Aktualności

  • Adamczuk dla Weszlo: Odejście Azotów nas nie powali. Czuję, że będziemy jeszcze silniejsi

- Jesteśmy na tyle stabilnym klubem, że taki cios nas nie powali. Wręcz powiem, że czuję, że będziemy jeszcze silniejsi - powiedział Dariusz Adamczuk w rozmowie z Pawłem Paczulem z portalu Weszlo.com. Poniżej fragment i link do całej rozmowy.


Konkurencja się zwiększyła. Jak udało się przekonać Gorgona do transferu?

Chcieliśmy go od dawna, wcześniej nie było żadnej szansy, żeby się do niego zbliżyć, teraz taka okazja się pojawiła. Dograliśmy temat i wszystkie strony są zadowolone, bo wierzę, że on da nam dużo jakości i też będzie ją pokazywał – na i poza boiskiem – „dzieciakom” z akademii.

Szansa pojawiła się dlatego, że on spodziewał się ograniczenia swojej roli w Rijece?

Czuł się tam bardzo dobrze, kupił dom. Mając kontrakt na trzy lata nie spodziewał się, że odejdzie tak szybko. Natomiast jednym z jego marzeń było granie w Polsce, jego rodzice są Polakami, on świetnie mówi po polsku i wszystko się fajnie złożyło. Skorzystaliśmy z tego. Wszystkie strony chciały tego ruchu, więc negocjacje poszły dobrze.

Potencjalnie gwiazda ligi, prawda?

Chciałbym. Umiejętności do tego ma. Pokazał to już w naszym jedynym sparingu, kiedy strzelił gola. Chłopak, który ma dużo bramek i asyst niezależnie od tego, gdzie gra – czy to na boku, czy w środku pomocy.

Skąd pomysł na Michała Kucharczyka?

Staramy się przede wszystkim szukać Polaków. Mamy Podstawskiego, Gorgona, Cibickiego, Steca – niby chłopcy zza granicy, ale tacy, którzy mówią w naszym języku. Mają rodziców Polaków, kontakt z krajem. A Kucharczyk jest świetnym, utytułowanym zawodnikiem. Gdy dowiedzieliśmy się, że nie chce zostać w Rosji ze względu na to, iż w Polsce jest jego rodzina, wpisał się nam w projekt mieszania doświadczenia z młodzieżą.

Luis Mata?

Przede wszystkim chcemy patrzeć na naszych zawodników z akademii, natomiast na ten czas nie mamy gotowego lewego obrońcy. Postawiliśmy na Luisa. Był kapitanem w Porto, spędził tam siedem lat, wychowała go renomowana akademia, chciał zrobić kolejny krok w swojej karierze, więc to wszystko się fajnie spięło do kupy.

Zamknęliście już okienko?

Wiadomo, co się wydarzyło przed sezonem. Odszedł główny sponsor. Zawsze na koniec trzeba patrzeć na budżet. Okienko jest otwarte do piątego października. Uważam, że mamy dobry skład, trzeba być czujnym, ale finanse nas obecnie ograniczają.

Odejście Azotów to kilka milionów mniej, czyli duży cios.

Tak, ale jesteśmy na tyle stabilnym klubem, że taki cios nas nie powali. Wręcz powiem, że czuję, że będziemy jeszcze silniejsi.

Z czego wynika ten optymizm? To duże pieniądze.

Z tego, że wiem, jak toczą się rozmowy z firmami. Środowisko szczecińskie – choć nie tylko ono – jest bardzo pozytywnie nastawione na nowe projekty biznesowe, które prowadzi prezes razem z ludźmi z marketingu. Damy radę.

Bezpośrednim powodem odejścia Azotów był fakt, że nie dostaliście się do pucharów?

Tak to tłumaczyli, że nie gramy w Europie, ale nie chcę o tym mówić. Współpraca została zakończona i tyle. Klub jest w cięższej sytuacji, ale jesteśmy zbyt mocni, żeby ta sytuacja nas załamała.

Brzydko się chyba zachowali, bo odeszli z dnia na dzień.

Umowa była na dwa lata, byliśmy dopiero w połowie tego okresu. Ale mogę podziękować naszemu prezesowi, bo to wycofanie nakładało się na rozmowy z Gorgonem i Kucharczykiem. A prezes mimo utraty głównego sponsora dał zielone światło, żeby działać dalej i te ruchy dopiąć. Pogoń chce się dalej rozwijać. To nie był więc pokaz siły, ale pokaz tego, że zależy nam na tym rozwoju i doskoczeniu do czoła Ekstraklasy. A czy z tą drużyną ugramy coś więcej niż rok temu – zobaczymy. Pokora. Ona mną zawsze kierowała, ona jest ważna w sporcie, szczególnie w piłce nożnej. Możesz być lepszy, a przegrać mecz. To nie jest siatkówka czy koszykówka, ten sport jest najbardziej nieprzewidywalny.

Bez kokieterii: ja wierzę w ten projekt, ale nie czujecie czasem irytacji, że choćby Piast czy Lechia potrafią zapełnić gablotę, a wy dalej nie?

Zawsze byłem ambitny i chciałbym, żeby ten sukces przyszedł dzisiaj, jutro, ale widzę, co zrobiliśmy i co robimy. Może nieraz trzeba poczekać? Nie mówię, że sto lat, ale poczekać. Praca się obroni.

Pytam, czy nie ma pokusy zaryzykować, dorzucić pieniędzy.

Tak jak mówiłem: prezes ryzykował, bo latem 19/20 robiliśmy transfery „na kredyt” i potrzebowaliśmy pieniędzy z transferu Buksy. Gdybyśmy mieli więcej środków, to prezes z chęcią by je dał. Ale on prowadzi swoje firmy przez 30 lat i zawsze dbał o to, by wypłaty były na czas. Reprezentuje klub, chce zawodnikom i pracownikom patrzeć prosto w oczy. Trzeba to szanować, bo według mnie to dobra cecha. Dużo klubów przez nadmierne ryzyko już się w historii wyłożyło.

Być może kibice oczekiwaliby sezonu, przed którym mówicie jasno: teraz idziemy po puchary.

Deklaracją ich nie zrobisz.

No nie, ale aż się dziwię – patrząc na poziom ligi – że Pogoni jeszcze w Europie nie było.

Byliśmy sześć razy w górnej ósemce i być może dwa i pół raza mieliśmy szanse walczyć o puchary, a tak to dostawaliśmy się, mając już dużą stratę do Europy. Natomiast krzywdzące jest twierdzenie, że Pogoń w grupie mistrzowskiej plażuje. Te dwa ostatnie sezony graliśmy do końca i pokazaliśmy, że możemy walczyć z drużynami, które do eliminacji się łapią.

Z czegoś wzięła się ta łatka plaży.

Z tego, że nie graliśmy w pucharach. Ale to nie oznacza, że plażowaliśmy. Czytałem u was, że puściliśmy kiedyś tam Delewa czy Gyurcso na reprezentację, mając mecz w grupie mistrzowskiej z Koroną. Ale nie dopisaliście, że wygraliśmy to spotkanie 3:0. Puściliśmy ich, żeby dłużej odpoczęli, a jednocześnie drużyna na tym nie ucierpiała. Zawsze są dwie strony medalu.

Dobrze, ale patrząc na wyniki z tej grupy mistrzowskiej, to wygraliście tylko dwa ostatnie mecze, kiedy stawki już właściwie nie było.

Graliśmy o wyższe miejsce i pieniądze. Ale plażowaliśmy, czy nie, skoro wygraliśmy?

Wciąż rozbija się to o brak zwycięstw wcześniej.

Okej, ale zobaczmy te mecze. Przegraliśmy spotkanie z Lechią pechowo. Zremisowaliśmy z Lechem 0:0. Przegraliśmy z Cracovią na wyjeździe, potem zremisowaliśmy 2:2 z Jagiellonią, prowadząc 2:0, długo grając w dziesiątkę, tracąc bramkę w doliczonym czasie gry z rzutu karnego. Każdy mecz był na styku i graliśmy o puchary.

Spieramy się o słowo „plażowanie”, a na końcu chodzi tylko i wyłącznie o wyniki.

Po prostu nie zgadzam się na to słowo. Znam tych chłopaków, wiem, że grają o sukcesy, premie, swoje marzenia i nie odpuszczają. Natomiast gdy kilka sezonów temu grupa mistrzowska wyglądała gorzej, to wynikało z tego, że kwalifikowaliśmy się do niej w ostatniej chwili i wówczas siłą rzeczy buduję się zespół na następny sezon.

CAŁĄ ROZMOWĘ PRZECZYTASZ TUTAJ!

tekst alternatywny

DOŁĄCZ DO NAS NA WHATSAPP! KLIKNIJ TUTAJ!

Autor: Daniel Trzepacz
Żródło: weszlo.com
Wyświetleń: 5607
tekst alternatywny

Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zarejestruj się lub zaloguj tutaj.


Trwa ładowanie komentarzy...