Zdecydowałem się skreślić tych kilka słów i ,,wrzucić" na forum, jednak z racji rozpisania się ponad zamierzoną objętość, wysyłam do redakcji, może uzna, że warto go opublikować - pisze w tekście nadesłanym do naszej redakcji użytkownik 1969.
Piszę te słowa nie ku pokrzepieniu serc, ani w ramach posypywania solą świerzej przecież rany z nieszczęsnego finału PP, a chyba tak naprawdę w ramach osobistej terapii po klęsce na Narodowym, wciąż nie mogąc się pogodzić z tym, czego doznałem po końcowym gwizdku.
Skończył się kolejny sezon. Sezon, który na zawsze będzie zapamiętany jako jeden z najgorszych, porównywalnych z tymi spadkowymi, choć niektórzy zawodnicy nadal nie wiedzą o co chodzi kibicom. Wylano już hektolitry umownego tuszu wklepanego w klawiatury, na opisanie jego przebiegu. Data 02 maja 2024 r. ma kluczowe znaczenie w jego ocenie. Nie rozpisując się obszernie chciałbym się pokusić o mniej lub bardziej trafną diagnozę Dumy Pomorza. Otóż uważam, z perspektywy ponad 40 lat kibicowania, że nie usprawiedliwiając absolutnie nikogo, problemem naszej drużyny jest od lat brak umiejętności gry pod presją i podświadomy strach przed niespełnieniem oczekiwań nie tylko kibiców, czy zarządu, a obecnie wręcz całego środowiska piłkarskiego w Polsce. Strach przed kolejną kompromitacją, który pęta im nogi w najważniejszych momentach sezonu, kluczowych meczach lub w walce o wszystko. Kiedy pojawia się szansa na spełnienie naszych marzeń, nie tylko kibicowskich, ale też pewnie każdego z osobna zawodników, sztabu szkoleniowego, zwykłych pracowników klubu, czy zarządu.Ta paraliżująca myśl - ,,co to będzie, jak znów zawiedziemy, stając się obiektem krytyki i kpin", jest tak mocno wdrukowana w szatnię i przekazywana kolejnym pokoleniom, i zmieniającym się składom, że stała się klątwą klubu. Bo przecież nie uwierzę, odnosząc się do nieszczęsnego finału, że nagle w najważniejszych momentach drużyna zapomniała jak grać, mając za sobą tak udane mecze jak w drodze do finału albo w lidze z Jagą, Lechem, Cracovią, Ruchem, itp. Także w lidze, w momentach, gdzie wygrany mecz zbliżał nas do lidera na 1-2 pkt. I najgorsze jest to, że nie będąc żadnym ekspertem można było zauważyć nie podjęcie rękawicy, ten zadziwiający brak determinacji, brak walki o każdy metr boiska, wypluwania płuc, tą przysłowiową ,,obsraną zbroję". I to wbrew kolejnym szumnym zapowiedziom przedmeczowym, jacy to jesteśmy zmobilizowani, przygotowani, mocni, zmotywowani i gotowi do walki o najwyższe cele - ,,wiedząc jak jest to ważne dla Was kibiców" (pomijam plotki o niesportowym trybie życia niektórych graczy, przed finałem, bądź zlekceważeniu przeciwnika, bo jeśli tu leżałaby przyczyna tej kompromitacji, to szkoda słów i pisaniny, a czas na taczki). Mam świadomość, że braki kadrowe miały na pewno wpływ na ten sezon, ale nie usprawiedliwia to mentalnego marazmu w tych najważniejszych meczach. Bo wiem, że to jest sport i można przegrać, fundamentalnie jednak liczy się styl przegranej. A ten właśnie styl przegranego finału jest dla nas kibiców, przysłowiowym plaskaczem mokrą szmatą w twarz.
Sytuacja taka trwająca od lat, zaczęła się chyba od wmawiania sobie, że np. czołowa ósemka, potem brązowe medale lub zakwalifikowanie się do pucharów jest apogeum naszych możliwości oraz szukaniu przyczyn niepowodzeń w czynnikach zewnętrznych ( źli sędziowie, pech, nieprzewidziane kontuzje, kiedyś brak stadionu, etc.).
Ten rak trawiący klub, został w tym roku słusznie nazwany genem przegrywu (niestety dopadł on również piłkarki, którym nie odmawiając sukcesu pewnych już wicemistrzyń i życząc cudu w ostatniej kolejce, trzeba przypomnieć 6 punktową, roztrwonioną przewagę, w kolejnych trzech meczach).
Jak długo będzie to trwało? Dopóki nie przełamiemy tej klątwy, zdobywając pierwszego mistrza lub Puchar Polski. Aby to zrobić, trzeba się pozbyć tej dżumy Pomorza (piłkarskiego), irracjonalnego strachu, genu przegrywu. Jak to zrobić? To forum jest pełne najrozmaitszych pomysłów, co zrobić i jak. Wydaje się jednak, że nie ma chętnych na skorzystanie z tej wiedzy. Ja twierdzę, że obecny trener-psycholog oraz sposób w jaki prowadzona jest polityka kadrowa i zarządzanie klubem nie doprowadzi nas w najbliższej perspektywie do sukcesu. Potrzeba rewolucji. Ktoś z charyzmą Papszuna lub Czerczesowa na ławce trenerskiej, a przy sterach klubu ktoś na miarę Świerczewskiego w Rakowie, może młodzian, jak Królewski w Wiśle. Nie wiem. Na pewno pieniądze, a raczej ich brak mają tu kluczowe znaczenie. A może podpytać w Białymstoku i we Wrocławiu, gdzie z zeszłorocznych prawie spadkowiczów mamy mistrza i wicemistrza. Bo, że nasz region może święcić triumfy udowodniły King Wilki Morskie, czy polickie Chemiczki.
Pozdrawiam wszystkich, którym dobro Dumy Pomorza leży na krwawiącym niestety sercu, na dzień dzisiejszy nie mając wiary w żaden sukces i nie widząc światła w tunelu.
Forumowicz R.C. znany jako 1969.
Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.
Trwa ładowanie komentarzy...