Czasami dzieci bawią się w układanie wieży z klocków. Wygrywa ten kto zbuduje najwyższą stabilną wieżę. Ekstraklasa przypomina mi tę zabawę - pisze w nadesłanym do naszej redakcji tekście Paweł Starosta.
Dzieci jak to dzieci, są różne. Jedne stawiają na wysokość kosztem fundamentów, inne wręcz przeciwnie - poświęcą kupę czasu i klocków na zbudowanie solidnej podstawy wieży. Ryzykują lub są ostrożne. Mają większą wyobraźnię lub taką mniejszą. Ta zabawa dużo pokazuje też w kontekście przyszłej osobowości dorosłego człowieka.
Przypuszczam, iż władze naszego klubu musiały w dzieciństwie budować z tych klocków stabilne wieże, wysokie, ale nie najwyższe. Liczyły zapewne, że raz na jakiś czas, konkurentów dopadnie pech i ich wieże runą na finiszu budowy, a wtedy własna wieża okaże się tą najwyższą.
Podobną strategię bowiem od kilku lat obserwuję w naszym klubie. Zbudowaliśmy podstawy, stabilizujemy je z każdym sezonem coraz bardziej i osiągamy sukces w postaci bycia w TOP4, z naciskiem na 3-cią/4-tą pozycję. Trzy ostatnie sezony to trzecie, trzecie i czwarte miejsce. Wysoko, ale nie najwyżej.
Oczywiście władzom klubu należy się szacunek za te niewątpliwe osiągnięcia, ale niestety także twardy osąd. Według mnie dobiliśmy do sufitu możliwości tej strategii działania, tych kompetencji ludzi, tej efektywności organizacji, tego sposobu zarządzania i myślenia.
Upewniłem się co do powyższego, jak usłyszałem głoszone teksty o nieprzewidywalności sportu, o braku szczęścia, o “winnym” z Warszawy oraz “gdybaniu” co by było, gdyby coś tam się zdarzyło lub nie. Takie tłumaczenie pasuje, jak ulał do placu budowy wieży z klocków przez dzieci, a nie dojrzałej organizacji.
Jak słyszę wypowiedzi władz klubu to wyraźnie przebija się taka narracja: może być albo stabilnie, albo ryzykownie, albo celem jest sukces finansowy albo sportowy. Jedno z dwóch. Dwa cele jednocześnie? Niemożliwe. Ale czy naprawdę? Może po prostu umie się budować tylko nie najwyższe wieże, które przetrwają latami. Bo przecież wystarczy popatrzeć na Lechię, Śląsk, Jagiellonię, WisłęK - ich wieże runęły, a też byli w TOP4.
W 1982 roku w finale Pucharu Polski spotkała się Pogoń z Lechem, dwa kluby, które miały puste gabloty. Od tego czasu Lech wywalczył 8 tytułów Mistrza Polski, 5 razy triumfował w rozgrywkach o Puchar Polski, 6 razy zdobywał Superpuchar Polski. A my dalej nic…. Przez 40 lat zdecydowanie lepiej bawili się w te klocki niż my. Można się zżymać, ale takie są fakty. Ale można oczywiście też powiedzieć, że mieli więcej szczęścia niż my i tylko u nas sędzia popełniał karygodne błędy. Tak jakbyśmy byli dziećmi gorszego Boga.
Klub robi wiele by było stabilnie. Tu nie ma wątpliwości. Wypuszczenie akcji w celu finansowania bieżącej działalności operacyjnej jest tego najświeższym przykładem.
Ale co klub zrobił w celu zwiększenia szans na triumf w lidze czy pucharze? I to na dodatek takiego co przyniosło spodziewany efekt? I nie mówię tutaj o stwarzaniu warunków do udziału w rozgrywkach ekstraklasy (bo to robi każdy klub lepiej lub gorzej), ale o działaniach ściśle nakierowanych na zdobycie tytułu MP. Wg mnie mało, za mało, z mizernymi efektami. Jedyne skuteczne działanie dające wiarę w mistrza to zatrudnienie Kamila Grosickiego, najlepszego skrzydłowego tej ligi, możliwe, że najlepszego zawodnika w ogóle.
Więc trudno się dziwić frustracjom Grosika, gdzie on nagminnie był okradany z asyst. Przecież on powinien mieć co najmniej jedną w każdej kolejce. Nie dziwne zatem, że często stara się też uderzać na bramkę, bo kto doskoczy do jego baloników czy dojdzie do zewniaka ? Wyimaginowany środkowy napastnik? Władze klubu zapewniły super asystenta, ale nie zapewniły kończącego akcję, egzekutora. I to nie tylko w tym sezonie, ale także w kilku poprzednich.
Przeanalizujemy zatem tylko ten jeden kluczowy aspekt – posiadanie w zespole bramkostrzelnego napastnika na pozycji nr 9.
W sezonie 2019/2020 byli nim:
- Soufjan Benjamina – 0 bramek
- Michaelis Manias – 1 samobój
- Adam Buksa – 7 bramek (pół sezonu)
- Adam Frączczak - 4 bramki
W sezonie 2020/2021 byli nim:
- Luka Zahovic – 2 bramki
- Adam Frączczak - 3 bramki
- Adrian Benedyczak – 3 bramki
W sezonie 2021/2022 byli nimi:
- Luka Zahovic – 11 bramek
- Piotr Parzyszek – 1 bramka
- Kacper Kostorz – 0 bramek
W sezonie 2022/2023 byli nimi
- Luka Zahovic – 6 bramek
- Pontus Almqvist – 5 bramek
Czy tylko ja widzę, że od czasów Adama Buksy nie mamy skutecznego egzekutora? Czy to przypadek, że w następnych 3 sezonach po Buksie nie możemy przebić szklanego sufitu 3 miejsca? Zamiast kontraktować zawodników na pozycji środkowego napastnika z cechą dominującą “skuteczny” lub “perspektywiczny” zatrudnialiśmy: sympatycznego Piotra, legendę AF9, “samobója” Maniasa, technicznego, ale za krótkiego Lucę, szybkiego skrzydłowego Pontusa, nieweryfikowalnego Kacpra. Dodatkowo w tym czasie odchodzą z klubu skuteczny Buksa i perspektywiczny Benedyczak. Pogratulować zarządzania obsadą pozycji napastnika.
Suma sumarum działania w temacie napastnika można opisać jako żenada. Gdzie tu prawdziwe działania i pragnienie by walczyć o MP lub PP? Puste słowa. Tu widać wyraźne liczenie na szczęście, potknięcie innych, jak w casusie ala Piast z sezonu 2019/2020. Ale nawet wtedy sympatyczny Piotr strzelił 12 bramek, czyli więcej niż każdy z naszych napastników w ostatnich 4 latach.
Napastnik o jakim marzymy od lat mógłby być takim “game changerem”. Ale nie mamy takiego, więc walczymy o mistrzostwo 3-ciego miejsca.
Jak się popatrzy także na inne działania klubu to przestaję się łudzić realnością zdobycia jakiegokolwiek trofeum. Oczywiście władze klubu mówią o chęci wstawienia czegoś do gabloty, ale to bardziej odbieram w sferze ich marzeń niż planów. Marzenia są dobre dla dzieci, dorosłym sugeruję plany.
Tylko niepoprawny optymista celowałbym w triumf posiadając w składzie przebrzmiałego Kuchego, Kurzawę, w którym tylko trener coś widzi, wiecznego rezerwowego (nie bez przyczyny) Stolarskiego, rekonwalescenta (acz przydatnego) Alexa, Loncara, który wygryzł Kostasa, by następnie zostać wygryzionym przez Malca, którego kiedyś wygryzł Kostas, “tylko jokera i tylko lewa noga” Wahana, za krótkiego Lukę, skrzydłowego jako napastnika, który nie bez przyczyny ma więcej asyst niż bramek, "dwa kontakty” Dąbka, “mało dyspozycyjnego” Walqvista, który jak już gra to wcale nie jest lepszy od Bartkowskiego, który był określany jako max solidny, na dodatek bez wykreowanej jednoznacznie 10-tki.
Sympatyczni ludzie, kibicuję im i szanuję, ale to nie jest skład na MP. Czy ktoś z wymienionych wyżej będzie jeszcze lepszy niż jest obecnie? Nie wierzę. Może Walqvist, może Loncar, ale raczej tej ligi nie powalą na kolana. Pontus może będzie miał więcej asyst. Ale reszta? Zostali zweryfikowani i ustabilizowali się w swojej przeciętności.
Wizerunkowo nasza Akademia została pięknie opakowana, ale czy dostarcza gotowych piłkarzy do I drużyny zgodnie z tym co parę lat temu zostało zapowiedziane, że będzie normą? Nie bardzo. To na pewno nie jest takie proste jak się komuś to parę lat temu wydawało. Ale żeby było aż tak ubogo? Żeby nie znalazł się ani jeden obrońca czy napastnik godny debiutu? Chętnie bym usłyszał, na który rocznik teraz czekamy, żebym się nie łudził, że może stamtąd przyjdzie jakieś wzmocnienie.
Wystarczy też popatrzeć na nominacje ekspertów C+ Sport dla każdej pozycji za ten sezon. Tylko Grosik (1), Dąbek (3) i Koutris (5) się załapali, a ustalono kolejność aż dla 5 kolejnych miejsc. Nikt poza wymienioną trójką nie prezentuje umiejętności i formy by być w piątce najlepszych w lidze! Na 40 pozycjonowanych zawodników tylko 3. Masakra. Wynika, że mamy zespół przeciętnych zawodników z gwiazdą Grosikiem. Te nasze czwarte miejsce to jawi się jak mistrzostwo świata. Niesamowita siła kolektywu. Te medale dla Rakowa, Legii i Lecha nie wzięły się z tego, że mieli szczęście, a dlatego, że zatrudniali lepszych ludzi niż my na każdym poziomie i obszarze działania (i nie chodzi tylko o zawodników).
Trzeba przyznać, że parę rzeczy się udało zrobić naszemu nowemu trenerowi. Widać walkę do końca o zmianę wyniku, podoba mi się natychmiastowy doskok po stracie piłki, a zapewne wielu w Polsce docenia widowiskową grę.
Jednak to co się stało z naszą grą obronną w minionym sezonie to woła o pomstę do nieba. Zasłanianie się zmianą stylu gry na bardziej ofensywny, okresem przejściowym, koniecznością poznania zawodników przez nowego trenera jest tylko częściowym usprawiedliwieniem. Lech też zmienił trenera (i to raptowniej) i ten zdecydowanie szybciej oraz lepiej ogarnął zespół. Dość wspomnieć o tym, że nagorzej w lidze bronimy rzuty rożne, czyli jeden z elementów, który najłatwiej wyćwiczyć. Tego nie da rady usprawiedliwić okresem przejściowym. W konsekwencji na szybko dokonać musieliśmy wymiany aż 3 z 4 obrońców, na razie ze średnim skutkiem. Zapewne usłyszymy, że oni też potrzebują okresu przejściowego. To ewidentny błąd w sztuce, że nie potrafi się tego organizować w ten sposób, żeby łagodzić negatywny czas zmiany.
Wysoka stabilność klubu nie przekłada się niestety na wysoką jakość bieżących działań. Fiasko sprzedaży karnetów. Brak wyciągnięcia wniosków i zaoferowanie kuriozalnych trójpaków, które w rzeczywistości były mini karnetami – typowym skokiem na kasę. Akcja z bieda-pajdami z paprykarzem za 15 zł. Bulwersujące zamieszanie z płatną eskortą dziecięcą. Brakujące rozmiarówki koszulek czy tylko 400 koszulek na 75-lecie. Uświetnienie 75-lecia meczem ze Stalą..., gdzie można było to zorganizować bardziej godnie, np. meczem z Legią (naszym najczęstszym przeciwnikiem w ekstraklasie). Tyle, że dzięki temu zwiększono przychód z dnia meczowego...
Mam zastrzeżenie do transparentności działań klubu. Dlaczego nie może być po każdej kolejce publikowany raport medyczny? Dlaczego przed meczem wyjazdowym nie może być publikowana lista zawodników, którzy pojechali na niego? Czy to taka wielka tajemnica, która ma pokrzyżować plany przeciwnikowi? To raczej świadczy o świadomości własnych słabości.
Mam takie nieodparte wrażenie, że wszelkie działania klubu mocno podparte są aspektem finansowym, chęcią zarobku przede wszystkim. Gdzie w tym wszystkim są kibice, emocje, tradycja, ambicje, cel sportowy? Jako kibic odbieram to tak, że oczekuje się ode mnie przede wszystkim finansowania klubu, a doping, wsparcie, wyjazdy, pamięć, utożsamianie się to tak przy okazji.
Może nie jest to jeszcze poziom działań marketingu Lechii Gdańsk (patrz na żałosną akcję “gacie Flavio”, notabene którą także zepsuli), ale naprawdę słabo to wygląda i nie rokuje najlepiej na przyszłość.
Ile razy trzeba walnąć głową w sufit, żeby zrozumieć i wprowadzić zmiany w swym postępowaniu? Normalnie wystarczy raz. No max dwa, dla pewności. My walimy już trzeci raz. I nie wygląda, byśmy zrozumieli, że nie da rady się przebić wyżej, że trzeba czegoś więcej, inaczej ....
Fajnie by było, jakby klub powiedział wprost czego nam brakuje by zdobyć tytuł MP. Zrozumiem np. brak wystarczających środków finansowych lub oczekiwanie na napływ niesamowitych talentów z Akademii. Ale nie kupuję braku szczęścia.
Wracając na koniec znowu do zabawy klockami. Jeżeli rzeczywiście chcemy sukcesu sportowego to trzeba dysponować większą ilością bardziej wartościowych klocków oraz zlecać układanie wieży ludziom, którzy to potrafią, a nie tylko chcą i próbują. Jak powiedział Mistrz Yoda: Rób albo nie rób. Nie ma próbowania.
Paweł Starosta
Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.
Trwa ładowanie komentarzy...