Wiele ostatnio dzieje się blisko Pogoni Szczecin, a to wzbudza emocje kibiców. Tym razem otrzymaliśmy tekst od naszego stałego czytelnika. Zachęcamy do lektury i dyskusji.
Czytelnikiem vki jestem chyba od samego początku. Kiedyś jako nastolatek podpinający się w nocy do modemu, żeby sprawdzić informacje, dziś jako właściciel małego biznesu i ojciec dwójki dzieci. Od kilku lat nie udzielam się już w komentarzach, ale może część odwiedzających pamięta mnie spod nicku "mariuszWIE". Niestety, wszystkie social media są takim pochłaniaczem czasu, że kilka lat temu postanowiłem być jedynie biernym obserwatorem wydarzeń i dyskusji. To co jednak przelało się przez sieć w ostatnich dniach spowodowało, że postanowiłem napisać od siebie kilka słów.
Pogoń nigdy nie była wielkim klubem, który rok w rok walczył o sukcesy. Dotychczasowe medale czy udziały w finale Pucharu Polski to jedynie incydentalne wyskoki. Mój najlepszy czas na stadionie Pogoni to lata 90-te. Wtedy szło się na stadion bez względu na wyniki, na pozycję w tabeli czy sytuację budżetową klubu. Pogoń była wtedy biedna, co jakiś czas w mediach pojawiały się informacje o tym, że w szatni odcięto ciepłą wodę, czy, że piłkarze musieli zrzucić się na podróż na jakiś mecz. Idąc na obiekt siadało się zazwyczaj w tym samym miejscu, wśród tych samych ludzi. Po przegranym meczu często od jednego czy drugiego dało się usłyszeć "to już ostatni raz, więcej nie idę na tych patałachów". I wiecie co? Za dwa tygodnie ten sam gość siedział w tym samym miejscu! Wtedy dyskutowaliśmy między sobą, wśród przyjaciół, znajomych, najbliższej rodziny interesującej się Pogonią i bieżącymi wydarzeniami.
Dziś (często niestety) dostęp do internetu jest powszechny. Ślad po sobie zostawić może każdy, każdy może napisać 200 czy 500 razy to samo, aż w końcu obraz przedstawiany przez jedną osobę staje się realny dla większej grupy ludzi. Mało kto weryfikuje, to, co napisał ktoś, kto nie podpisuje się imieniem i nazwiskiem tylko ksywką czy nickiem. Oczywiście, są też tacy użytkownicy (także i tego forum), którzy "wypracowali" sobie pozycję, ich komentarze są sensowne, podają dalej sprawdzoną wiedzę. Jest jednak wielu takich, którzy mają radochę z tego, że ich komentarz zdobędzie dużo "lików", będzie "podawany dalej". To jest przykre, bo kiedyś tego "wylewu" nie było, a sytuacja klubu była znacznie gorsza niż dziś, a grono "klakierów" w komentarzach czy na Twitterze, którego też obserwuję, urosło do niebotycznych rozmiarów.
Grupa Azoty zakończyła współpracę z Pogonią. Trudno, ale oczywiście szkoda, bo to bardzo duża marka na rynku w Polsce i rynku zagranicznym. Prowadząc swoją działalność często sam nabywam produkty z ich logiem i pewnie tak zostanie bo nie zamierzam się na firmę obrażać. Nie zamierzam też jednak obrażać drugiej strony, czyli Pogoni czy samego Mroczka. Grupa Azoty to biznes i, czy kogoś to boli czy nie, Pogoń to też biznes. Dwie strony sprawdziły, czy dalsza współpraca ma sens i jednej przestał się on kalkulować. Trudno. Firmy współpracowały ze sobą przez osiem lat co i tak na naszym ligowym podwórku jest wynikiem imponującym. Wypominany przez wszystkich Piast Gliwice w tym czasie zmienił sponsora głównego chyba trzykrotnie. W chwili obecnej sytuacja ta nie jest komfortowa dla Pogoni, bo bieżąca sytuacja epidemiologiczna nie zachęca firm do inwestowania w kwestie stricte wizerunkowe. Należy żywić jednak nadzieję, że Pogoni uda się zasypać dziurę w budżecie.
Dlaczego należy mieć taką nadzieję? Bo jesteśmy kibicami tego klubu! Wiele tu osób po oświadczeniu Grupy Azoty miało pożywkę i wręcz cieszyło się, że ten "Mroczek się wywrócił i głupi ryj sobie rozwalił". To nie była umowa Grupy Azoty z Jarosławem Mroczkiem, tylko z Pogonią Szczecin SA. Radość więc z tego, że Azoty wypięły się na Mroczka, równoznaczna jest z radością wypiętych Azotów na Pogoń. To w moim toku rozumowania uniemożliwia danej osobie nazywanie siebie kibicem Pogoni Szczecin, bo jak możesz nim być skoro cieszyć się z niepowodzeń klubu?
Jarosław Mroczek nie jest moim wymarzonym prezesem. Ma zbyt małe możliwości finansowe aby nim być. Szanuję jednak drogę, którą obrał klub. Cieszę się, że jest on stabilny i nie musimy myśleć o tym kiedy w szatni odetną ciepłą wodę piłkarzom, albo czy spadek nie będzie oznaczać końca Pogoni. Mam nadzieję, że czas do ligi szybko zleci, że wraz z gronem przyjaciół usiądziemy na nowych trybunach i będziemy cieszyć się ze zwycięstw Dumy Pomorza. Po porażkach nie jeden raz rzucimy mięsem, ale za dwa tygodnie znów na stadionie pojawimy się pełni wiary, że to jest ten mecz, a ten mecz odbywa się w tym ważnym sezonie, który da nam wiele radości.
MariuszWIE
Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.
Trwa ładowanie komentarzy...