Dokładnie 15 lat temu w tragicznym wypadku w Brazylii zginął Claudio Milar. Urugwajczyk co prawda nie był długo piłkarzem Pogoni Szczecin, ale mimo 31 spotkań z herbem Pogoni na piersi wielu fanów uznaje go za jednego z najlepszych obcokrajowców w historii granatowo-bordowych.
Natomiast jak to się stało, że Urugwajczyk grający w drugiej lidze brazylisjkiej trafił do Pogoni? Odpowiedź jest prosta: Antoni Ptak. Syn ówczesnego właściciela Portowców, Dawid zauważył Milara w trakcie jednego z meczów Gremio i zachwycony umiejętnościami Milara chciał go za wszelką cenę mieć u siebie. Urugwajczyk już wcześniej dreptał po polskich boiskach, lecz w barwach ŁKS-u zagrał tylko 11 meczów, a samego pobytu w Łodzi nigdy nie wspominał dobrze. Ostatecznie udało się go przekonać do transferu, a Dawid może być z niego zadowolony do końca życia.
Claudio już w debiucie w barwach Pogoni pokazał najlepszą wersję samego siebie. Urugwajczyk został zarejestrowany przez PZPN dopiero na godzinę przed meczem i spotkanie z Lechem zaczął na ławce rezerwowych. Po godzinie gry Bogusław Baniak zdecydował się wpuścić Milara na murawę. Ten rozkręcił grę Dumy Pomorza do tego stopnia, że i gra o jednego piłkarza mniej nie przeszkodziła im w pokonaniu mocnego wówczas Lecha 3:1. Najpierw wyłożył piłkę do Parzego, a ten zamienił sytuację na bramkę, a następnie sam zabawił się z defensorami Kolejorza ustalając wynik meczu.
- Proszę sobie wyobrazić, że on przyleciał do Polski w czwartek a my w piątek graliśmy mecz. W czwartek na rozruchu zarządziłem gierkę i robił już wtedy wielkie wrażenie. Pamiętam, że ten trening z trybun stadionu obserwował Dawid Ptak i krzyczał: “Trenerze, niech mu trener da spróbować rzuty wolne!”. Spróbowaliśmy. Jak on podszedł do czterech rzutów wolnych z prawej strony i zamienił te cztery strzały na bramki, to już wiedziałem, że będzie to solidne wzmocnienie dla Pogoni. Stwierdzę nawet, że Milar był takim Robertem Dymkowskim o troszeczkę lepszej koordynacji. Pamiętam, że Piotrek Reiss przed tym meczem pytał w żartobliwy sposób: “A kto to jest ten Milar?” To ja pozwoliłem sobie po meczu odbić piłeczkę i powiedziałem do niego: “I jak tam Piotruś? Już wiesz kto to jest?” - wspominał debiut Milara Bogusław Baniak w wywiadzie dla oficjalnej strony Pogoni Szczecin.
W kolejnych meczach tylko utwierdzał w przekonaniu fanów i sztab szkoleniowy, że mamy do czynienia z Panem Piłkarzem przez wielkie "P". Kapitalne uderzenia z rzutów wolnych, duży luz w grze i niebywały wkład w grę ofensywną Pogoni. Właśnie za te rzeczy zapamiętamy Milara. Oprócz debiutu z Lechem do dzis w głowach kibiców widnieje także bramka dzięki której Portowcy w domowym meczu z Legią Warszawa odrobili dwubramkową stratę. Dwoma ruchami minął obrońców stołecznych, a następnie strzałem po długim rogu nie dał szans młodziutkiemu Łukaszowi Fabiańskiemu.
Końcem jego szczecińskiej kariery okazały się narodziny jego dziecka. Milar poleciał do Brazylii, gdzie rodziła jego żona. Jego pobyt w Kraju Kawy trwał aż 2 miesiące i już wtedy dochodziły głosy, że Milar szybko ucieknie ze Szczecina. Tak też się stało pół roku później i po dograniu sezonu odszedł on ponownie do Gremio. Claudio nigdy nie był też skłonny do zbyt wielkiego wysiłku. Jak to latynoski piłkarz uważał, że trening jest dla słabszych, dla tych, którzy mają co nadrabiać pod względem umiejętności piłkarskich, a i na boisku częściej człapał, niż biegał. Wielu jego kolegów wspomina go jako lenia o niezwykłych umiejętnościach i właśnie takiego go zapamiętamy.
Niestety, Claudio Milar 15 stycznia 2009 roku zginął w wypadku autokaru w wieku zaledwie 34 lat. Jego drużyna wracała ze sparingu i w pewnym momencie kierowca stracił panowanie nad pojazdem, który zleciał z trasy. Wraz z Milarem zginęło jeszcze dwóch zawodników jego drużyny. Nigdy nie udało mu się spełnić jednego marzenia. Wybiec na boisku w meczu Gremio wraz z bratem, Bruno. Ten szansę w drużynie dostał dopiero po śmierci brata, lecz jak się okazało nie miał on wystarczająco talentu, aby na stałe zająć miejsce w Gremio.
Sylwetkę piłkarza przygotował i opublikował w 2020 roku w naszym serwisie redaktor Dawid Stelnicki
Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.
Trwa ładowanie komentarzy...