„Usiłowano się go pozbyć, ponieważ uważano, że to chuda tyka, która nie potrafi bronić, nie ma siły i nie umie nic zrobić w powietrzu. Krytykowano go i wytykano mu błędy, podczas gdy ja uważałem, że mógł by się bardzo wiele nauczyć”. Nauka i piłka podobno nie idą w parze, ale to właśnie nauka zmienia piłkę nożną na naszych oczach. W tych słowach pewnej legendy futbolu, to właśnie nauka jest najważniejsza. Nauka, którą często rozumiemy jako zakuć, zdać i z…
Zawsze można powiedzieć, że było zbyt mało czasu na obserwację przeciwnika, że sędzia nie widział faulu, że zawodnik się nie zaaklimatyzował. Ciężej jest przyznać, że postawiona teza się nie sprawdziła, że wybrano złych ludzi, złe metody, złe założenia, że poniosło się porażkę. Duma na to nie pozwala, ale przecież każde słowo można obronić podnosząc je do rangi prawd objawionych – bo dopóki piłka była w grze zostawiliśmy serce, ale nie chciało nic wpaść.
Ponad 30 lat obserwuję futbol, zainwestowałem czas, pieniądze w bilety, prasę czy TV. Za namową bratanka, ponad rok temu ruszyliśmy z fantasy ekstraklasą. On, brat, najlepszy kumpel, żona i ja. W rodzinnej lidze ostatnio wygrała… kobieta. Była bardziej systematyczna, lepiej wybierała kapitanów, skuteczniej minimalizowała ryzyko. Tylko tyle i aż tyle, wystarczyło by pokonać kwartet znawców. Potwarz? Nie, przecież to tylko gra. Nie prawda. Potwarz olbrzymia, bo przecież tyle o futbolu wiemy. A jednak nic nie wiemy.
Dziś by być ekspertem wystarczy dobra pamięć, trochę wiedzy i znajomość słownictwa. Jak usłyszymy w telewizji coś w rodzaju „rozegranie piłki w trójkącie”, to od razu wydaje nam się, że obcujemy z kimś kto kuma coś więcej. Nam również łatwo przychodzi bycie ekspertem. Znamy się przecież na wszystkim, nie ma drugiego takiego narodu. Dopiero dłuższa obserwacja pozwala zauważyć, że ten kumaty to szarlatan, który zamiast pięknego świata pokazuje nam śmieci i wyjaśnia - kto, który odpad kiedy wyrzucił. Jest co najwyżej ciekawie, tylko tyle.
I. Zakuć
Są jednak tacy goście, którzy naprawdę posiedli wiedzę. Jeden z nich, Legenda mówiła - „Ci malkontenci nie wiedzieli, że ta chuda tyka posiadała fundamentalne cechy potrzebne na najwyższym poziomie: tempo działania, technikę i boiskową inteligencję. Bardzo niewiele osób może się pochwalić takimi umiejętnościami”. Człowiek mający wiedzę, patrzy głębiej, szuka pośród niuansów i detali, bo wie, że tylko tak może zbliżyć się najbliżej prawdy. Tylko tak może osiągnąć przewagę nad przeciwnikiem.
Kosta Runjaic sprawia wrażenie, jak by był gościem z wiedzą i warsztatem. Obserwacja treningów pozwoliła mu dokonać niezbędnych korekt w składzie i ustawieniu, osiągnąć całkiem pozytywne wyniki. Ryzykowne wstawienie się za skopanymi swoją głupotą zawodnikami umocniło jego pozycję w szatni. Odstrzelił tych, którzy na to zasłużyli słabą grą i nie wypełnianiem założeń. W okienku transferowym postawił na młodych, chyba walecznych i chyba pełnych ambicji chłopaków. Chłopaków, o których coś wiedział. Zamiast szukać nazwisk, szukał uzupełnień, maksymalnej rywalizacji. Jakby chcąc pokazać, że każdy ma szansę na pierwszy skład. To uczciwe. Nowi poszerzają warianty gry, nie potrzebują aklimatyzacji.
Nie udało się Danielakowi, Bąkowi, Kunowi. Może teraz?
II. Zdać
Prostymi dyspozycjami Kosta znacząco ułatwił pracę „komitetowi transferowemu” (kogo i za ile), który w pierwszym etapie okienka na tle ekstraklasy spisał się całkiem sprawnie. Postawił na charakter i perspektywę. To bardzo ważny element tej układanki, bo właśnie w ten sposób stara się pracować chociażby tak uznana marka jak Olympique Lyon – sięgając głównie po zawodników do 22 roku życia. Póki nie są za drodzy i gdy już widać czy mamy do czynienia z wiecznym talentem czy piłkarzem.
Transferowa passa jednak siadła. Bo jeśli brak nowego obrońcy można jeszcze starać się zrozumieć próbą postawienia na nogi Rudola czy daniem szansy Walukiewiczowi, to jednak wciąż brakuje gotowego do gry skrzydłowego i napastnika gwarantującego bramki. Może jednak faktycznie, Kosta jest pewny rezerw jakie może wydobyć z kadry. Nie zmienia to faktu, że sytuacja z ostatnim (lub dwoma) transferem znów zaczęła przypominać klasyczną łapankę. No i jest jeszcze Gyursco...
Nie stać nas na odstrzelenie najlepiej opłacanego zawodnika, na nie wkomponowanie go w drużynę, na to, by był skłócony z szatnią. Pewnie Węgier by inaczej wyglądał, gdyby wcześniej miał komu podawać, miał obok siebie klasyczną dziewiątkę. Co by było gdyby zawczasu sprowadzono go na ziemię, a nie noszono na rękach. Zabrakło tego, o czym Kosta dobrze wiedział i zastosował. Drużyna jest ważniejsza niż solista. Nie zmienia to jednak faktu, że nie stać nas na taką stratę, ba porażkę, która miała być tym pierwszym transferowym sukcesem. Tego, nie licząc Czerwińskiego – wciąż brakuje.
Kostę zweryfikuje i osądzi czas.
Bardzo długo wstrzymywałem się z krytyką Skorży licząc, że opanuje pożar, że kontroluje granicę błędu, że zacznie grać na wynik, by zachować bezpieczeństwo. Dziś patrząc na niego widzę Wójcika. Wyniki kiedyś były, ale czasy się zmieniły. Skorża niby się doszkolił i wyciągnął wnioski, ale poległ w ten sam sposób jak w Poznaniu. Gadka, metody i schematy, które działały 5-10 lat temu, dziś już nie funkcjonują. Szczególnie jak nie wyciąga się wniosków co do zaufanych ludzi. To tylko pokazuje, jak mały jest margines błędu, jak szybko zmienia się futbol. Ten kto nie walczy z rutyną, nie idzie twardo do przodu, cofa się w czeluście zapomnienia. Stare chwyty i metody są dobre do pierwszego lub drugiego kryzysu. Nie zadziałały tu i teraz, ale dalej są deską ratunku w następnym klubie.
Właśnie tak kręcić się w kółko praktycznie cała Ekstraklasa. Powtarzając wciąż te same błędy i robiąc nowe, zanim wyciągnie się wnioski z tych starych. Wszystko dopóki w końcu ktoś nie złamie spirali błędów. Kto pierwszy zaadoptuje coś nowego, ten osiąga minimalną przewagę nad peletonem.
Jak się uczyć to tylko od lepszych, od najlepszych na jakich nas stać. A więc wróćmy do Legendy… „Zobaczyłem tam chudego chłopaka, który wykonywał w środku pola idealne podania. Zdejmijcie w przerwie tego chłopaka, biorę go do pierwszego zespołu” - odparł Cruyff. „Gdybym nie pracował w Barcelonie, Guardiola prawdopodobnie został by sprzedany”. Ok., zawsze łatwo jest mówić o sukcesach po fakcie, ale praca i wyznawana filozofia pokazują, że to nie był przypadek. Te historie pochodzą m.in. z autobiografii wielkiego Holendra, który zmienił myślenie o futbolu. Zmienił futbol. Takich opowiastek i anegdot nie brakuje także w „Futbonomii”, która podrzuca smakowite kąski o polityce transferowej czy sekretach szkolenia w największych piłkarskich firmach. Dlaczego Łobanowski wyprzedził pod niektórymi względami epokę, dlaczego Islandia zaczęła coś znaczyć w piłce, dlaczego Kun Aguero odpalił w City, a Robinho nie? Każda historia, to inna dawka wiedzy. Wiedzy bezcennej dla biednych, których nie stać by uczyć się na swoich błędach. Runjaicowi oczywiście bardzo daleko do Cruyffa, ich zestawienie nie ma sensu. Ale sensu w takim porównaniu poszukuję w tym, że Kosta ma autorski pomysł na futbol w Szczecinie. Wydaje się, że logiczny.
III. Z…
Może czekając na prawdziwe transfery, ten najważniejszy otrzymaliśmy w poprzedniej rundzie. Zaraz, zaraz przecież kilka miesięcy temu już słyszeliśmy, że największym wzmocnieniem jest trener. Postępy są, chociażby w klubowym marketingu. Tylko, że nie trzeba być guru by wiedzieć jaką siłę mają w Polsce berserkerzy. Dlaczego więc, aż tyle lat trzeba było czekać na pochwalenie się współpracą? Z drugiej strony korzystamy z nowoczesnego laboratorium i nie wykryliśmy w odpowiednim momencie, że zawodnikom odcina prąd.
Liczba zmiennych wpływających na ostateczny wynik w piłce nożnej może być liczona w tysiącach, a przecież w trakcie meczu, zawodnik ma średnio kontakt z piłką przez ok. 53,4 sekund (angielski analityk z francuskiego Lille). O ostatecznym wyniku czasami decyduje przypadek, ale ten przypadek trzeba minimalizować.
Świat nie jest czarno-biały. Tylko zły lub tylko dobry. Mamy młodziana, który zrobił sobie zdjęcie z mistrzem MMA. Zdjęcie, które mówi o jego charakterze i osobowości więcej niż pomeczowe wywiady. Zdjęcie tak wyraziste jak fotki z weekendowych wyjazdów z dziewczyną. Ale jednak jest różnica, prawda? Może oprócz niezłych statystyk i opinii trenera, ta decyzja transferowa była podparta wywiadem środowiskowym, ankietą personalną, analizą mediów społecznościowych, a nawet zajrzeniem do śmietnika by w końcu wiedzieć, że chłopak jest na diecie i sam gotuje. To nie jest śmieszne, to wszystko wiedza.
Trzecie Z, to nie zapić i nie zapomnieć. To ZWYCIĘŻYĆ.
Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.
Trwa ładowanie komentarzy...