Damian Dąbrowski to transfer numer siedem Pogoni Szczecin w letnim okienku transferowym. Przed nim trudne zadanie, musi "wejść w buty" Kamila Drygasa, który został wyeliminowany na kilka miesięcy z powodu kontuzji. Kontuzji, która tak bardzo zmieniła życie jego następcy, Damiana Dąbrowskiego.
Damian Dąbrowski na świat przyszedł 26 lat temu w Kamiennej Górze. Pierwsze piłkarskie kroki stawiał w Amico Lubin. W 2006 roku został zawodnikiem Zagłębia. W 2010 roku, w wieku 18 lat zadebiutował w Ekstraklasie.
W Lubinie zaliczył 29 meczów na poziomie Ekstraklasy. W sezonie 2011/2012 został wypożyczony do pierwszoligowego KS-u Polkowice, gdzie zanotował 11 gier. W kolejnym sezonie ponownie zabrakło dla niego miejsca w Lubinie i trafił na wypożyczenie do walczącej o powrót do Ekstraklasy Cracovii. Misja ta się udała, a Dąbrowski był jedną z kluczowych postaci drużyny. Został wykupiony przez klub z Krakowa za 400 tysięcy złotych i spędził w nim aż siedem lat.
Piłkarz z roku na rok robił postęp. Na swoje wyżyny wdrapał się w sezonie 2015/2016. Był kluczowym zawodnikiem Cracovii, a w mediach dzień po dniu pojawiały się informacje, że mimo, iż nie zaliczył jeszcze debiutu w kadrze narodowej, to może być jednym z pewniaków do kadry na Mistrzostwa Europy rozgrywane we Francji. Niestety, kilka miesięcy przed turniejem w meczu z Lechem, a dokładniej w starciu z Karolem Linettym Dąbrowski nabawił się urazu barku, który musiał skończyć się operacją, a ta zabiła marzenia o EURO 2016.
- Karol nie miał na to zbyt wielkiego wpływu. Chciałem zrobić kółeczko z piłką, żeby go ominąć. Niestety poślizgnąłem się, niefortunnie uderzyłem o murawę i... wypadł mi bark. Przy następnej akcji – wskoczył z powrotem na swoje miejsce! Więc kontynuowałem grę. Fakt, że nie zszedłem z boiska nie miał wpływu na skalę obrażeń - mówił kilka lat temu dla Przeglądu Sportowego najnowszy nabytek Dumy Pomorza. - Po meczu liczyłem, że to nic poważnego, na szybko sprawdziliśmy bark w szatni i wydawało się, że jest OK. Na drugi dzień zrobiliśmy USG, nadal wydawało się, że szybko nastąpi poprawa i liczyłem, że zagram z Legią. Ale zastanawiające było to, że ból nie mijał. W końcu pojechałem na rezonans i tam wszystko wyszło jak na dłoni: połamana panewka barku. Było duże prawdopodobieństwo, że bark znów wypadnie, a wtedy konsekwencje byłyby jeszcze większe. To uraz mechaniczny i zabieg był konieczny.
Powołanie do kadry Adama Nawałki w końcu do niego dotarło, ale już po udanych dla reprezentacji Polski Mistrzostwach Europy. W październiku został powołany na mecz eliminacyjny z Armenią w Warszawie. Pojedynek obejrzał jednak tylko z ławki. Miesiąc później powołanie znów przyszło, ale w meczu eliminacyjnym z Rumunią w Bukareszcie nie zagrał. Debiut zaliczył 14 listopada 2016 roku w meczu towarzyskim ze Słowenią rozgrywanym we Wrocławiu. Dąbrowski na boisku pojawił się na siedem minut przed końcem meczu, a pojedynek zakończył się wynikiem 1:1.
W czerwcu 2017 roku przytrafiła mu się niestety kolejna poważna kontuzja. Zawodnik zerwał więzadła w kolanie i musiał pauzować przez pół roku. Do gry wrócił dopiero w rundzie wiosennej sezonu 2017/2018. Wrócił i zagrał... w trzech meczach. 31 marca 2018 roku w meczu rozgrywanym w Niecieczy z Bruk-Betem, nie wytrzymały więzadła w drugim kolanie. Dla piłkarza to prawdziwy dramat, a przerwa trwała kolejnych kilka miesięcy.
- Muszę przyznać, że dotychczas kontuzja więzadeł, to mój najgroźniejszy uraz. Nie było to łatwe. Podczas rehabilitacji przechodziłem różne etapy, pojawiały się też momenty zwątpienia. Sporo było tych zakrętów, ale czuję, że ostatecznie wszystko będzie w porządku. Najgorzej było, gdy noga podczas rehabilitacji zaczynała puchnąć, wówczas trzeba było dać sobie trochę luzu i po dwóch dniach znów można było wracać do ciężkiej pracy. Nigdy wcześniej tego nie przeżywałem, dlatego też nie wiedziałem, czego mogę się spodziewać. Zaczynałem się zastanawiać w tych gorszych momentach, czy aby na pewno wszystko jest w porządku. Przekonałem się, że czasem trzeba trochę odpuścić, żeby nie przeciążyć kolana. Kluczem była dobra regeneracja, nie można było pozostawić nogi samej sobie. Trzeba było też się przyzwyczaić do nowego cyklu treningowego. Gdy trenujesz i masz w perspektywie tygodnia mecz, to już z doświadczenia wiesz, czego potrzebuje organizm, a w tym przypadku trenowałem nie wiedząc, kiedy tak naprawdę będę mógł znów wrócić do gry. Z czasem jednak noga reagowała na ćwiczenia coraz lepiej. Widać było, że się dobrze regeneruje, a całe leczenie postępuje w dobrym kierunku - opisywał swoje przeżycia Dąbrowski dla portalu Łączy Nas Piłka.
Do gry wrócił na koniec września 2018 roku i był ważną postacią Cracovii. Od jego powrotu na boisko drużyna prowadzona przez Michała Probierza zaczęła wygrywać i piąć się w tabeli. Dąbrowski pełnił rolę jednego z kapitanów i często zakładał opaskę na ramię. Na zakończenie sezonu zespół mógł cieszyć się z sukcesu jakim było zajęcie miejsca premiowanego grą w Lidze Europy.
W eliminacjach Ligi Europy Dąbrowski zagrał, ale Cracovia okazała się gorsza od słowackiej Dunajskiej Stedy. W lidze w tym sezonie nie przyszło mu jeszcze wystąpić, bo jak oświadczył trener Michał Probierz, zawodnik padł ofiarą przepisu o młodzieżowcu. Szkoleniowiec z Krakowa wolał w jego miejsce wystawiać spełniający ten warunek piłkarza.
Dąbrowski jednak jest ambitnym zawodnikiem, któremu nie w głowie zadowolenie się miejscem na ławce rezerwowych. Gdy pojawiła się oferta z Pogoni, strony szybko doszły do porozumienia. Nieoficjalnie mówi się, że Pogoń pozyskała piłkarza za około 120 tysięcy euro. Mamy nadzieję, że piłkarz, który tak wiele w życiu już przeszedł, da nam dużo więcej radości niż równowartość kwoty transferowej jaką trzeba było za niego zapłacić.
Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.
Trwa ładowanie komentarzy...