Aktualności

  • Gorgon dla weszlo.com: Pogoń szybko mnie przekonała

- W tym momencie to była jedyna oferta. Dość szybko mnie przekonała. Byłem w swoim klubie nie za szczęśliwy i pojawiła się Pogoń, która od razu dała do zrozumienia, że jest mną bardzo zainteresowana - powiedział w rozmowie z weszlo.com Alexander Gorgon.


Śmiesznie się składa, bo wychodzi na to, że wybierasz kluby z klucza rodzinnego. Twoja małżonka ma chorwackie korzenie, a po Austrii Wiedeń poszedłeś do Rijeki. Teraz grasz w Polsce, skąd wywodzą się twoi rodzice. Przypadek czy dzięki piłce chcesz przy okazji poznać korzenie swoje i rodziny?

Trochę jedno i drugie. Wszystko wyszło trochę przypadkowo – i Rijeka, i Pogoń. Ale z drugiej strony, gdy już pojawiły się takie możliwości, inaczej patrzy się na oferty będąc świadomym, że to kraje z korzeniami żony czy moimi. Oczywiście, że to wpłynęło na podjęcie decyzji.

Chyba lubisz w życiu stabilizację. Trudno uwierzyć, ale to dopiero twój trzeci klub w karierze.

Oczywiście, że lubię stabilizację. Nie jest tak łatwo zmieniać klub co sześć miesięcy, gdy ma się dwójkę małych dzieci. Z drugiej strony to brało się z tego, że w klubach, w których grałem, odnosiłem sukcesy. Moi pracodawcy byli ze mnie zadowoleni, dlatego przedłużało się kontrakty albo wypełniało je do końca. Finalnie tak wyszło, że to dopiero trzeci klub.

Nic nie wskazywało na to, że opuścisz Rijekę. Po trzech latach w Chorwacji podpisałeś jako 31-latek czteroletni kontrakt, rzecz w dzisiejszej piłce bardzo rzadko spotykana. A do tego byłeś kapitanem. Wyglądało tak, jakbyś miał być w Rijece do końca kariery, a tu nagle po roku zmieniasz klub.

Byłem mega wdzięczny, że klub miał do mnie takie przekonanie. Wyrobiłem sobie mocną pozycję w klubie i obdarzono mnie zaufaniem. Czułem się w Rijece bardzo swobodnie. Cała rodzina zresztą – – życie było tam idealne. Tak to w piłce jest, że czasami sytuacja może zmienić się z dnia na dzień. Nie byłem zadowolony z mojej sytuacji sportowej. Grałem coraz mniej. Wszystko zmieniło się w październiku, gdy przyszedł nowy trener, który zmienił system gry i postawił na innych zawodników. Decyzję, by coś zmienić, podjąłem po koronapauzie. Byliśmy w dobrej formie przed tą przerwą. Grałem. Po pauzie słabo zaczęliśmy. Byłem jednym z pierwszych, który wyleciał ze składu. Czasami tak jest – drużyna robi punkty, dobrze funkcjonuje, ciężko wrócić do jedenastki. Dość szybko po przerwie doszedłem do wniosku, że poszukałbym nowego wyzwania. Jestem zdania, że na takim poziomie mogę jeszcze spokojnie pograć, mam motywację i ambicje. Gdy w Rijece nie dostawałem tylu minut, ile sobie wyobrażałem, z niczego urodziła się propozycja Pogoni. Wiedziałem, że to dobry czas na nową przygodę.

Z drugiej strony to trochę zaskakuje, bo nie zostałeś odstawiony do szafy, przeplatałeś mecze w wyjściowym składzie z rolą rezerwowego. Z marką, jaką sobie wyrobiłeś, mogłeś zakładać, że w następnym sezonie uda się wrócić na stałe do składu.

Co mogę powiedzieć? Czasami ma się wewnętrzne przeczucie, jaki jest pogląd trenera na ciebie. Wyczułem, że będzie ciężko i będzie stawiał na innych. Jeden trener postawi na jednego zawodnika, drugi na drugiego. To normalne. Pierwszy raz zdarzyło mi się w karierze, że trener nie był do mnie tak przekonany, jak zawsze byłem do tego przyzwyczajony. Nie wiedziałem, na co mam czekać. Uznałem, że nie ma sensu.

Rijeka tak łatwo cię puściła? Miałeś jeszcze trzy lata kontraktu, a do Pogoni odszedłeś za darmo.

Mam bardzo dobre relacje z dyrektorem sportowym i prezydentem klubu. Było prawie że rodzinnie. Podczas kryzysu związanego z wirusem, chorwackie kluby też obcinały zawodnikom pensje. Dogadaliśmy się, że zrezygnuję z jakiejś sumy, ale jeśli pojawiłaby się dla mnie satysfakcjonująca oferta, będę mógł odejść gratis. Ustaliliśmy to ustnie, typowe gentlemen’s agreement. I cieszę się, że wszystkie najważniejsze osoby w klubie dotrzymały słowa.

Warto docenić – wiadomo, jak to bywa w piłce z umowami ustnymi.

Po polsku tak się chyba nie mówi, ale jak się do lasu krzyczy, tak do ciebie wraca. Nigdy nie mogłem sobie w Rijece niczego zarzucić. Zawsze zachowywałem się profesjonalnie. I klub w ten sposób się odwdzięczył.

Dlaczego akurat Pogoń?

W tym momencie to była jedyna oferta. Dość szybko mnie przekonała. Byłem w swoim klubie nie za szczęśliwy i pojawiła się Pogoń, która od razu dała do zrozumienia, że jest mną bardzo zainteresowana. Pogoń przedstawia cały projekt, plany na przyszłość. Raz, że to Polska, moje korzenie – to już sam w sobie był wielki plus. Widać było, że są duże plany, buduje się nowy stadion, stawia się na młodzież. Są w Szczecinie zawodnicy, którzy grają ze sobą 2-3 rok. Klub próbuje się trzymać kupy, żeby coś z tego było, żeby ludzie się znali na boisku. Są długie kontrakty. Nie jest tak, że co roku kończy się umowa 7-8 zawodników. Są konkretne plany na następne lata. Cały pakiet mnie przekonał.

Kiedy był pierwszy kontrakt ze strony Pogoni? Mieli cię na celowniku od dawna, ale wcześniej nie było szansy, by cię sprowadzić.

Słyszałem z opowiadań, że był jakiś temat, chyba krótko przed przedłużeniem kontraktu w Rijece. Ale do mnie bezpośrednio to nie doszło. Widocznie nie było to nic konkretnego, agent nic mi nie przekazywał. Pierwszy raz się skontaktowali w tym oknie. Wszystko szybko załatwiliśmy. W ciągu dwóch tygodni od pierwszego kontaktu doszło do podpisu.

Co wiedziałeś o Pogoni, zanim po raz pierwszy się do ciebie odezwała?

Muszę przyznać, że bardzo mało. Prawie nic. Nie miałem za bardzo możliwości śledzenia Ekstraklasy. Musiałem trochę się doinformować, podzwonić, poczytać. Całkiem normalna sprawa.

Jest tylko jeden problem – ty przez cztery lata w Rijece zdobyłeś cztery trofea, w Austrii też zgarnąłeś mistrzostwo, a Pogoń w swojej  gablocie nie ma jeszcze nic.

Jestem przyzwyczajony do tego, że gram w topie, o tytuły. Nie ma nic nudniejszego niż gra w środku, gdy nie masz szans pójść ani góry, ani na dół.

Pogoń przez lata tak właśnie gra.

Na ile będę mógł wprowadzić takiego ducha wygrywania, zrobię to. Kto wie, może to będzie przełomowy rok i powalczymy o jakiś tytuł? Byłoby naprawdę fajnie. Widać teraz po transferze Kucharczyka, że klub chce w końcu coś osiągnąć.

W razie czego jak się czujesz na pozycji numer dziewięć? To temat, który powraca od pół roku w Pogoni. Teraz też typowego napastnika nie zakupiono.

Muszę przyznać, że bardzo rzadko grałem na dziewiątce. Nie jestem jeszcze tak długo z drużyną, ale moim zdaniem z Adamem Frączczakiem z przodu mamy prawdziwą dziewiątkę. Mam nadzieję, że dopisze mu zdrowie. Jestem przekonany, że może dać drużynie bardzo dużo. Widać to na treningach. Mamy w ofensywie zawodników, którzy mogą grać na wielu pozycjach, to może być nasz atut.

A ty? Do dziewiątki w ogóle nie jesteś przewidziany?

Myślę, że nie. To musiałby być plan C albo nawet D.

CAŁĄ ROZMOWĘ PRZECZYTASZ TUTAJ!

tekst alternatywny

DOŁĄCZ DO NAS NA WHATSAPP! KLIKNIJ TUTAJ!

Autor: Daniel Trzepacz
Żródło: własne
Wyświetleń: 5683
tekst alternatywny

Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zarejestruj się lub zaloguj tutaj.


Trwa ładowanie komentarzy...