Aktualności

Janusz Makowski urodził się 8 lutego 1955 roku. Do drużyny Pogoni trafił w wieku 28 lat przed sezonem 1983/84 z innego szczecińskiego klubu Stali Stocznia, którego drużyna piłkarska występowała w ówczesnej II lidze. Był to transfer bezgotówkowy. Pogoń oddała za niego do Stali swojego napastnika Marka Siwę. 


Zaraz po przyjściu Janusz Makowski znalazł się w pierwszej jedenastce drużyny i nie oddał miejsca w niej do końca swojego pobytu w naszym klubie. Zadebiutował w barwach "Portowców" w Szczecinie, w rozegranym 23 lipca 1983 roku grupowym meczu rozgrywek o Puchar Intertoto przeciwko szwajcarskiej drużynie FC Sankt Gallen zbierając za swój występ pochlebną opinię. Wystąpił również w kolejnym i zarazem ostatnim spotkaniu Pogoni w tych rozgrywkach - przeciwko szwedzkiemu Malmö FF, ponownie otrzymując w prasie za swoją grę pozytywne recenzje. Ówczesny trener "Portowców" Eugeniusz Ksol podsumowując w wypowiedzi dla "Kuriera Szczecińskiego" bardzo udany występ swoich podopiecznych w edycji Pucharu Intertoto w 1983 roku stwierdził, że Janusz Makowski bardzo dobrze wprowadził się do drużyny, a w meczu przeciwko Szwedom miał kilka markowych wejść. W Ekstraklasie dzisiejszy solenizant zadebiutował w wyjazdowym spotkaniu 1. kolejki sezonu 1983/84 z Cracovią Kraków. Ogółem ligową jesienią nie zagrał wtedy tylko w jednym meczu z powodu kontuzji. W pozostałych 14 wystąpił w pełnym wymiarze czasowym. Zaliczył również występy w spotkaniach 1/8 oraz 1/4 finału rozgrywek o Puchar Polski. Na spotkaniu z kibicami, które odbyło się 1 września 1983 roku w klubowej świetlicy wiceprezes Pogoni Tadeusz Koszucki wypowiedział się na temat nowego nabytku w drużynie następująco: "Trener Ksol zapytał Makowskiego, czy potrafi zagrać lepiej od Kozłowskiego. Zawodnik odpowiedział, że tak. Dostał szansę i dobrze ją wykorzystuje.". Z kolei trener Ksol w rozmowie opublikowanej wczesną jesienią 1983 roku w "Kurierze Szczecińskim" stwierdził, że Makowski powinien grać bardziej ofensywnie. Podaje się w części źródeł, że w wiosennym wyjazdowym meczu 17. kolejki przeciwko Górnikowi Wałbrzych miał zdobyć swoją jedyną bramkę w Ekstraklasie, na wagę remisu. Niektóre źródła przypisują jednak jej strzelenie Leszkowi Wolskiemu. W wyjazdowym spotkaniu 19. kolejki z Łódzkim Klubem Sportowym Janusz Makowski doznał złamania obojczyka z przemieszczeniem po zderzeniu z napastnikiem gospodarzy Markiem Płachtą. Kontuzja ta wykluczyła go z gry do końca rozgrywek. Powrócił do niej w sezonie 1984/85 w dalszym ciągu będąc podstawowym zawodnikiem zespołu. Zaliczył występy w 29 z 30 meczów ligowych, od pierwszej do ostatniej minuty. Absencja w jedynym, w którym nie zagrał, spowodowana była pauzowaniem za żółte kartki. Wystąpił także w obu spotkaniach rozgrywek o Puchar UEFA przeciwko 1. FC Köln. Od sezonu 1985/86 do końca swojej gry w Pogoni sprawował zaszczytną funkcję kapitana drużyny. W rozegranym 10 października 1985 roku, zakończonym zwycięstwem 2:1 wyjazdowym meczu 1/8 finału Pucharu Polski przeciw drużynie Błękitnych Stargard strzelił gola głową po podaniu Jarosława Biernata.  

Janusz Makowski był także filarem defensywy bardzo dobrze spisującej się w rundzie jesiennej sezonu 1986/87 Ekstraklasy Pogoni rozgrywając 11 spotkań, z tego 10 w pełnym wymiarze czasowym. W przerwie zimowej rozgrywek nie powrócił do Polski ze świątecznego wyjazdu do rodziny w Republice Federalnej Niemiec. Do klubu przesłał telegram z miejscowości Frankenthal, że pozostaje na rok w RFN. To chyba smutny znak czasów, że podstawowy piłkarz drużyny walczącej o czołowe miejsca w lidze, z racji wieku u kresu kariery sportowej zdecydował się na taki krok, który w konsekwencji karierę tę zakończył. Lech Ufel w artykule opublikowanym w 1987 roku w tygodniku "Sportowiec" pt. "Rewaloryzacja Budki" napisał: "Nieznajomy mężczyzna wszedł do pokoju sekcji piłkarskiej Pogoni Szczecin. Wyrzucił zawartość foliowej torby: jedną sztukę dresów, spodenki, stare buty. Poinformował pracowników klubu, że przysyłał go Makowski...". 27 stycznia 1987 roku na posiedzeniu zarządu Morskiego Klubu Sportowego Pogoń Szczecin postanowiono zawiesić Janusza Makowskiego w prawach zawodnika na 6 miesięcy i zwrócono się do Polskiego Związku Piłki Nożnej z wnioskiem o zdyskwalifikowanie go na okres 5 lat. Kierownik sekcji piłki nożnej Andrzej Rynkiewicz w wypowiedzi dla "Głosu Szczecińskiego" udzielonej przed rozpoczęciem rundy wiosennej stwierdził: "Wszyscy jesteśmy zaszokowani jego postępkiem. Nie mieści się nam wprost w głowach, jak kapitan zespołu mógł zrobić takie świństwo kolegom? Przecież doskonale wiedział o naszych planach ponownego startu w europejskich pucharach, które były w pełni do zrealizowania. A teraz będziemy musieli "przebudowywać" skład, bo przecież stoper to pozycja newralgiczna.". Równie ostro wyjazd Makowskiego skomentował w rozmowie z tygodnikiem "Piłka Nożna" przeprowadzonej wiosną 1987 roku ówczesny trener "Portowców" Leszek Jezierski: "Boleśniej uderzyła we mnie ucieczka Janusza Makowskiego - stawianego zawsze za wzór kapitana drużyny. Przekonałem się, że dla wielu ludzi takie ideały jak bronienie honoru klubowych barw, zobowiązania wobec innych członków zespołu nie mają żadnego znaczenia. Liczy się jedynie osobista korzyść i nic więcej.". Z perspektywy czasu dobrze wspominali go młodsi koledzy z zespołu. Piotr Żelazowski w rozmowie w redakcji "Głosu Szczecińskiego" przeprowadzonej po rozczarowującym w wykonaniu Pogoni sezonie 1987/88 powiedział: "Chodzi mi o całą otoczkę, która jest bardzo ważna, o podejście starszych. Za to mam na przykład sentyment do Janusza Makowskiego. Potrafił podejść, pogadać.". Podobnie w 2014 roku na jego temat wypowiedział się Mariusz Kuras: "Był filarem obrony i pewnym jej punktem. Makowski oraz Czepan byli bardzo pozytywnie ustosunkowani do młodych chłopaków. Ja w tym okresie miałem 17/18 lat, a oni bardzo dużo mi pomogli. Bardzo miło ich wspominam". (cyt. za: KLIKNIJ!)

Andrzej Miązek oceniając po latach skutek utraty przez Pogoń swojego kluczowego obrońcy w wypowiedzi dla dziennikarza szczecińskiego dodatku do "Gazety Wyborczej" Marcina Nieradki, która ukazała się w 2007 roku w jego artykule pt. "Bała się Ich cała Polska", stwierdził: "Gdyby Janusz wtedy nie odszedł, to zdobylibyśmy mistrzostwo. Jego nieobecność spowodowała, że drużynę trzeba było przestawić. Zgrywanie zespołu na nowo przyniosło swoje efekty w postaci nienajlepszych meczów na początku wiosny". Trener Jezierski wspominał natomiast z perspektywy lat dzisiejszego solenizanta, również w wypowiedzi dla Marcina Nieradki, która ukazała się w innym jego artykule opublikowanym również w 2007 roku na łamach szczecińskiego dodatku do "Gazety Wyborczej" pt. "Napoleon i 20 wiceMistrzów" następująco: "To była ostoja mojej obrony, która dała dyla i uciekła do Niemiec. Jednym zdaniem - to był obrońca doskonały". W tym samym artykule napisano o Januszu Makowskim, że nie wrócił do Polski i żaden z jego byłych kolegów nie wie, co się z nim aktualnie dzieje. Do dnia dzisiejszego nic się w tej kwestii nie zmieniło. Wedle mojej wiedzy, od jego wyjazdu do Niemiec nie ukazał się w polskich mediach żaden materiał z jego udziałem. Tak więc, to co działo się z bohaterem niniejszego tekstu od końca 1986 roku po dzień dzisiejszy jest historią do odkrycia i opisania, która mam nadzieję zainteresuje w końcu kogoś z licznego grona dziennikarzy zajmujących się sportem w ogóle, piłką nożną w szczególności, czy Pogonią wyłącznie.  

Opis zdjęcia: Janusz Makowski wiosną 1986 roku.

tekst alternatywny

DOŁĄCZ DO NAS NA WHATSAPP! KLIKNIJ TUTAJ!

Autor: @Mial1986_87
Żródło: fot. ze zbiorów Piotra Więcława
Wyświetleń: 1792

Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zarejestruj się lub zaloguj tutaj.


Trwa ładowanie komentarzy...