Aktualności

Co musi się stać, żeby w końcu dotarła do niektórych osób trudna do zaakceptowania smutna informacja, że osiągnęło się sufit swoich możliwości? - pisze w nadesłanym do naszej redakcji tekście Paweł Starosta.


Co najmniej od ponad roku kibice, dziennikarze, znawcy futbolu, ludzie ze środowiska piłkarskiego, osoby spoza klubu piszą, że projekt “Pogoń” zaczął dryfować. O ile wcześniej słychać było raczej pochwały i zachwyty nad konsekwencją w realizacji obranego kierunku rozwoju, to obecnie już niestety tak nie jest.

Począwszy od rozpoczęcia szopki z trenerem Runjaicem w styczniu 2022 roku z każdym miesiącem obserwujemy powolne popadanie w marazm - sportowy i wizerunkowy.  Co chwila przytrafiają się jakieś niefortunne wypowiedzi, nie przynoszące efektów działania sportowe i marketingowe, niezrozumiałe transfery w dwie strony, tragedia gry defensywnej, niezadawalające wyniki i coraz częstsze mówienie o braku szczęścia (sic!).

Nie walczymy jeszcze o spadek (jak powiedział kiedyś trener Smuda), nie plajtujemy finansowo jak inne kluby, nie dochodzi do walki na tace pomiędzy pracownikami klubu, nie dochodzi jeszcze do protestów kibiców, ale czy trzeba na to czekać, by przejrzeć na oczy?

Zapewne w najbliższej przyszłości spadek czy kłopoty finansowe nam nie grożą, dzięki odpowiedzialnej polityce władz klubu, ale czy to jest to o co powinno chodzić w sporcie? 

Modelowym przykładem o co chodzi w projekcie sportowym dla klubu piłkarskiego jest Raków Częstochowa. Przez jakiś czas dotrzymywaliśmy im kroku, byliśmy stawiani w jednym szeregu. Niestety dla nas, obecnie zostaliśmy wyraźnie w tyle, gdzie Raków wykonał kolejne kroki w rozwoju.  

Charakterystyczna była ostatnia odpowiedź nowego prezesa Rakowa na pytanie po co został zatrudniony w klubie. Powiedział mniej więcej to: by klub wykonał kolejny krok w rozwoju, by wzniósł się na wyższy poziom. Jak się porówna wypowiedzi naszego prezesa o stabilizacji długoterminowej, to już staje się jasne, dlaczego to tak wygląda. Różnica diametralna.

Według mnie dobiliśmy do maksimum naszych możliwości już 2 sezony temu, gdy zdobyliśmy pierwszy brązowy medal. W kolejnym powtórzyliśmy to osiągnięcie.  I stało to się między innymi dlatego, że Legia oraz Lech z różnych przyczyn wypadły w tych latach z walki o podium. Zaczynam wierzyć, że trener Runjaić się w tym wszystkim zorientował. W tym sezonie wygląda, że szczytem będzie zajęcie czwartego miejsca, które, jeśli zdobędziemy i da ono grę w pucharach zostanie okrzyknięte jako kolejny sukces klubu.

Oczywiście, będzie to sukces, podobnie jak wcześniejsze brązowe medale. Ale nie zmieni to mojej opinii, że od 3 sezonów dobijamy do sufitu w rozwoju klubu i nie podskoczymy wyżej, mimo wiary, która jest w nas. Nie jest to kwestia szczęścia czy pecha (jak niektórzy próbują tłumaczyć sytuację), a po prostu ograniczenia wynikające z wizji klubu, poziomu zarządzania klubem, możliwości finansowych, jakości posiadanych zasobów. 

Z takim podejściem do klubu, gdzie stabilizacja jest najważniejsza, a cel sportowy do osiągnięcia tylko przy okazji (o ile będzie szczęście ;-) oznacza stabilną wegetację na poziomie miejsc 4-8. Tylko, że przy takich perspektywach zapełnienie stadionu w przyszłości zapowiada się na poniżej 10 tys. kibiców na mecz. A tak się składa (pechowo, bo jak inaczej), że trzeba 17 tys. by nie dokładać do organizacji meczu.... 

Jak widzimy po ostatnich meczach, dwie porażki z rzędu wystarczą, by na stadion przyszło niecałe 10 tys. kibiców. Tak samo działa to w drugą stronę. Zatem to wyniki, wyniki i jeszcze raz wyniki napędzają przede wszystkim frekwencję. Działania marketingowe czy filmiki nagrywane przez piłkarzy to tylko krótkotrwałe wspomagacze.

Klub znalazł się ślepej uliczce: z jednej strony - jak za dużo nie inwestować w rozwój, by utrzymać jego stabilność, nawet kosztem wyników, a z drugiej strony – jak sprowadzić kibiców na stadion w większej ilości, pomimo tego pierwszego. Wg mnie się nie da, a przypadek Widzewa jest tylko wyjątkiem w polskiej lidze.  

Od 3 lat nie mamy też sponsora głównego. To fakt, z którym nie ma co dyskutować. Ale też od 3 lat nie robimy progresu ani sportowego, ani wizerunkowego. Więcej wysiłku wkłada się w opakowanie produktu niż jego zwiększanie rzeczywistej wartości czy osiąganie lepszych wyników.  To przypadek? Nie sądzę.

Od 3 lat nie mamy w składzie skutecznego silnego wysokiego napastnika grającego na pozycji nr 9. Przy całym szacunku dla Zahovica i Amlqvista - oni nie nadają się do tej roli. Widocznie ktoś chce udowodnić, że bez takiej 9-tki (lub innego skutecznego zawodnika) nam się uda. Nie sądzę, ale przeproszę, jeśli się pomylę. 

Właściwie każdą pozycję na boisku czy konkretnego zawodnika można by przeanalizować i stwierdzić to co wszyscy dookoła widzą i mówią:

- że Stipica od roku broni jedynie strzały, które każdy przyzwoity bramkarz powinien obronić (jeśli jest profesjonalnym graczem), ale nic ponadto; a jego wyprowadzanie piłki nogą to zawsze było wątpliwe
- że Kostas jest wolny i faulujący ponad miarę
- że Zech dalej jest szybki, ale coraz więcej robi indywidualnych błędów
- że Walqvist jest na razie słabszy od Bartkowskiego
- że Koutris jest lepszy w ofensywie niż defensywie
- że Dąbrowski właściwie każdą piłkę musi wpierw przyjąć, by odegrać (szczególnie te zagrywane do przodu)
- że Wahan, ma tylko czasami lewą nogę
- że Fornalczyk, miał i ma kłopoty emocjonalne
- że Kowal, mimo że walczy ambitnie to czasami podejmuje złe decyzje
- że Kurzawa …. (niech sobie każdy sam dopowie, bo ja nie mam już sił)
- że Grosicki mimo niewątpliwej wartości ma sił na max 60 min, a i je przeplata lepszymi lub gorszymi występami
- że Almqvist to skrzydłowy do gry w kontrze, a nie w ataku pozycyjnym
- że Zahovic strzela jedna bramkę na 4 mecze, gdy gra jako napastnik

Czy dysponując taką kadrą można zdobyć tytuł? Mając dużą wyobraźnię i kupę szczęścia możliwe, że tak. Tyle, że jak sami piłkarze mówię, nie mamy szczęścia... Ja mam, jednakże duży szacunek dla wszystkich piłkarzy, którzy grają w naszych barwach, za to, że się starają, narażają swoje zdrowie, mimo swoich oczywistych ograniczeń. 

Z faktami się nie dyskutuje. To nie jest skład na zdobycie tytułu MP. Szczególnie z takim zapleczem do rywalizacji podnoszącym poziom jak Stolarski czy Malec.

Warto się zastanowić, że ktoś jednak dokonał wyboru takich zawodników, wydatkował (lub częściej nie) określone kwoty na ich pozyskanie, widział ich w składzie jako wzmocnienie. Czy rekordowy transfer Wahana się broni po ponad roku? Wątpliwa sprawa.

Ktoś także odpowiada za rotację zawodników, przedłużanie lub kończenie kontraktów. Czy dopuszczenie do odejścia Bartkowskiego i Carlosa to była dobra decyzja? Krótkoterminowo, w celach stabilizacji finansowej zapewne tak, ale długoterminowo? Mam obiekcje co do tego.

I mimo, że wiele decyzji i wypowiedzi trenera Gustafssona do mnie nie trafia, wcale nie uważam, że powinien odejść. Nawet mimo prezentowania wiecznie skwaszonej miny, wywracania oczami na pytania dziennikarzy i plecenia farmazonów. Odpowiedzialność za aktualna sytuację jest o wiele bardziej złożona i rozkłada się w większym lub mniejszym stopniu na wszystkich. 

Mistrzostwo Polski zdobywają kluby, które mają największe możliwości finansowe, transferują najlepszych zawodników, zatrudniają właściwych ludzi na odpowiednich stanowiskach, mają wysokie kompetencje w rożnych obszarach, dokonują prawidłowych wyborów. Niedobory w jednej kwestii nadrabiają możliwościami w innej. Czego brakuje u nas by wskoczyć na wyższy poziom? Wszystkiego po trochu zapewne. Tylko tak ciężko się do tego przyznać...

Tak jak szybko mówi się u nas o kryzysie, tak szybko ogłasza się z niego wyjście. Niepowodzenia zrzuca się na brak szczęścia, pech, potrzebny czas na zmiany, adaptację. Wszystko to można zrozumieć. Ale nie jest to wytłumaczeniem dla tego wyraźnego regresu jaki widzimy w ostatnim roku. Bo to co widzimy obecnie to są skutki działań (lub ich braku) w poprzednich latach. Obserwujemy leczenie objawowe, a nie prawidłową diagnozę problemów.

Dlatego jesteśmy od kilku sezonów stabilnym klubem (i za to dziękuję), taką czwartą siłą w lidze (oby za chwilę nie piątą), ale także klubem grającym 50 sezon w najwyższej klasie rozgrywkowej, z 75-letnią historią, który w opisie na oficjalnym profilu na TT może się jedynie pochwalić, że jest “klubem z tradycjami”... bo czym innym mógłby się poszczycić? Na pewno nie pucharami w gablocie, bo one zarezerwowane są dla planujących, chcących i potrafiących, a nie dla liczących na szczęście. Im proponuję zagrać w totka.

Paweł Starosta

tekst alternatywny

DOŁĄCZ DO NAS NA WHATSAPP! KLIKNIJ TUTAJ!

Autor: Daniel Trzepacz
Żródło: własne
Wyświetleń: 8883

Uwaga!

Dla lepszego doświadczenia użytkowników komentarze są początkowo niewidoczne. Kliknij „Zobacz komentarze", aby je pokazać i dołączyć do rozmowy.