Aktualności

- W pewnym momencie jednak odpuścił, dał mi zielone światło. Widział moją determinację i niepokój związany z dalszym funkcjonowaniem. Obiecałem mu, że do końca roku zostaję i wywiążę się ze wszystkiego. On sprowadzał mnie do Szczecina, nie chciałem go zawieść - powiedział w rozmowie z weszlo.com Dietmar Brehmer, dziś trener Odry Opole, a wcześniej asystent Kosty Runjaica.


Od początku plan był taki, że przejmuje pan Odrę od nowego roku czy wymusiły to okoliczności?

Nie było innej możliwości, tylko ten scenariusz brałem pod uwagę. Wyczuwałem lekkie naciski ze strony Odry, by stało się to szybciej, ale całe szczęście, że wyszło inaczej. Piotrek naprawdę rewelacyjnie sobie poradził, świetnie wykonał zadanie, a ja ciągle miałem swoje zadania w Pogoni. Gdy przedstawiłem wszystko trenerowi Runjaicowi, był bardzo sceptycznie nastawiony. W pewnym momencie jednak odpuścił, dał mi zielone światło. Widział moją determinację i niepokój związany z dalszym funkcjonowaniem. Obiecałem mu, że do końca roku zostaję i wywiążę się ze wszystkiego. On sprowadzał mnie do Szczecina, nie chciałem go zawieść.

Czyli odszedł pan trochę na zasadzie „z niewolnika nie ma pracownika”.

Kontrakt obowiązywał jeszcze przez półtora roku, ale miałem w nim pewne opcje dotyczące wcześniejszego rozstania. Oczywiście wiązałoby się to z koniecznością zapłacenia dużych pieniędzy. Nie czułem się w Pogoni niewolnikiem, ale od pewnego momentu ze wspomnianych powodów praca przestała mi sprawiać pełną przyjemność. Pierwszy rok był niezwykle energetyczny i wtedy tę przyjemność czułem. Wiele się nauczyłem, znakomicie nam się współpracowało, wyniki też się zgadzały. W ostatnich miesiącach zacząłem się wypalać, trener Runjaic to dostrzegł. Pogoń jest klubem rodzinnym, zarząd super się wobec mnie zachował, wszystkie kwestie finansowe rozstrzygnięto na moją korzyść. Jak w bajce, najwyższe standardy.

Współpraca z Runjaicem zapewne wiele panu dała. To trener otrzaskany z 2. Bundesligą, przez długi czas mający określoną renomę w Niemczech.

Niemieckie spojrzenie na futbol, niestandardowa wizja. Jako cały sztab dużo wynieśliśmy w temacie czytania gry i analiz. Jeszcze bardziej podszkoliłem się językowo, komunikacja najczęściej odbywała się po niemiecku i angielsku. To była dla mnie super szkoła. Dziękuję trenerowi Runjaicowi, ale myślę, że swój mały wkład w ten dobry okres Pogoni również miałem. Starałem się oddawać serce w mojej pracy i zostało to docenione chociażby przy naszym rozstaniu.

Co niespotykanego wcześniej prezentował warsztatowo Kosta Runjaic?

Dostrzegał podczas analiz rzeczy, na które nikt ze sztabu nie zwracał uwagi. Rzucał nowe światło na niektóre zagadnienia, wyrobił nawyk przywiązywania dużej wagi do szczegółów.

Na przykład jakich?

W którym kierunku zawodnik powinien prowadzić piłkę, kiedy podać, a kiedy oddać strzał. Trudno mi sobie teraz przypomnieć konkrety, ale nieraz podczas analiz mówił „zawodnik x, ty powinieneś zrobić tu to i to, oczekuję tego i tego”. Ważne były też dla niego wizualizacje, przygotowywanie takich odpraw zabierało nam dużo czasu. Chwilami stawało się to męczące. Wiedziałem jednak, jak ważne są te materiały dla zawodników. Trener Runjaic każdą odprawę wcześniej oglądał, nie szczędził uwag. Nad 20-minutowym materiałem potrafiliśmy siedzieć dwa dni. Liczyła się nawet sama estetyka, wygląd graficzny.

Pogoń w szczytowym okresie grała zgodnie z autorskimi założeniami Runjaica. Szkoda, że straciła znów tylu zawodników, musi na nowo budować swoją tożsamość. Kiedy byli Buksa, Kożulj, Drygas w optymalnej formie, kiedy przyszli Zech, Triantafyllopoulos i paru innych zawodników, naprawdę ta gra mogła się podobać. Takie wyniki jak wygrana na Legii nie wzięły się z przypadku. No i nie zapominajmy, że Kosta Runjaic często trafiał z personaliami. Komitet transferowy tworzyli też dyrektor sportowy Dariusz Adamczuk i prezes Jarosław Mroczek, ale wszystko zaczynało się od trenera i działu skautingowego. Stąd wzięli się Kożulj, Spiridonović, Zech, Buksa – to Runjaic miał decydujące zdanie.

Sądzi pan, że to kwestia najbliższych lat, żeby Pogoń na stałe dołączyła do grona 4-5 najmocniejszych polskich klubów?

Sądzę, że są ku temu podstawy. Kluczem będzie nowy stadion i powstanie porządnej bazy treningowej. Podzielam zdanie Michała Probierza, który od lat mówi, że najpierw musimy mieć bazy, a potem można budować inne rzeczy. Pogoń jest prywatnym, stabilnym klubem, dobrze ukorzenionym w mieście, ma rozwiniętą akademię. Jak już infrastruktura się poprawi, efekty szkolenia szybko powinny mieć przełożenie na pierwszą drużynę.

Zapewne sporo pan wyciągnął w temacie zarządzania drużyną i budowania atmosfery. Sądząc po wypowiedziach na temat Runjaica, to trener dający dużą swobodę, ale w określonych granicach. Kto je przekroczy, ma wielkie problemy.

To prawda, fajne połączenie demokracji i dyktatury. Nauczyłem się wytwarzania ciekawej presji na zawodnikach. Wcześniej z takimi aspektami psychologicznymi się w Polsce nie zetknąłem. Kwestie mentalne są jego mocną stroną. Umie trafić do piłkarzy i zmobilizować ich, mimo że nie porozumiewa się jeszcze po polsku. Język angielski jest jednak bardzo komunikatywny i każdy go rozumiał. Jeśli ktoś na początku miał braki, szybko je nadrabiał.

Co to znaczy „wytwarzanie ciekawej presji”? Brzmi… ciekawie.

Podam przykład Radka Majewskiego. Trener Runjaic regularnie go bodźcował, wywierał na niego zdrowe naciski, żeby ciągle szedł do przodu. Mimo wielkiego doświadczenia i określonej renomy, stawiano wobec niego duże wymagania. Trener często w niego uderzał, po dobrym meczu uwypuklał błędy. Aż byłem zdziwiony, ale to pomagało. Sądzę, że Radek w Pogoni jeszcze zrobił postęp, zresztą bardzo sobie chwalił tę współpracę. Dzięki postawie w Szczecinie zapracował na transfer do Australii.

Czyli Runjaic lubił zagrać piłkarzom na ambicji, podrażnić ich?

Tak, ale to zależy, o którego zawodnika chodziło. Do każdego miał określoną „taktykę”. Niektórzy funkcjonowali u niego inaczej. Potrzebowali więcej pozytywnych bodźców i je dostawali. Rozróżnianie tego i odpowiednie dawkowanie to umiejętności miękkie, których trudno się nauczyć. Widać było, że trener Runjaic przez lata pracował w 2. Bundeslidze, nieraz z bardzo dobrymi  zawodnikami.

Pod koniec rundy jesiennej musiał się pan martwić podwójnie, patrząc i na wyniki Pogoni, i na wyniki Odry.

Na szczęście przeważnie mogłem być zadowolony. Jak mówiliśmy, Odra z Piotrem Plewnią na ławce w czterech meczach wywalczyła 10 punktów, a w Pogoni akurat zaczęła się dobra passa: trzy zwycięstwa, dwa remisy. Dopiero na sam koniec przegraliśmy z Wisłą Kraków i Koroną Kielce, to były jedyne gorzkie pigułki. Mój czas do ostatniego spotkania był dla Pogoni, serce jednak powoli zaczynało bić w kierunku Opola. Byłem na łączach z Piotrem. Układał wszystko po swojemu, ale jakieś drobne uwagi już przekazywałem. Oczywiście „po godzinach”, nie zaniedbałem niczego w Szczecinie.

CAŁĄ ROZMOWĘ PRZECZYTASZ TUTAJ!

tekst alternatywny

DOŁĄCZ DO NAS NA WHATSAPP! KLIKNIJ TUTAJ!

Autor: Daniel Trzepacz
Żródło: weszlo.com
Wyświetleń: 3249
tekst alternatywny

Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zarejestruj się lub zaloguj tutaj.


Trwa ładowanie komentarzy...