Aktualności

  • Łasicki: Noga się wyrywa, ale jestem już blisko

- Jestem też w stałym kontakcie z doktorem Paprotą. Myślę, że stanie się to za 2-3 tygodnie i najpierw dokładnie sprawdzi mnie doktor i podejmie decyzję czy to moment w którym mogę już wejść w trening, czy jeszcze chwilę poczekamy - mówi w rozmowie z naszym serwisem Igor Łasicki, który mocno pracuje nad powrotem do pełni zdrowia po ciężkiej kontuzji.


Nie mogę zacząć inaczej tej rozmowy niż od pytania o to jak się czujesz i jak obecnie wygląda Twoja sytuacja zdrowotna?

- Czuję się bardzo dobrze. Jutro minie dokładnie 4 miesiące od zabiegu. Uważam, że jestem w dobrym momencie rehabilitacji. Mogę powiedzieć, że dobrze nam to idzie, bo już od trzech tygodni jesteśmy na boisku. Oczywiście nie dzieje się to codziennie, na boisko wychodzę dwa razy w tygodniu. Mogę powiedzieć, że jestem bliski powrotu do treningów.

No właśnie, bo gdy widzę Twoje filmiki, które na Instagramie zamieszczasz Ty, albo trener z którym pracujesz, to wydaje się, że gdyby trener Runjaic zadzwonił i powiedział "Igor, musisz zagrać" to byłbyś gotowy w kilka chwil.

- Tak, oczywiście! <śmiech>. Wiadomo, że gdy wrócę do drużyny, to będzie trochę inaczej, pojawią się starcia, gra jeden na jeden. Tu, na ten moment tego nie ma. Wszystko na spokojnie, bo jest dość wcześnie jak na ten rodzaj kontuzji, ale z tygodnia na tydzień zwiększamy obciążenia. Wszystko wygląda do tej pory dobrze, kolano - odpukać - nie boli. Mam nadzieję, że niedługo będę już wracał do Szczecina i zakończymy rehabilitację.

Gdy w przeszłości rozmawiałem z piłkarzami, którzy zmagali się z tego typu kontuzjami, to często mówili mi, że przełomowym momentem jest rozpoczęcie zwrotów, zmiany kierunku biegu w trakcie treningu. Jesteś już na tym etapie?

- Tak, dokładnie. Rozmawialiśmy o tym ostatnio z moim trenerem, że jak dwa tygodnie temu wychodziliśmy na boisko i zaczęliśmy robić te zwroty to mówiłem "kurde, no nie czuję jeszcze tego" i było mi z tym dziwnie. Dziś wykonując tego typu ćwiczenia robię je już automatycznie, nie skupiam się nad tym, czuję się swobodnie i robię to tak, jak robiłem zawsze. W trakcie ćwiczeń nic mnie nie boli i cieszę się z tego. Następny krok będzie miał miejsce już po powrocie do Szczecina, bo na treningach pojawią się sytuacje stykowe. Czasami bywają słabsze dni, bo tej pracy do wykonania jest masa, czasami ciężary są ogromne. Ale cieszę się z tego, bo wiem, że ta praca pomaga i zaprocentuje.

Wiesz już kiedy wracasz do zajęć z drużyną?

- Rozmawiałem tydzień temu z dyrektorem Adamczukiem. Powiedziałem, że czuję się dobrze. Jestem też w stałym kontakcie z doktorem Paprotą. Myślę, że stanie się to za 2-3 tygodnie i najpierw dokładnie sprawdzi mnie doktor i podejmie decyzję czy to moment w którym mogę już wejść w trening, czy jeszcze chwilę poczekamy. Zaczniemy pewnie od treningów indywidualnych, żeby doktor zobaczył jak to wygląda i poczuł. Ja chcę wejść w trening, bo nie ukrywam, bardzo mi tego brakuje.

Cofnijmy się na moment do czasu przed kontuzją. Od kilku osób, które są blisko drużyny słyszałem, że zaraz po przerwie spowodowanej pandemią wszedłeś na poziom jakiego wcześniej w Pogoni nie prezentowałeś. Też tak to czułeś?

- Nie ukrywam, że tak było. Czułem się bardzo dobrze i faktycznie, to był akurat dla mnie świetny moment pod względem formy. Nawet w Wiśle Płock po przyjeździe z Włoch nie czułem się tak dobrze fizycznie jak tuż przed tym urazem. Rozmawiałem o tym z Adamem Frączczakiem i powiedział mi, że to często tak bywa, że jak ktoś zaczyna prezentować dobrą formę, to gdzieś coś czeka i zaskakuje w nieodpowiednim momencie. Urazu nabawiłem się w gierce 11 na 11 tydzień przed meczem z Zagłębiem. Stało się.

Jak podszedłeś do tego urazu, bo wcześniej tak poważne kontuzje Cię omijały?

- Miałem wcześniej jakieś kontuzje i wiadomo, że nie były to tak poważne urazy jak ten. Teraz wiem, że powrócić do dobrej formy fizycznej to jest niesamowicie trudne zadanie. Trzeba się strasznie napracować i przeżyłem to na własnej skórze. Wiem co czuł Drygi czy Mario Malec. Zaraz po nabawieniu się urazu miałem nadzieję, że nic mi nie jest. Czułem stawiając nogę, że coś się z kolanem stało, ale następnego dnia nic mnie nie bolało, chodziłem normalnie i miałem taką nadzieję. Gdy doktor Paprota zobaczył rezonans to odrazu powiedział, że potrzebna będzie operacja i gdzieś te nadzieje umarły. Na początku była operacja, której się obawiałem. Można powiedzieć, że nastawiałem się z tygodnia na tydzień. Najpierw nie mogłem chodzić i pierwszym celem było aby stanąć na nogach i to dość szybko poszło. Później chciałem zacząć pracę z ciężarami, bieganie, kopanie... Idzie to dalej cały czas i jestem skoncentrowany, żeby wrócić jak najszybciej, ale nie nakładam też na siebie żadnej presji. Rozmawiając z Kamilem Drygasem, Mariuszem Malcem czy Arkiem Milikiem to mówią, że lepiej wrócić dwa miesiące później przygotowanym niż wcześniej, bo później można przez to dużo stracić.

Mecze Pogoni oglądasz, jak masz możliwość to nawet z trybun. Noga "chodzi" patrząc na poczynania kolegów na boisku?

- Tak, noga wyrywa się i muszę ją trzymać <śmiech>. Jestem skupiony na tym co robię. W głowie zakodowałem sobie, że nie mogę być jeszcze na tym boisku. To jeszcze nie jest ten moment, ale zbliżam się do niego. Mam nadzieję, że niedługo już będę z kolegami, bo bardzo mi tego brakuje. Atmosfera szatni jest u nas super i bardzo mi tego brakuje.

tekst alternatywny

DOŁĄCZ DO NAS NA WHATSAPP! KLIKNIJ TUTAJ!

Autor: Daniel Trzepacz
Żródło: własne
Wyświetleń: 4486
tekst alternatywny

Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zarejestruj się lub zaloguj tutaj.


Trwa ładowanie komentarzy...