Aktualności

  • "Przegląd Sportowy": Pocałunek Kaczora

Kacper Smoliński stracił kilka miesięcy, bo nie przyznawał się trenerom do bólu. Dziś jest blisko debiutu w lidze - czytamy w dzisiejszym Przeglądzie Sportowym.


Był prawdopodobnie najmniejszy i najlżejszy na murawie. Na tle Kacpra Smolińskiego nawet inni 14-latkowie wyglądali dojrzale, ale centymetry i kilogramy to nie wszystko. Mieli się o tym przekonać jeszcze tego samego dnia. Był sierpień 2015 roku, trwał finał Nike Premier Cup, nieoficjalnych mistrzostw Polski U-15. Lechia grała z Pogonią, walka na całego. Ci pierwsi kończyli w dziesięciu, drudzy z konieczności posłali w pole rezerwowego bramkarza, a jeden z zawodników musiał pojechać z boiska do szpitala. Jedynego gola strzelił właśnie Smoliński, chwilę po tym ucałował herb Portowców. Miał do tego prawo. W tamtym momencie połowę życia spędził w Pogoni.

Jednak w środku pola

Niecałe pięć lat później Smoliński jest bliski debiutu w ekstraklasie jak nigdy wcześniej. Zimą był dwunastym piłkarzem pod względem rozegranych minut w sparingach, trener Kosta Runjaic zrezygnował z pomysłu przesunięcia wychowanka ze środka pola na lewą obronę, na której próbowano go jesienią w III-ligowych rezerwach.

– To fajny chłopak, na którym można polegać. Dawał z siebie wszystko, jednak to nie jest dla niego naturalna pozycja. Czuje się dobrze w środku boiska – powiedział szkoleniowiec i zabrał młodziana do Płocka na spotkanie z Wisłą (3:2).

Co prawda jeszcze nie posłał go na murawę, tyle że to kwestia czasu. Kto jak kto, ale Smoliński nie odpuści. Chyba nie potrafi. Na pewno nie chce. Z tego powodu stracił drugą połowę 2015 roku. Nie przyznawał się, że noga boli. Wolał grać. Wreszcie organizm się zbuntował, przytrafiła się kontuzja przeciążeniowa. – Zatajał przed nami ból. Nie mogliśmy tego odżałować, bo gdybyśmy wiedzieli o nim, odpuścilibyśmy Kacprowi. Musiałby odpocząć. Dopiero kiedy zszedł z murawy już ze łzami, powiedział, co się dzieje. Do grudnia się leczył – wspomina Marcin Łazowski, który prowadził Smolińskiego w tamtym zespole razem z Przemysławem Jasińskim, a obecnie jest koordynatorem grup od U-6 do U-13 w Pogoni.

Te kilka miesięcy przerwy spowolniło rozwój środkowego pomocnika. Ponadto dojrzewał wolniej od rówieśników, zaczynał przegrywać pod względem fizycznym. Jak na złość. Wszystko się zatrzymało. Dlatego w pewnym momencie przestał być pierwszoplanową postacią w młodzieżowych zespołach Pogoni. – Nie załamał się, nie marudził, jak to czasem bywa. Po okresie dojrzewania znów był wiodącym zawodnikiem – opowiada Łazowski.

WIĘCEJ PRZECZYTASZ TUTAJ!

tekst alternatywny

DOŁĄCZ DO NAS NA WHATSAPP! KLIKNIJ TUTAJ!

Autor: Przegląd Sportowy
Żródło: Przegląd Sportowy
Wyświetleń: 7252
tekst alternatywny

Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zarejestruj się lub zaloguj tutaj.


Trwa ładowanie komentarzy...