Aktualności

  • Dąbrowski dla Weszło: Wolę wizję klubu Mroczka niż Filipiaka

- Dla mnie jako piłkarza nie jest aż tak istotne, jakim typem człowieka jest prezes. Ja muszę wykonywać swoje obowiązki na boisku względem klubu, a klub wobec mnie. To jest najważniejsze. Ale skoro pytasz, to odpowiem, że bardziej podoba mi się wizja i prowadzenie klubu przez Jarosława Mroczka - powiedział Damian Dąbrowski w rozmowie z redaktorem Piotrem Stolarczykiem z portalu weszlo.com. Poniżej fragment i link do całej rozmowy.


Co takiego zrobił trener Runjaic, że zaliczyliście tak udaną końcówkę 2020 roku? Zabrał was na kręgle i polepszył atmosferę? Przeprowadził jakieś męskie rozmowy? Przecież wcześniej, mimo że punktowaliście, prezentowany przez was futbol mógł podobać się co najwyżej prawdziwym koneserom. 

Nie zastosował jednego konkretnego złotego środka. Po pierwsze, pragnę podkreślić, że naprawdę mamy w klubie dobrego trenera. Po drugie, sądzę, że mamy też bardzo solidny zespół, biorąc pod uwagę kolektyw, jak i indywidualności. Musieliśmy prędzej czy później odpalić. Wcześniej brakowało nam wiary we własne siły, choć był potencjał. W momencie, gdy to nad czym pracowaliśmy na treningach, zaczęło wychodzić w trakcie spotkań ligowych, uwierzyliśmy w siebie i w końcu zatrybiło. Teraz już nikt nie myśli na boisku, jak należy prawidłowo wykonywać swoje zadania, bo przyszły pewne automatyzmy.

Zanim nastąpiła dobra passa, musiałeś przez moment przełknąć pewien gorzki owoc. Byłeś mocno zaskoczony, gdy przed listopadowym meczem z Górnikiem Zabrze zobaczyłeś, że nie znajdujesz się w wyjściowej jedenastce? Wcześniejsze spotkania nie były przecież złe w twoim wykonaniu. Może bez fajerwerków, ale były to poprawne występy.

Jasne, byłem zaskoczony. Widziałem, że moja forma jest równa. Wyniki całej drużyny też wyglądały przyzwoicie, także była to dla mnie niespodzianka. Natomiast nie mam już 20 lat i po prostu uszanowałem decyzję trenera. Wziąłem ją na klatę. W poprzedniej rundzie też już przerabiałem to, że nie grałem we wszystkich meczach. Także nie było mi jakoś szczególnie trudno zaakceptować wyboru trenera. Ale taka zdrowa sportowa złość była we mnie – nie ukrywam.

W tym sezonie zarząd wyznaczył przed wami konkretne cele? Dajmy na to – minimum trzecie miejsce w lidze i półfinał Pucharu Polski? 

Założyliśmy sobie wewnętrzne cele, jednak nie chcemy na razie głośno o nich mówić. A włodarze klubu nie postawili przed nami ściśle określonych oczekiwań. Z kolei idzie wyczuć, że każdy jest tutaj głodny sukcesu.

Pogoń zazwyczaj słabiej prezentuje się wiosną niż jesienią. Podczas tej zimy nie wybieracie się za granicę, szlifujecie formę w Szczecinie, to może w końcu nie zaliczycie regresu formy w rundzie rewanżowej?  

Ciężko pracujemy, by wiosną spełnić oczekiwania własne oraz kibiców. Najważniejsze to podtrzymać formę, którą mieliśmy pod koniec zeszłorocznych zmagań. Wierzymy w to, że taka dyspozycja pozwoli nam rywalizować o najwyższe laury.

A gdyby teraz nagle pojawiła się jakaś lukratywna oferta z zagranicy? Odpowiednie miejsce i pieniądze przekonałyby cię do wyjazdu? Pojechałbyś na przykład do Turcji, w dwa lata zabezpieczył na lata finanse rodzinne? 

Oj, jestem na takim etapie swojego życia, że dla mnie to już nie jest takie proste – spakować walizki i po prostu pojechać w świat w poszukiwaniu szczęścia czy przygód. Mam żonę i dwójkę dzieci. Moja rodzina czuje się w Szczecinie bardzo dobrze. Ja też jestem zadowolony z tego, co nas tutaj spotkało i jak nam się tutaj żyje. To jaka jest organizacja w klubie, to co wokół klubu się dzieje – budowa stadionu oraz boisk treningowych – sprawia, że człowiek jest po prostu zadowolony z uczestnictwa w tym projekcie. Wracając do kwestii wyjazdu za granicę – nie wykluczam nigdy takiej opcji, ale też nie ukrywam, że musiałbym się bardzo, ale to bardzo poważnie zastanowić nad daną ofertą. Na pewno nie byłaby to decyzja błyskawiczna, podjęta pod wpływem impulsu. W każdym razie, nauczony doświadczeniami na kanwie problemów zdrowotnych, doceniam to, co mam i gdzie jestem – nie czekam z niecierpliwością na zagraniczne propozycje.

Przed chwilą wspomniałeś o tym, że jesteś zadowolony z tego, jak funkcjonuje pion organizacyjny Pogoni. Preferujesz model zarządzania klubem Jarosława Mroczka czy Janusza Filipiaka?

Dla mnie jako piłkarza nie jest aż tak istotne, jakim typem człowieka jest prezes. Ja muszę wykonywać swoje obowiązki na boisku względem klubu, a klub wobec mnie. To jest najważniejsze. Ale skoro pytasz, to odpowiem, że bardziej podoba mi się wizja i prowadzenie klubu przez Jarosława Mroczka.

Odczuwasz, że poprzez ogromny głód sukcesu, szczecińska publiczność jest bardzo wymagająca względem postawy boiskowej piłkarzy?

Nasza liga tak jest skonstruowana, że presja zawsze nam-piłkarzom będzie towarzyszyć i trzeba po prostu nauczyć się z nią żyć. Co do szczecińskiej publiki, to widać, że w całym mieście i całym regionie jest niesamowite zainteresowanie klubem. Niestety, ja na dobrą sprawę nie miałem okazji doświadczyć szczecińskiej atmosfery na trybunach. Gdy przyszedłem do Pogoni, otwarta była zaledwie jedna trybuna, a potem byliśmy zmuszeni grać bez udziału kibiców. Dlatego mam nadzieję, że niedługo będzie mi dane – już na nowej części stadionu – zagrać przy żywiołowo reagującej publiczności i móc świętować z nią sukcesy.

CAŁĄ ROZMOWĘ PRZECZYTASZ TUTAJ!

tekst alternatywny

DOŁĄCZ DO NAS NA WHATSAPP! KLIKNIJ TUTAJ!

Autor: Daniel Trzepacz
Żródło: weszlo.com
Wyświetleń: 7344
tekst alternatywny

Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zarejestruj się lub zaloguj tutaj.


Trwa ładowanie komentarzy...