Aktualności

Zmiany na stanowisku pierwszego szkoleniowca Pogoni Szczecin podyktowane są głównie zmianą koncepcji na grę zespołu. Drużyna ma grać i efektownie i efektywnie – co przyciągnie fanów na trybuny i znacznie podniesie poziom rozgrywanych przez szczecińską drużynę widowisk – takie mniej więcej zdania padały z ust prezesów klubu po decyzji o nieprzedłużeniu kontraktu z trenerem Michniewiczem.


Decyzja była słuszna (przynajmniej tak się wydawało w tamtym okresie). Pogoń grała najbrzydszą piłkę w lidze. Dodatkowo bardzo słabo punktowała. Niektóre zaprzyjaźnione z byłym trenerem portale nie chciały zauważyć faktów. Nasza drużyna grała bardzo słabo a wysokie miejsce w tabeli zawdzięczała wielu szczęśliwym zwycięstwom z jesieni. W 2016 roku Michniewicz nie potrafił wygrać meczu na wyjeździe… no, generalnie miał problem z wygrywaniem. Zaczęły się masowe bany na Twitterze, trener nie wytrzymywał ciśnienia a ostatecznie brak awansu do europejskich pucharów zaliczył nawet na plus twierdząc, że Pogoń i tak nie jest gotowa a w ogóle to puchary są jednym wielkim wrzodem na d… 

W 2016 roku zaczęła się sypać jedyna formacja, która była silna u Michniewicza. Defensywa już nie gwarantowała takiej skuteczności w destrukcji a w ataku było jeszcze gorzej niż jesienią. Trener dostał prezent – Adama Gyurcso – zawodnika, który w ofensywie potrafi wyprawiać cuda, a którego on stłamsił nakładając mu wiele zadań defensywnych i przede wszystkim ustawiając zespół na granie 0:0 w całym meczu z 70% czasu spędzonym na własnej połowie. Dość powiedzieć, że w tej drużynie niejednokrotnie brylował Miłosz Przybecki. 

Zdecydowanie za wcześnie jest żeby w jakikolwiek autorytatywny i konstruktywny sposób wyciągać daleko idące wnioski z dotychczasowej pracy Kazimierza Moskala. Faktem jest jednak, że – tak jak obiecał – zespół gra ofensywnie. Faktem jest, że grał ofensywnie już wcześniej, nie tylko podczas ostatnich dwóch spotkaniach. Faktem jest, że świetnie się to ogląda. Przy Moskalu skrzydła rozwija Gyurcso, który w Gliwicach pokazał dlaczego o jego podpis walczyła też Legia Warszawa. Węgier chyba może całkiem słusznie „podziękować” poprzedniemu szkoleniowcowi za sprzątnięcie mu EURO sprzed nosa. W formie z sobotniej potyczki z Piastem zapewne przynajmniej wchodziłby na boisko w roli jokera. Moskal potrafił szybko skorygować początkowe błędy personalne. Usadził na ławce Zwolińskiego, usadził Słowika, w końcu zwolnił z 90 minutowych strat na lewej stronie boiska Mateusza Lewandowskiego. Przywrócił Matrasa, wprowadził Kitano i nasza drużyna wygląda na ścisłą ligową czołówkę jeżeli nie w ofensywie to z pewnością w grze z kontry. Musimy jeszcze trochę poczekać na potwierdzenie tych wniosków, natomiast już teraz można powiedzieć o Moskalu, że zdecydowanie więcej jest w nim Wdowczyka, niż było w przypadku Michniewicza. A to właśnie o tą „wdowczykową”, ofensywnie grającą i emocjonującą Pogoń nam chodziło. 

 

DOŁĄCZ DO NAS NA WHATSAPP! KLIKNIJ TUTAJ!

Autor: Patryk Baliński
Żródło: własne
Wyświetleń: 7140

Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zarejestruj się lub zaloguj tutaj.


Trwa ładowanie komentarzy...