Aktualności

  • "Przegląd Sportowy": Bo arbuz się nie odbijał

Jako dziecko Adam Buksa kopał nawet owoce. Dziś w rodzinnym Krakowie ma wkopać piłkę do bramki Wisły - czytamy w piątkowym Przeglądzie Sportowym.


Wszędzie widział piłki. W którą stronę by nie odwrócił głowy i na czym nie skupił wzroku. Groszek w zupie? No piłka, jak nic. Arbuz? Wiadomo, piłka. Nawet próbował go kopać, ale niepotrzebnie. Owoc nie odbijał się od ziemi, malec tylko się wściekał na darmo. Rodzice i starsze rodzeństwo wspominają to ze śmiechem. On za to płakał, kiedy w przedszkolu nie pozwalano mu grać w pomieszczeniach. Tam akurat klocki nie przypominały piłki, więc po prostu brał z domu swoją „gałę”. Ale ten zakaz kopania w budynku...

W końcu mama wypisała Adama Buksę z przedszkola. Tyle że zanim to zrobiła, pewnego dnia wracali stamtąd z synem do domu i przypadkiem zobaczyli rozgrywany na boisku Bronowianki mecz. Zatrzymali się na prośbę chłopca, weszli na obiekt, trener zaprosił ich na nabór zaplanowany nazajutrz. I tak zaczęła się kariera napastnika Pogoni Szczecin. Dzisiaj, 18 lat od tamtego spotkania na Bronowicach, atakujący znów zagra w rodzinnym Krakowie. Na murawę stadionu Wisły wybiegnie jako najskuteczniejszy zawodnik lidera ekstraklasy.

Zaczarowany ogród

A góra tam stoi, co Wawel się zowie/I dźwiga pamiątki po starym Krakowie – napisała Maria Konopnicka. Buksa patrzy na Białą Gwiazdę z góry, ale tabeli, natomiast pamiątki po starym Krakowie (oczywiście z jego perspektywy) przechowuje w pamięci. Obrazów jest sporo, w końcu mieszkał tam kilkanaście lat, a rodzice i młodszy brat Aleksander (występuje w Wiśle) wciąż żyją w stolicy Małopolski.

Ot, choćby ogród w domu w Woli Justowskiej. To tam ojciec piłkarza, też Adam, organizował mu pierwsze treningi indywidualne. Proste ćwiczenia poprawiające m.in. technikę strzału. Sam dał sobie spokój z futbolem na poziomie juniorów, kopał w Czuwaju Przemyśl, a potem jako dorosły czuwał nad rozwojem piłkarskim synów. W tym samym ogrodzie Adam, ten młodszy, grał w piłkę z dwa lata starszym sąsiadem po tym, jak mama zabrała go z przedszkola. Nie marnowali czasu, ganiali za „gałą” regularnie po osiem godzin. Najczęściej obowiązywała popołudniowa zmiana – od 14 do 22.

Choć zawodnik Pogoni szybko wyprowadził się od rodziców, kilka miesięcy po 16. urodzinach, gdy przeniósł się do Novary Calcio, ciągle zdarzy mu się poodbijać futbolówkę w ogrodzie. Przy takich okazjach razem z bratem rozwieszają siatkę do badmintona i małą piłeczką grają w siatkonogę. Podobno boje są wyrównane, mimo że Olek liczy sobie siedem lat mniej...

WIĘCEJ PRZECZYTASZ TUTAJ!

tekst alternatywny

DOŁĄCZ DO NAS NA WHATSAPP! KLIKNIJ TUTAJ!

Autor: Przegląd Sportowy
Żródło: Przegląd Sportowy
Wyświetleń: 6107
tekst alternatywny

Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zarejestruj się lub zaloguj tutaj.


Trwa ładowanie komentarzy...