Pogoń Szczecin w ostatnich trzech meczach w 2017 roku zdobyła siedem punktów. Wcześniej w tym sezonie, taka seria drużynie się nie przytrafiła.
Po ostatnim meczu z Arką część kibiców chwaliła Kostę Runjaica za odmianę oblicza zespółu, druga jednak część apelowała aby tego nie robić, bo zespół przecież cały czas jest w strefie spadkowej i to na ostatnim miejscu tabeli.
Sam trener po ostatnim jesiennym meczu mówił: Niczego jeszcze nie osiągneliśmy. I trudno się z tymi słowami nie zgodzić. Pogoń cały czas jest na miejscu, które na koniec sezonu gwarantuje mecze z Chrobrym Głogów, Wigrami Suwałki czy Zagłębiem Sosnowiec. To z pewnością nie jest szczyt marzeń kibiców Dumy Pomorza, którzy przed startem rozgrywek taki scenariusz widzieli tylko w najczarniejszych snach.
Runjaic objął zespół po 15. kolejce Lotto Ekstraklasy. Już wtedy Pogoń była na ostatnim miejscu w tabeli ze stratą sześciu punktów do bezpiecznej pozycji. Jest to dla niego pierwsze miejsce pracy poza Niemcami i z pewnością nie było mu łatwo wejść do szatni i z miejsca rozpoznać możliwości każdego z piłkarzy. Było to widać własnie w meczu z Wisłą po którym podjął kilka decyzji personalnych, a ci, którzy usiedli na ławce musieli mocno się starać o powrót do wyjściowej jedenastki.
To co trzeba oddać Runjaicowi, to że wprowadził do drużyny rządy twardej ręki. Jasno komunikował piłkarzom co mu się nie podoba i co muszą poprawić. Przykładem może być Adam Gyurcso, który stracił miejsce w składzie, ale dalej otrzymywał szansę jako rezerwowy. Nie zmieniło to jego podejścia do wykonywanego zawodu i szkoleniowiec mówiąc wprost z niego zrezygnował.
Szkoleniowiec pokazał też, że jest w stanie wybaczyć błędy popełnione poza boiskiem, jednak wybaczanie tych na placu gry nie przychodzi już tak łatwo. Dał czystą kartę każdemu z piłkarzy, którzy dzień po meczu z Wisłą relaksowali się w klubie nocnym. Zaufał im, a przykład Niepsuja pokazuje, że ten potrafił to zaufanie wykorzystać i przekuć w dobrą grę.
Runjaic też "trafił" do kilku piłkarzy, którzy zaczęli znaczyć o wartości drużyny. Piotrowski stał się z miejsca jednym z liderów, a Drygas, który zawsze imponował walecznością stał się gladiatorem, który wstawał i zasuwał po boisku po ciężkich starciach z rywalami. Odwagi nabrał też Listkowski przesunięty na pozycję "10", a swoje miejsce na boisku znalazł też Frączczak, który pociągnął zespół w końcówce tegorocznych rozgrywek. Runjaicowi udało się to, co nie wyszło Maciejowi Skorży, który nie był skory do zmian i rotacji aby znaleźć najlepsze dla zespołu rozwiązanie. Grał często tym samym składem, który z meczu na mecz zawodził i pogrążał się.
Szkoleniowcowi można zatem bić brawo za to, że tak szybko wszedł w zespół i był w stanie zdiagnozować pewne mankamenty. Pamiętać jednak należy, że jak powiedział sam trener niczego jeszcze nie osiągnęliśmy. Znaleźliśmy jednak kilka powodów do optymizmu, który pozwala trochę bardziej kolorowo spoglądać na dalszą część sezonu i nie analizować w trakcie Świąt z kim przyjdzie nam się mierzyć w pierwszej lidze. Jednak gdzieś z tyłu głowy wszyscy musimy mieć, że niczego jeszcze nie osiągnęliśmy.
Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.
Trwa ładowanie komentarzy...