski24.pl/artykul/4698082,patryk-malecki-nie-stalem-sie-nagle-grzecznym-chlopcem,id,t.html?cookie=1

tekst alternatywny

DOŁĄCZ DO NAS NA WHATSAPP! KLIKNIJ TUTAJ!

Autor: Daniel Trzepacz
Żródło: Dziennik Polski
Wyświetleń: 1947
tekst alternatywny

Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zarejestruj się lub zaloguj tutaj.


Trwa ładowanie komentarzy...