Aktualności

  • Mroczek dla "Przeglądu Sportowego": Chciałem decydować, na co idą pieniądze

- Tym, co odwróciło sytuację w Krakowie i pozwoliło dzisiejszym właścicielom zmienić Wisłę, była pożyczka dla klubu. I to taka, oceniając z naszej perspektywy, aż śmieszna, bo rzędu 4,5 mln złotych. W Szczecinie jako akcjonariusze wyłożyliśmy 15 mln złotych na kapitał zakładowy - powiedział w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" prezes Pogoni - Jarosław Mroczek.


Jak więc przyciągnąć wielki biznes do naszego futbolu?

- Musi jeszcze upłynąć trochę czasu, bo wciąż żywa jest pamięć tych wszystkich haniebnych wydarzeń z przeszłości, korupcji. Polska piłka bardzo mocno zmieniła się od tamtych czasów. Proszę zobaczyć, że na ekstraklasowych stadionach praktycznie nie dochodzi do awantur, a kiedyś regularnie byliśmy ich świadkami.

W latach 90. ligowa kolejka bez zadymy była kolejką straconą.

- Dziś na palcach jednej ręki można policzyć te wydarzenia na trybunach, których dawniej nie potrafiliśmy wytłumaczyć. Myślę, że część inwestorów może odstraszać to, iż część środowiska kibicowskiego przenosi na stadiony swoje zapatrywania polityczne. To jest niedobre. Piłka nożna powinna być dostępna dla każdej opcji. W sporcie nie ma znaczenia, kto jak myśli o polityce. Najlepiej, gdybyśmy zostawiali ją z boku.

Co pana skłoniło do zainwestowania w piłkę?

- Najprościej można powiedzieć, że pewnego rodzaju naiwność. Najpierw był kawałek palca, potem ręki i człowiek zorientował się: „Jezu, jak ja daleko zabrnąłem”. A skoro doszedłem już tak daleko, to chciałbym decydować, na co idą pieniądze. Tak to wyglądało. Nie było takiego – brzydko mówiąc – dealu, że ktoś do nas przyszedł z propozycją: „Proszę kupić nasze akcje, bo my już nie dajemy rady”.

Czyli to takie powolne zanurzanie się.

- Wciągnięcie nas do współpracy poprzez drobne wsparcie finansowe aż po całkowite zaangażowanie w wielu, wielu dziedzinach. Czasami patrzę na to, co ostatnio wydarzyło się w Wiśle Kraków i podziwiam, że PR-owo tak pięknie to tam sprzedali. Zaangażowanie kapitałowe z naszego punktu widzenia, mówię o bieżących właścicielach Pogoni, było praktycznie żadne. Tym, co odwróciło sytuację w Krakowie i pozwoliło dzisiejszym właścicielom zmienić Wisłę, była pożyczka dla klubu. I to taka, oceniając z naszej perspektywy, aż śmieszna, bo rzędu 4,5 mln złotych. W Szczecinie jako akcjonariusze wyłożyliśmy 15 mln złotych na kapitał zakładowy.

W tym krytycznym dla Pogoni momencie?

- Tak.

Później pożyczaliście też klubowi pieniądze.

- Tak, ale nie spodziewamy się, że kiedyś je odzyskamy. Piłka nożna ma wiele walorów, ale też wspaniale wydaje pieniądze. Wydaje na to, by klub był coraz lepszy.

Niekończąca się historia?

- Końca nie widać.

Można powiedzieć, że pan nieświadomie wszedł do piłki?

- Jestem z nią związany od dawna, sam trochę grałem w Pogoni. Z piłką jest jak z kobietą: kocha się i koniec, człowiek całe życie jest wierny. Przy moim kibicowskim podejściu dotyczyło to jednej drużyny. Jestem ze Szczecina i Pogoń zawsze była w mojej głowie. Nie miałem wątpliwości, żeby w trudnej dla klubu chwili, kiedy było mnie stać, wyłożyć własne pieniądze. Na szczęście udało mi się przekonać do tego pomysłu żonę i w domu mam spokój.

CAŁĄ ROZMOWĘ PZECZYTASZ TUTAJ!

tekst alternatywny

DOŁĄCZ DO NAS NA WHATSAPP! KLIKNIJ TUTAJ!

Autor: Przegląd Sportowy
Żródło: Przegląd Sportowy
Wyświetleń: 5303
tekst alternatywny

Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zarejestruj się lub zaloguj tutaj.


Trwa ładowanie komentarzy...