Aktualności

- W momencie podpisywania kontraktu z Pogonią byłem jednak w 100 proc. pewny, że robię dobrze i do teraz nic się w tej kwestii nie zmieniło - mówi Leonardo Koutris w rozmowie z portalem Goal.pl.


Nasza liga zaskoczyła cię czymś?

Tak. Po transferze rozmawiałem z moim przyjacielem Kostasem i zachwalał przede wszystkim jej organizację. Ale nawet będąc na to przygotowanym, rzeczywistość przerosła oczekiwania. Cała otoczka wokół Ekstraklasy, to jak jest ona pokazywana w telewizji – to wszystko jest niesamowite. Poza tym stadion. Mam internet, więc wiedziałem, że będzie ładny, ale granie na nim, przy tych wszystkich ludziach, którzy zdzierają gardło, jest czymś wyjątkowym.

W Olympiakosie na pewno atmosfera na trybunach nie była mniej gorąca.

Zgadza się. To wielki klub, znaczący na mapie Europy. Presja grania tam jest ogromna. Kibic, który przychodzi na stadion wymaga, by wygrać dosłownie każdy mecz, więc jestem przyzwyczajony do wysokich oczekiwań.

Gdybyś miał ocenić wielkość Olympiakosu w skali od 1 do 10, jaką notę byś wystawił?

Coś pomiędzy siedem, a osiem.

A Pogoń? Na tle Olympiakosu? Chciałbym to jakoś porównać.

Nie da się porównać. Przede wszystkim z jednego powodu – Olympiakos ma znacznie bogatszą historię w europejskich pucharach od Pogoni. To trochę jak porównywanie dwóch różnych systemów walutowych. Oczywiście nic nie ujmując Pogoni, bo od pierwszego dnia pobytu tutaj jestem pod wrażeniem. Nie wiedziałem zbyt wielu rzeczy o klubie, ale codziennie jestem pod wrażeniem. Podoba mi się ten projekt i wizja jego realizacji.

Co masz na myśli mówiąc, że jesteś pod wrażeniem? Co ci imponuje?

Atmosfera w klubie jest niesamowita. Ludzie w nim pracujący zawsze pomocni i przede wszystkim zakochani w Pogoni. Bez względu, czym się tu zajmują – czy są trenerami, piłkarzami, czy zajmują się murawą. Chce się tu być. Myślę, że śmiało mogę powiedzieć, że nigdy wcześniej w karierze nie grałem w klubie z taką atmosferą. Coś takiego rzadko można spotkać w piłce.

(...)

Czym przekonała cię Pogoń? Miałeś przecież też ofertę z Rakowa.

Jak wspomniałem, Pogoń próbowała mnie pozyskać już latem. Widziałem, jak o mnie walczyła, a to znaczyło bardzo dużo. Podobnie jak to, że się nie poddała, a po fiasku w poprzednim okienku wciąż mnie monitorowała. Raków pojawił się później. Klub zadzownił do mojego agenta, by przedstawić mu plan na mnie, ale to było w czasie, gdy byłem dogadany z Pogonią tak na 95 proc. Zostały detale. A nie jestem typem człowieka, który nagle zmienia decyzję, gdy praktycznie z kimś już uścisnął dłonie. Byłem pewien, że chcę trafić do Pogoni. Rakowowi za propozycję też jestem wdzięczny, bo dużo dla mnie znaczyło zainteresowanie ze strony lidera Ekstraklasy. W momencie podpisywania kontraktu z Pogonią byłem jednak w 100 proc. pewny, że robię dobrze i do teraz nic się w tej kwestii nie zmieniło.

Rozpatrując ofertę zwracałeś np. uwagę na stadion? Pogoń ma piękny nowy, Raków na 5 tys. ludzi. Dla piłkarzy ma to znaczenie?

Kiedy masz trafić do nowego kraju i masz na stole kilka propozycji, w jakimś stopniu zwracasz uwagę na takie rzeczy. Oglądasz miasto, klub od środka, czytasz jak to wszystko funkcjonuje, rozmawiasz ze znajomymi, którzy mogą powiedzieć ci coś więcej. W Fortunie spotkałem jednego Polaka, Kubę Piotrowskiego. Tak się złożyło, że on przez kilka lat grał w Pogoni i powiedział mi kilka bardzo zachęcających rzeczy. Podobnie jak Kostas. Nie są to może najważniejsze powody decyzji, ale jednak podnoszą twoją pewność, że robisz dobrze.

W niedzielę gracie z Rakowem. Jest to dla ciebie jakaś dodatkowa motywacja?

Nie, zupełnie nie. Moją motywacją jest chęć zwycięstwa przeciwko liderowi, a nie drużynie, która chciała mnie pozyskać. Zagramy u siebie, stadion pewnie znacznie się wypełni, będzie na nim świetna atmosfera. Nie potrzebuję większej motywacji od tego.

Skoro mówisz o kibicach… Niedawno w meczu z Wartą Poznań na trybunach pojawiły się transparenty domagające się odejścia trenera Gustafssona. Trener pokazywał, że go to zabolało, czy w ogóle nie było o tym dyskusji?

Nie. Trener był w 100 proc. skupiony na swojej pracy. Nie widziałem po nim, by miał jakiś problem z tym transparentem. Rozmowy w szatni były w całości poświęcone meczowi z Wartą i tym, jak ją pokonać. I każdy kibic, który przyszedł wtedy na stadion, dostał powody do radości. W pierwszej połowie to nie był futbol Pogoni, nie graliśmy dobrze, ale po zmianie stron wyglądało to już bardzo dobrze. Równie dobrze mogliśmy strzelić cztery-pięć goli.

Transpartent się pojawił, bo kibice czuli się rozczarowani wynikami. Z czego wynikał słaby początek tego roku?

Jeśli oglądałeś nasze mecze, wiesz, że od początku roku mogliśmy wygrać wszystkie. Jakiś detal decydował, że wszystko ułożyło się w drugą stronę. Mieliśmy masę sytuacji, a kończyliśmy z zerem strzelonych goli. Ostatecznie patrzy się na wyniki, więc rozumiem kibiców, którzy na dziewięć możliwych do zdobycia punktów w pierwszych trzech meczach dostali jeden czuli się rozczarowani. Ale my także, zwłaszcza, że wiedzieliśmy, że równie dobrze mogło być zupełnie inaczej. Bardzo potrzebowaliśmy takiego meczu z Wartą. Nie chcę mówić, że wlał w nasze serca nadzieję, bo nigdy jej nie straciliśmy, ale dostaliśmy dowód, że idziemy w dobrą stronę.

CAŁĄ ROZMOWĘ MOŻESZ PRZECZYTAĆ TUTAJ!

tekst alternatywny

DOŁĄCZ DO NAS NA WHATSAPP! KLIKNIJ TUTAJ!

Autor: Daniel Trzepacz
Żródło: goal.pl
Wyświetleń: 5647
tekst alternatywny

Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zarejestruj się lub zaloguj tutaj.


Trwa ładowanie komentarzy...