Aktualności

  • Przegląd Sportowy: Na takiego napastnika czekano

Luka Zahovič w ostatnich trzech meczach strzelił trzy gole i zanotował dwie asysty. Nawet COVID-19 nie wytrącił go z równowagi - czytamy w dzisiejszym Przeglądzie Sportowym.


Kiedy pierwszego dnia października 2020 r. Luka Zahovič podpisał kontrakt z Pogonią, telefon rozdzwonił się z gratulacjami transferu do ligi mocniejszej niż słoweńska, a jako jeden z pierwszych odezwał selekcjoner reprezentacji Matjaž Kek. Miły początek, tyle że na tym... gratulacje właściwie się skończyły. O ile jeszcze jesienią było za co go chwalić (dwa trafienia), o tyle wiosną już nie za bardzo (żadnego). Co prawda nie zagubił się aż tak, jak kiedyś w Heerenveen, ale drogi do bramek przeciwników też za często nie znajdywał, więc znalazł się w rezerwie Portowców. Przełom nastąpił dopiero w drugiej połowie następnego października. Zahovič w ostatnich trzech występach w lidze strzelił trzy gole, czyli tyle, ile w poprzednich 36 meczach w ekstraklasie. Na takiego Lukę czekano w Szczecinie rok.

Zahovič do trzech zdobytych bramek dołożył dwie asysty i nie ma wątpliwości, że tak dobrze jeszcze w Polsce nie grał. Co więcej, nie zaszkodziło mu nawet zakażenie koronawirusem. Nie ma dobrego momentu na chorowanie, ale Słoweńca dopadło w najgorszym możliwym. Akurat kiedy podniósł się z ławki i piłka wreszcie zaczęła się go słuchać w polach karnych rywali, musiał się zamknąć na cztery spusty w domu.

W niedzielę Pogoń pokonała w Warszawie Legię 2:0 (Słoweniec strzelił jednego z goli), więc trener Kosta Runjaic dał zawodnikom dwa dni laby i zarządził zajęcia w środę. Zahovič już w drodze do klubu przeczuwał, że coś może być nie tak, bo czuł się jakiś taki zmęczony. Bez sił, trochę osłabiony. Zanim pierwszy raz wszedł do szatni po krótkim wolnym, zgodnie z procedurą poddał się szybkiemu testowi na koronawirusa. Wynik – pozytywny. Trzeba było odwrócić się na pięcie i wracać do siebie. Dla pewności później przeprowadzono również badanie PCR, które potwierdziło pierwszy rezultat. Nie było mowy o wznowieniu treningów i występie z Rakowem w Częstochowie. Zamiast tego przymusowa izolacja.

– Na szczęście przeszedłem to wszystko lekko. Miałem tylko nieznacznie podwyższoną temperaturę, nieco ponad 37 stopni. Nic specjalnego. Wykonywałem w domu delikatne ćwiczenia, żeby być gotowym do wznowienia zajęć z drużyną – mówi nam.

– Jak się pan czuje po powrocie z kwarantanny? – pytamy.

– W porządku, po badaniach kontrolnych od razu normalnie trenowałem. W spotkaniu ze Śląskiem nie czułem się w 100 procentach gotowy do gry przez 90 minut, ale to nie ze względu na jakieś efekty uboczne zakażenia, tylko konieczność siedzenia w domu. W czterech ścianach nie da się robić tego samego, co na boisku – wyjaśnia.

Jak się okazało, przymusowa pauza nie wpłynęła negatywnie na dyspozycję Słoweńca, który z ekipą z Wrocławia spisał się dobrze i zdobył jedną z bramek w wygranym 2:1 spotkaniu. Ale co się właściwie stało, że nagle Zahovič zaczął spełniać oczekiwania?

WIĘCEJ MOŻESZ PRZECZYTAĆ TUTAJ!

tekst alternatywny

DOŁĄCZ DO NAS NA WHATSAPP! KLIKNIJ TUTAJ!

Autor: Przegląd Sportowy
Żródło: Przegląd Sportowy
Wyświetleń: 5301
tekst alternatywny

Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zarejestruj się lub zaloguj tutaj.


Trwa ładowanie komentarzy...