W takcie już ponad dziesięciu lat odbudowy w klubie przewinęło się wiele osób. Jednak jedna jest w nim od samego początku. To Dariusz Adamczuk, którego obowiązki rosły w takim samym tempie jak rozwijał się klub.
Lato 2007. W Urzędzie Miasta trwają rozmowy o tym, jak wyglądać będzie odbudowywana Pogoń. Udział w nich biorą Artur Kałużny i Grzegorz Smolny. Jest tam też Dariusz Adamczuk, który z Grzegorzem Matlakiem rok wcześniej wraz z kibicami stworzyli zaplecze w postaci Pogoni Szczecin Nowa. Po uformowaniu się klubu przyszedł czas na podział obowiązków. Adamczuk przy pomocy doświadczonego Włodzimierza Obsta i młodych szkoleniowców ma zadbać o to, aby szkolona w nim młodzież była bezpośrednim zapleczem dla pierwszego zespołu, który rok po roku będzie wspinał się po kolejnych stopniach rozgrywek.
W ciągu kilkudziesięciu miesięcy Adamczukowi udaje się stworzyć zgrany zespół trenerów, który zajmował się narybkiem Pogoni od najmłodszych roczników. Przykładem może być Paweł Cretti, który dziś jest uznanym nie tylko w regionie trenerem z licencją UEFA Pro i kilkoma medalami Centralnej Ligi Juniorów na koncie. Lista jest jednak znacznie dłuższa, bo za jego sprawą trafili tu Piotr Łęczyński, Marcin Łazowski czy ostatnio Paweł Ozga. To zdolni szkleniowcy młodego pokolenia, którzy bardzo mocno postawili na swój rozwój, są trenerami kadr wojewódzkich, czy znajdują się też w sztabach młodzieżowych kadr narodowych.
Jego praca to jednak nie tylko sukcesy. Pojawiły się też błędne decyzje, jak ta, aby wraz z Maciejem Stolarczykiem objąć pierwszy zespół i spróbować wyciągnąć go z zapaści. Wtedy się to nie udało, zabrakło im doświadczenia w pracy stricte trenerskiej i obaj wrócili do klubowych gabinetów aby ponownie zająć się pracą z młodzieżą.
Momentem kulminacyjnym jest rok 2011. Za sprawą pomysłu Jarosława Mroczka w klubie powstaje Fundacja Szczecińska Akademia Piłkarska. To jednostka z własnym budżetem kierowanym na grupy młodzieżowe, a jej prezesem zostaje Dariusz Adamczuk. Wraz ze Stolarczykiem, który zostaje koordynatorem Akademii, wprowadzają jednolity system szkolenia, który zostaje wprowadzony w każdym roczniku. Efekty mamy zobaczyć od momentu wejścia w wiek seniora rocznika 2003, który jako pierwszy przejdzie po wszystkich szczeblach nowego systemu. Już dziś dwóch reprezentantów tego rocznika jest w szerokiej kadrze I zespołu, to Kacper Kozłowski i Hubert Turski.
W styczniu 2015 roku Maciej Stolarczyk został dyrektorem sportowym Dumy Pomorza. Adamczuk w tym czasie cały czas pełnił rolę prezesa Akademii, ale i zbliżył się do pierwszego zespołu. Zaczął pełnić ważną rolę w pionie sportowym, bo był zastępcą Stolarczyka. To trio Mroczek, Stolarczyk i Adamczuk w kryzysowym momencie wymyśliło Kostę Runjaica. Klub był zainteresowany jego zatrudnieniem już latem, ale wtedy odbił się od ściany. Druga próba w momencie kryzysu była już udana.
Pół roku później Adamczuk musiał wejść w jeszcze większe buty. Z klubem rozstał się Maciej Stolarczyk, a ktoś musiał odpowiadać za doprowadzenie transferów do końca. Padło właśnie na srebrnego medalistę Olimpijskiego z Barcelony. Gdy pytałem go to, czy zostanie dyrektorem sportowym mówił, że nie chce, że woli pracować w cieniu. Faktycznie, dyrektorem sportowym nie został, ale mianowano go szefem pionu sportowego i wraz z Kostą Runjaicem i Jarosławem Mroczkiem decyduje o tym jacy zawodnicy do Pogoni powinni trafić.
Zimą ściągnięto Santeriego Hostikkę, Jina Izumisawę i Jakuba Bartkowskiego. Niewypałem okazał się Japończyk, który nie odnalazł się w nowym kraju. Transfer ten jednak przeprowadzono ze względu na wiszący nad klubem zakaz transferowy i nie był on obarczony wielkim ryzykiem. Zapewniono sobie furtkę do tego, aby z piłkarzem się rozstać. Hostikka zaczyna odgrywać ważniejszą rolę, a Bartkowski miał zwiększyć rywalizację o grę na prawej stronie obrony, gdyż wciąż kontuzjowany był Niepsuj. Te cele zostały wykonane.
W ostatnich tygodniach Pogoń przeprowadziła sześć transferów. Pozyskała piłkarzy, którzy regularnie grali w swoich klubach. Do tego są to kluby, które grają w ligach uważanych za mocniejsze od Lotto Ekstraklasy. Klub miał na nie pomysł. Benedikt Zech oglądany był kilka razy, został zaproszony do Polski, przedstawiono mu wizję klubu i planu na niego samego. Mimo oferty czteroletniego kontraktu w Altach i oferty przejścia do Austrii Wiedeń, piłkarz został namówiony na przeprowadzkę do Polski, a sam transfer ogłoszono już na początku maja. Umowa Michalisa Maniasa z Pogonią podpisana była już w połowie marca. Klub nie publikował tej informacji, aby nie kompliować sytuacji zawodnika w Asterasie. Widać więc, że ruchy transferowe na letnie okienko zaplanowane zostały już znacznie wcześniej. Nie były to wymysły chwili i potrzeby. Z naszych informacji wynika też, że transfery Łasickiego z Napoli i Spiridonovicia z Panoniosu nie należały do najłatwiejszych i aby je dopiąć, trzeba było się mocno nagimnastykować.
Nowych piłkarzy ocenić będziemy mogli dopiero za kilka miesięcy. Nie zmienia to jednak faktu, że Adamczuk odnalazł się w nowej roli. Świetną współpracę potwierdza trener Runjaic, który też zdecydował się na nowy, kilkuletni kontrakt z Dumą Pomorza mimo zapytań z drugiej Bundesligi.
Między zarządem, Adamczukiem i Runjaicem wytworzyła się chemia, która sprawia, że atmosfera w szatni i klubie robi bardzo pozytywne wrażenie. Efekty tej pracy będziemy jeszcze oceniać z biegiem kolejnych tygodni i miesięcy.
Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.
Trwa ładowanie komentarzy...