Aktualności

  • "Przegląd Sportowy": Jeden z dziewięciu. Listkowskiego już nie unikają

Marcin Listkowski tak bardzo nie potrafił przegrywać, że nawet bracia nie chcieli go w zespole - czytamy w dzisiejszym Przeglądzie Sportowym.


Nawet starsi bracia nie chcieli być z Marcinem Listkowskim w zespole. Nie to, że nie potrafił grać. Tylko nie umiał przegrywać. I choć boisku było daleko do prawdziwego, bo bramki imitowały dwie kostki brukowe i drzwi garażowe, chłopczyk wściekał się na serio. Kłócił, obrażał, w ostateczności wracał do domu.

– Podczas wybierania składów zarzekałem się, że poprzednio był ostatni raz. Przepraszałem i obiecywałem, że już się tak nie zachowam. Ale oczywiście zawsze finał był taki sam. No chyba że to moja drużyna odnosiła zwycięstwo – wspomina ponad dekadę później pomocnik. Dziś nie ma problemu ze znalezieniem chętnych do wspólnej gry. Przecież w Rakowie Częstochowa bardzo liczyli, że zostanie pod Jasną Górą. Ostatecznie po zakończeniu wypożyczenia wrócił do Pogoni Szczecin. 

Młody gniewny

Dobrze się stało, na starcie sezonu znacznie częściej musiałby sobie radzić z porażką w ekipie beniaminka ekstraklasy, niż robił to w barwach Portowców. Aczkolwiek i tak zdążył nauczyć się panować nad emocjami, choć jeszcze na początku pobytu w stolicy Pomorza Zachodniego przeciwnicy umieli go sprowokować. A to wyleciał z czerwoną kartką w 12. minucie meczu rezerw, a to zakończył starcie reprezentacji Polski U-19 sześć minut po wejściu na murawę. Ta druga kara wyczerpała cierpliwość ówczesnych władz klubu. Po powrocie z Cypru, gdzie biało-czerwoni rywalizowali w eliminacjach EURO, trafił na dywanik. Najpierw do dyrektora sportowego Macieja Stolarczyka, następnie trenera Czesława Michniewicza.

– Będę miał wideo, więc lepiej od razu powiedz, jak było naprawdę – usłyszał od szkoleniowca.

Ta rozmowa okazała się łatwiejsza od tych z Pawłem Crettim (wtedy prowadzącym zespół Centralnej Ligi Juniorów, obecnie drugą drużynę), który ma certyfikat trenera mentalnego ICF. Spotkania z nim były próbą rozwiązania kłopotu. Pomocnik mógł z nich zrezygnować, ale ze świadomością, że kolejna kartka za niesportowe zachowanie skończy się grzywną. Początkowo wychowanek Lecha Rypin nie chciał się otworzyć, postępy pojawiły się po trzech, może czterech tygodniach. – Nie chcę ujawniać, o czym rozmawialiśmy, jednak nie było to łatwe. Zdarzało się, że miałem łzy w oczach. Trener nie naciskał, spokojnie poczekał, aż będę gotowy. Bardzo mi pomogły tamte sesje. Dzisiaj wiem, że mogę mu zaufać i zwrócić się o pomoc, gdybym miał jakiś problem – wyjaśnia 21-letni piłkarz.

WIĘCEJ PRZECZYTASZ TUTAJ!

tekst alternatywny

DOŁĄCZ DO NAS NA WHATSAPP! KLIKNIJ TUTAJ!

Autor: Przegląd Sportowy
Żródło: Przegląd Sportowy
Wyświetleń: 5927
tekst alternatywny

Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zarejestruj się lub zaloguj tutaj.


Trwa ładowanie komentarzy...