Aktualności

Słuchając konferencji trenera Jensa Gustafssona przed i po meczach, a potem obserwując jak to się przekłada na obraz gry i osiągany wynik, stwierdzam, że idealnie pasuje on do polityki klubu - pisze w nadesłanym do naszej redakcji tekście Paweł Starosta.


Nadrzędny cel klubu – stabilizacja – jest realizowany. Trener bowiem stabilizuje nas na miejscu pucharowym. Na razie czwartym. Trochę ryzykownie, bo to miejsce może nie dać gry w pucharach, ale jednak. By była jasność - czwarte miejsce to jest cel biznesowy a nie sportowy. Daje bowiem potencjalną możliwość zarobku w pucharach. Natomiast sportowo uznawane jest za najgorsze jakie można zająć, bo pierwsze za podium. Zresztą sportowo w piłce nożnej liczy się tylko MP, bo kto pamięta o trzecim czy nawet drugim miejscu. Chyba tylko tacy, którzy nie mają MP.

Trener jak mantrę powtarza, że nie trzeba nic zmieniać i należy jedynie kontynuować pracę, a efekty przyjdą. Niezależnie czy wygrywamy, czy przegrywamy – nic nie zmieniać... Notabene to bardzo podobnie brzmi do wcześniejszych wypowiedzi władz klubu, że wiedzą co robią i na nic się zdadzą pokrzykiwania krytykantów dyletantów.

Na początku rundy wiosennej (po 17 kolejkach) traciliśmy do Rakowa 12 punktów, a do Legii 3 punkty. Obecnie (po 25 kolejkach) tracimy odpowiednio 21 i 12 punktów. A przecież wg słów naszego trenera jesteśmy obecnie mocniejsi niż w rundzie jesiennej.

Co poszło nie tak? Dalej nic nie trzeba zmieniać? Wg mnie to trenerzy Papszun i Runjaic nie muszą nic zmieniać.  

A przecież nawet dziecko przy braku efektu swoich działań w końcu dokona zmiany w postępowaniu. Upór, brak wyciągania wniosków i przeświadczenie o niemylności jest zgubne. Naiwnością jest oczekiwać zmiany rezultatu działań, nie dokonując żadnej zmiany. Dlatego trener z każdym kolejnym wygłaszanym farmazonem i meczem traci moje zaufanie coraz bardziej. 

U nas stabilnie nic się nie zmienia. Nie notujemy kryzysów ani z nich nie wychodzimy (jak niektórzy po jednej wygranej, czy przegranej głośno krzyczą).  Po prostu stabilnie gramy w kratkę wynikowo.

Fartownie wygrywamy, pechowo przegrywamy. To pierwsze gloryfikujemy i uzasadniamy walką do końca zespołu, to drugie tłumaczymy, że taki nieprzewidywalny jest właśnie sport i piłka nie chciała wpaść do bramki (to jakieś AI nią steruje?). Nie odnotowujemy przekonywujących zwycięstw, tak jak w poprzednim sezonie. Stabilny średniak z górnej półki, ale z takim rodzinnym, bezpiecznym klimatem dla zawodników. 

Stabilnie gramy bardzo ofensywnie i ładnie dla oka, ale stabilnie także nieskutecznie, stabilnie popełniamy błędy w obronie. Stabilnie nie podajemy do lepiej ustawionych zawodników, stabilnie potrafimy stracić bramkę po jedynym strzale w światło bramki. I to tak od 25 meczów w tym sezonie. Wytrwałości w “nic nie musimy zmieniać” można pozazdrościć.

Nasz trener nie przepada za statystykami, szczególnie tymi nieprzychylnymi. I byłoby to OK, gdyby przeciwstawiał się im skuteczną grą zespołu. Ale tak nie jest. Dla porównania, przed ostatnim meczem z Cracovią, trener Papszun usłyszał, że statystyki mówią, że Raków ma problem z Cracovią. Odpowiedział, że to jest nieaktualne info, bo nie przegrali 17 ostatnich spotkań i to się liczy. I potem wygrywają 4:1. Słowa i czyny. Takie podejście rozumiem i szanuję. U nas słyszę jedno - widzę drugie.

I wcale nie zrzucałbym winy wyłącznie na piłkarzy, że nikt im nie broni silnie i celnie uderzyć na bramkę. Oni po prostu tak potrafią, takie mają zdolności i motywację oraz tak zostali przygotowani do sezonu. Jeszcze nie słyszałem, aby wyszydzanie czy obrażanie kogoś wpłynęło na jego postawę i zwyżkę formy. Więc musimy niestety zaakceptować fakty, że Kamil Grosicki musi oszczędzać się w obronie, by móc dograć do końca spotkania, czy że Damian Dąbrowski musi przyjmować piłkę na dwa razy i czasami kiwa się na własnym polu karnym jak ostatnio. Tacy już są i ja ich akceptuję z tymi niedoskonałościami, bo grają w mojej Pogoni.

Rafał Kurzawa osiągnął taką wysoką stabilną formę, że trener nie wyobrażał sobie by nie znalazł się w pierwszej 11. A że jak ktoś wyliczył, zawodnik ten uwikłany był w największą ilość straconych bramek to nic nie znaczy, przecież to tylko statystyki... a trener widzi i wie lepiej. Dopiero kontuzja zmusiła trenera do zmiany zawodnika.

Ale ktoś ich tak właśnie przygotował do tego sezonu. I tą osoba jest trener i to jest jego odpowiedzialność. 

Tak na logikę: zostajesz trenerem w stabilnym klubie, grasz tymi samymi zawodnikami, którzy w poprzednich sezonach zdobywali medale i byli blisko MP, mało tego dostajesz też jakieś wzmocnienia i możesz grać na w pełni otwartym stadionie przy wspaniałej publice jeżdżącej także na wyjazdy i nie osiągasz nawet porównywalnych wyników - to co jest tego przyczyną?

Dla ułatwienia odpowiedzi: jedynym aspektem, który uległ zmianie jest.... osoba trenera (bo nawet sztab został ten sam). Prosta odpowiedź brzmi: to oczywista wina trenera. Ale nie tak szybko z tymi osądami. 

Bo przecież tych zawodników i tego trenera kiedyś wybrał i zakontraktował dyrektor sportowy. On doskonale sobie zdawał sprawę, że np. Luca Zahovic ma tylko 1,77m i nie doskoczy do baloników Grosickiego, a na jego zewniaki będzie za krótki. Pontus Almqvist, skrzydłowy sprinter, o którym w normalnych warunkach moglibyśmy tylko pomarzyć nie będzie pasował do gry “1000 podań” trenera Gustafssona, który przestał go nawet desygnować do pierwszej 11. I można by tak dalej wymieniać: Wahan “a miało być tak pięknie”, Dante “wiecznie najlepszy” czy Sebastian “modelowy rozwój wychowanka”. 

Zapewne nie spodziewał się, że z problemami emocjonalnymi Fornalczyka psycholog Gustafsson sobie nie poradzi i trzeba go będzie wypożyczyć “dla jego dobra”, tak samo jak z zachowaniem balansu między grą ofensywną a defensywną zespołu. Robią wszyscy pod górkę dyrektorowi.

Dyrektor sportowy zapewnia nam znakomitą stabilność kadr. Wymienia zawodników w ostateczności czytaj zakończenia kontraktu, a kontraktuje nowych to nic, że troszkę za późno, ale za to tanio. Tak, że załamanie ciągłości nam nie grozi, ale rozwój też niekoniecznie.

Czyżby zatem to była wina dyrektora sportowego? Nie do końca. Bo na tego dyrektora też ktoś kiedyś postawił i zaufał - prezes. I postawił mu cele. Cele stabilizacji klubu. Nie ryzykować, nie forsować - trwać. I z tego zadania wywiązuje się znakomicie, podobnie jak trener.

Prezes także wytrwale realizuje politykę stabilizacji. Typową dla organizacji biznesowej, gdzie trwanie, ograniczanie ryzyka i maksymalizacja zysków jest istotna. Symptomatyczne, że gdy mówił o kibicach (słynne 17 tys.)  to wspomniał o nich w kontekście zbilansowania kosztów, a nie wspomożenia drużyny w walce o cele sportowe. Bo przecież cel jest inny. Powinniśmy dostać puchar za bycie Mistrzem Polski w Stabilności. 

Czego zazdrości nam pozostałych 14 klubów w Polsce? Właśnie tej stabilności, bo na pewno nie tytułów, zawodników, trenerów. Czyli zazdroszczą nam chyba prezesa i dyrektora sportowego odpowiedzialnych za tę stabilność. I to by się zgadzało.

U nas właściciel na pewno nie wywaliłby prezesa i rzecznika, gdyby trener zachowywał się wobec nich agresywnie.  U nas maksymalnie co, to trener może gadać farmazony i nie przekładać słów na grę. Wybaczalne.

U nas nie wywala się trenera by przyjąć ponownie jego poprzednika. U nas trener dostanie czas, bo zmiany wymagają czasu. Tyle, że nie widać zmian ani tym bardziej pozytywnych efektów. U nas jest bardzo stabilnie po prostu, przewidywalnie, nudno można by wręcz powiedzieć.

I te działające jak płachta na byka na niektórych wieczne porównywanie do Rakowa. Wyobrażam, sobie jak za parę lat, kiedy Raków wyląduje w 1 lidze (czego osobiście mu nie życzę) to odezwą się miłośnicy stabilizacji i zakrzykną: Ha! Macie ten swój Raków, gdzie skończył! A my dalej trwamy stabilnie. Jakżeż przeroztropna była polityka naszego klubu!

Tyle, że Raków przy tym swoim nieroztropnym podejściu będzie miał wtedy kilka trofeów w gablocie, a my dalej nic... Wisła Kraków też jest teraz w 1 lidze, ale ma 13 tytułów MP. Kluby mają wzloty i upadki. Normalna kolej rzeczy. My nie chcemy wzlotów, my chcemy przede wszystkim unikać upadku czytaj stabilizować. Nie ryzykujmy, bo popatrzcie na Jagę, Śląsk, Piasta czy Lechię. Fikali i ich pokarało. Okupują doły tabeli. To patrzenie w dół, a nie w górę jest charakterystyczne. Czyżby to brak ambicji?

Cieszmy się zatem walką o mistrzostwo 4 miejsca, a nie o spadek, z tego, że jesteśmy najlepsi w stabilizacji klubu i że nie mamy oszołomów we władzach. Udostępniony został piękny stadion, nie ma więc wymówki by na niego nie przychodzić. Doszło do tego, że emocjonujemy się licznikiem kibiców uprawnionych do wejścia na następny mecz...Emocje dnia meczowego polegające na tym, czy klub będzie musiał dołożyć do organizacji widowiska światło i dźwięk.

Wierzę, że wielu kibicom odpowiada taka wizja stabilności, brak ryzyka, minimalizm sportowy, przychodzenie na stadion jak do teatru oraz bycie maksymalnie czwartą siłą ligi. Mi zdecydowanie nie.

Tyle, że w tym sezonie można jeszcze o coś więcej powalczyć i zamknąć gębę takim krytykantom jak ja. Wystarczy za 2 tygodnie wygrać z wypoczętym ćwierćfinalistą LKE i potem pójdzie z górki. Będę kibicował z całych sił. Ale niestety nikt z wyżej wymienionych osób nie dostarczył do tej pory argumentów, że to się uda.

Co nas czeka w następnym sezonie? O ile nic się nie zmieni – postęp stabilizacji i walka o jak najwyższe możliwe miejsce przy okazji. Bo przecież dalej nie będziemy mieli prawdziwego napastnika na pozycji 9, Grosik nie będzie młodszy, Seba dalej będzie żywym przykładem lojalności wobec klubu, a talent Stolarskiego nie eksploduje niespodziewanie.

Cel “stabilizacja next level” na horyzoncie. 

P.S.

W powyższym tekście dla wzmocnienia przekazu z pełną świadomością i premedytacją użyto słowa “stabilizacja” 25 razy. 

Paweł Starosta

tekst alternatywny

DOŁĄCZ DO NAS NA WHATSAPP! KLIKNIJ TUTAJ!

Autor: Daniel Trzepacz
Żródło: własne
Wyświetleń: 4475

Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zarejestruj się lub zaloguj tutaj.


Trwa ładowanie komentarzy...