Aktualności

Trener asystent w sztabie szkoleniowym Pogoni Szczecin, Vitor Gazimba, udzielił ciekawego wywiadu portugalskiemu serwisowi "Maisfutebol". W rozmowie nie zabrakło wątków dotyczących Dumy Pomorza. Poniżej prezentujemy fragmenty rozmowy z trenerem Gazimbą dotyczące naszego klubu.


Maisfutebol: Norwegia, Szwecja, a teraz Polska. Przyzwyczaiłeś się już do pracy w zimnie?

- Klimat tutaj jest zupełnie inny. Jak to jednak zwykle mówią Norwegowie: nie ma czegoś takiego jak zła pogoda, są tylko złe ubrania. Oczywiście, że jest inaczej i rzecz jasna wpływa to na to, jak się przygotowujesz. Ale w każdym z tych trzech krajów zawsze miałem wokół siebie dobrych fachowców. Ludzi, którzy wiedzieli, jak dostosować pracę do warunków.

Jak poznałeś Jensa Gustafssona, z którym teraz pracujesz w Pogoni?

- To było podczas moich dwóch sezonów w Orebro. Moja drużyna grała kilka razy przeciwko jego zespołowi. Prowadzone przez niego Norrkoping był dobrą drużyną, z którą zawsze stwarzało się atrakcyjne widowiska. Jeden mecz z nimi przegraliśmy, inny wygraliśmy 4-3. Mieliśmy podobne style. My chcieliśmy stosować wysoki pressing, oni tak samo. Z Jensem darzyliśmy się szacunkiem. Respektowaliśmy swoje pomysły na grę. Nigdy wcześniej nie mieliśmy osobistych relacji, ale mieliśmy szacunek do swoich warsztatów trenerskich.

Czy to Gustafsson zaprosił Cię do sztabu trenerskiego Pogoni?

- Tak, wydarzyło się to niedługo po tym, gdy sam dostał ofertę poprowadzenia Pogoni. Wcześniej pracował w Hajduku Split, potem przez krótki okres prowadził reprezentację Szwecji U21. Gdy pojawiła się propozycja ze Szczecina i zorientował się, że jestem dostępny, zadzwonił do mnie i poinformował, że chciałby, abym znalazł się w jego sztabie.

Od ośmiu lat przebywałeś już wtedy w Skandynawii. Najpierw w Norwegii, a potem w Szwecji. Czy łatwo było wyjść Ci z tej strefy komfortu?

- Było łatwo, bo to nie była moja pierwsza zmiana kraju. To prawda, że czułem się już komfortowo w krajach skandynawskich. Znałem już dobrze wszystkie ligi, duńską, szwedzką i norweską, ale miałem też za sobą przeprowadzkę z Portugalii do Norwegii i z Norwegii do Szwecji. Przy tylu zmianach nie jest to już takie ciężkie. W naszej karierze to normalne, czy wszystko idzie dobrze, czy nie, zmiana klubu, zmiana miasta, a nawet zmiana kraju. Nie miałem problemu z przyjęciem propozycji, podszedłem do niej entuzjastycznie.

Polska liga jest chyba zupełnie inna niż norweska czy szwedzka, prawda?

- Nie wiedziałem nic o polskiej lidze, ale oczywiście zanim przyjąłem zaproszenie, zaczęliśmy sprawdzać ją dokładniej, oglądać więcej meczów i tak dalej. Ale wcześniej nie wiedziałem praktycznie nic. Gdy zacząłem się jej przyglądać, to byłem zaskoczony, ponieważ poziom okazał się wyższy niż mogłem przypuszczać. Zarówno jeśli chodzi o wyszkolenie poszczególnych zawodników, jak i przygotowanie zespołów. Pod względem struktury również. Zwłaszcza tu, w Pogoni. W ostatnich dwóch latach klub zajmował w tabeli trzecie miejsce. Wraz z Jensem rozpoczęliśmy pracę w dobrze poukładanym, dopracowanym zespole. W dodatku 1 października w Szczecinie otworzono nowy stadion, który jest genialny. Mamy na nim nowe sale gimnastyczne, nowoczesne pomieszczenia do pracy, a wokół obiektu znajduje się cały kompleks boisk treningowych. Warunki do pracy są bardzo dobre. Jest tutaj wszystko co potrzeba, wszystko pachnące nowością.

Jaką dokładnie funkcję pełnisz w sztabie trenerskim Pogoni?

- Jestem prawą ręką trenera głównego, pomagam mu w różnych obszarach. Skupiam się głównie na aspektach taktycznych, ale działam na wszystkich szczeblach zarządzania. Kiedy Gustafsson zaprosił mnie tutaj, wiedział, że całe życie byłem pierwszym trenerem. Nie chciał, bym był typowym asystentem, potrzebował mieć obok kogoś, z kim będzie mógł współdzielić odpowiedzialność za grę zespołu. Bardzo szanuję Jensa i uważam go za świetnego trenera.

Jak podoba Ci się atmosfera na polskich stadionach? Polscy kibice są znani ze swojego fanatyzmu…

- Tak, atmosfera na meczach jest tutaj dość bliska temu, co mamy w Portugalii. Stadiony są zwykle dobrze wypełnione, pojawia się na nich może nawet więcej kibiców niż w Portugalii. Polscy fani są bardzo wierni, żyją klubem. Za każdym razem, gdy wygrywamy lub przegrywamy, gdziekolwiek się udajemy, blisko lub daleko, oni zawsze z nami są. A trzeba pamiętać, że Polska to bardzo duży kraj. Szczecin leży blisko Berlina, znajduje się na północy kraju, przy granicy z Niemcami, tuż pod Kopenhagą. Tak więc każda podróż dla nas, gdziekolwiek musimy w Polsce grać, jest dla nas bardzo długą podróżą. Często musimy na mecze latać. Mimo to, na naszych meczach zawsze pojawia się duża liczba kibiców ze Szczecina. Pogoń wzbudza w mieście duży entuzjazm. Na naszych domowych meczach mamy jedną z najlepszych atmosfer w całym kraju.

(…) W składzie Pogoni są Polacy, ale nie brakuje też piłkarzy wielu innych, różnych narodowości. Trudno jest zarządzać tak zróżnicowaną narodowościowo szatnią?

- Mam już pewne doświadczenie w tym zakresie. Musisz zrozumieć potrzeby zawodników, którzy pochodzą z różnych części świata lub którzy po raz pierwszy adaptują się w Polsce, jak Léo Borges, który przyjechał z Brazylii. Był w FC Porto B i przyjechał do kraju, gdzie nie mówi się po portugalsku. Musieliśmy mu pomóc. To oczywiste, że polski gracz jest inny niż bałkański, inny niż brazylijski, hiszpański, portugalski czy nordycki. Mamy zdrową mieszankę, w klubie panuje też dobra, rodzinna atmosfera, co znacznie ułatwia nowym zawodnikom adaptację. To zjednoczona, spokojna grupa, o różnych narodowościach, ale o silnej spójności. To w szatni jest dla nas kluczowe, aby rozwijać zespół na boisku.

Jak porozumiewacie się w szatni, po angielsku?

- Tak, w większości przypadków po angielsku. Poziom angielskiego jest tutaj inny niż w Norwegii i Szwecji, gdzie wszyscy mówią w tym języku płynnie, swobodnie potrafią po angielsku czytać i pisać. Tu w Polsce nie do końca to tak wygląda, ale generalnie mówi się w szatni po angielsku. Ja i Jens jesteśmy jedynymi osobami w sztabie trenerskim, które nie są Polakami. Jeśli zachodzi taka potrzeba, pozostali trenerzy w ojczystym języku tłumaczą drużynie aspekty, które z naszej perspektywy są ważne.

Macie w składzie jednego portugalskiego zawodnika, Luísa Matę, który w przeszłości reprezentował barwy FC Porto.

- Mamy Luísa Matę, mamy Léo Borgesa, który również przyszedł z FC Porto i mówi po portugalsku, mamy Lukę Zahovicia, syna Zlatko Zahovica, który także jest biegły w portugalskim.

Luka Zahovic to chyba jedna z największych gwiazd zespołu, prawda?

- Luka mówi po portugalsku lepiej niż my. Urodził się w Portugalii, w Guimarães, potem był w Porto i Benfice. To znakomity piłkarz, zawodnik o portugalskiej mentalności. Jest świetnie wyszkolony technicznie, bardzo dobrze czyta grę, wie, w jakie przestrzenie wejść, jest inteligentny zarówno w ataku jak i w obronie. To piłkarz wychowany w portugalskich akademiach. Bez wątpienia stanowi jeden z ważniejszych punktów w naszym zespole. Niedawno mieliśmy też w drużynie Jeana Carlosa, pół Brazylijczyka, pół Hiszpana, który teraz został sprzedany do Rakowa, drużyny, która przewodzi polskiej lidze. W składzie jest też Leonardo Koutris, lewy obrońca, który ma podwójne obywatelstwo, greckie i brazylijskie. Mamy ciekawą mieszankę, kilku zawodników mówi u nas po portugalsku.

Macie też szwedzkiego napastnika, Pontusa Almqvista. Czy ściągnięcie go do Pogoni to był Wasz pomysł, sztabu trenerskiego?

- Można tak powiedzieć. Pontus był w drużynie Jensa Gustafssona w Szwecji. Tam stawiał pierwsze piłkarskie kroki, a później został sprzedany do rosyjskiego Rostowa. Obecnie przebywa u nas na wypożyczeniu, ale to doskonale znany zawodnik zarówno Jensowi, jak i mnie. Teraz, w styczniu dołączył do klubu kolejny Szwed, Linus Wahlqvist, który również pochodzi z Norrköping.

Pogoń na starcie rundy rewanżowej zajmuje w tabeli trzecie miejsce, mając tyle samo punktów co Widzew Łódź i aktualny mistrz kraju, Lech Poznań. Jakie cele postawiliście przed sobą na początku sezonu?

- Cele były bardzo jasne od momentu naszego przyjścia. W trzyletnim kontrakcie, który mamy z klubem, przewidziane jest, w ramach jego trwania, osiąganie tytułów. Oczywiście jest okres adaptacyjny, potrzebujemy trochę czasu na wdrożenie naszego projektu, ale oczekiwania są takie, aby w ciągu tych trzech lat rywalizować o tytuły.

Pogoń ma bogatą historię, ale żadnych tytułów w najwyższej klasie rozgrywkowej. Dwa razy zajmowała drugie miejsce w lidze i trzy razy docierała do finału Pucharu Polski, jednak w gablocie ciągle brakuje trofeum.

- To prawda. Podpisywałem kontrakt z Pogonią z myślą o celowaniu w tytuły. W pierwszy tytuł w historii. W ostatnich latach klub osiągał dobre wyniki, dwukrotnie zajmował w lidze trzecie miejsce, systematycznie się rozwijał, ale to, czego wszyscy teraz w klubie pragną, to zrobienie kolejnego kroku i wywalczenie trofeum. Musimy mierzyć wysoko, spoglądać na sam szczyt.

tekst alternatywny

DOŁĄCZ DO NAS NA WHATSAPP! KLIKNIJ TUTAJ!

Autor: Pogoń Szczecin SA
Żródło: własne
Wyświetleń: 3866
tekst alternatywny

Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zarejestruj się lub zaloguj tutaj.


Trwa ładowanie komentarzy...