Aktualności

Pierwszy "odcinek" #ObokKlubu przyjęliście fajnie i pojawiła się motywacja aby pisać często. Nie mogę jednak obiecać, że zawsze tak będzie, bo to będzie zależne od natłoku pracy przy stronie i tej zawodowej. Dziś jednak drugi odcinek, poświęcony takiemu piłkarzowi jak Andre Dzikamai Gwaze. Pamiętacie go?


Kurde, co to był za gość. Grał w klubie wtedy gdy ja byłem jego pracownikiem. Nie było z nim problemów wychowawczych, ale przy tym gościu problemy wytwarzały się same. To jednak takie problemy o których można dziś mówić z uśmiechem na twarzy.

Gdy Andre trafił do Pogoni, kierownikiem drużyny był Rysiu Mizak. Człowiek legenda, ale o nim z pewnością w innym wpisie, bo też tych historii jest cała masa. Kiero jednak nie posługiwał się zbyt dobrze językiem angielskim i nowych obcokrajowców często odsyłał do mnie abym z nimi pogadał, wybadał co potrzeba i przekazał kierowi.

Z Andre było kilka ciekawych sytuacji. Pierwsza? Listopad, zrobiło się chłodno. Andre dzwoni do mnie i zaczyna rozmowę tak samo jak zwykle: "Hi Daniel! How are you?!". No i zaraz po krótkim przywitaniu przechodzimy do sedna problemu. Co tym razem się wydarzyło? W mieszkaniu ma strasznie zimno. No dobra, pakuję się i jadę tam do miejsca w którym żyje i jest wynajmowane przez klub. Okazało się, że włączenie ogrzewania to coś, czego nigdy wcześniej nie robił i nie wiedział jak. Na telefon do mnie zdecydował się w momencie gdy trudno było mu już wytrzymać w dresie pod kołdrą i kocem, a w mieszkaniu faktycznie było tak chłodno, że oddychając można było zauważyć parę.

Inna sytuacja? Była sobota. Pogoń grała w Radzionkowie z Ruchem. Wynik? Już nie pamiętam, ale chyba nie bardzo korzystny. W każdym razie na ten mecz nie pojechałem, zostałem na miejscu w Szczecinie. W niedzielę rano obudził mnie telefon z kierunkowym z Niemiec. Odbieram, a tam Andre ze standardowym pytaniem "Hi Daniel! How are you?!". Później mówił bardzo chaotycznie i nie bardzo rozmumiałem do końca o co chodzi i co się wydarzyło. Z tego co wyłapałem to jest... w Niemczech i nie ma jak dostać się do domu. Dzwonię więc do kiera i pytam co się wydarzyło. Okazało się, że autokar, którym wracała Pogoń został zatrzymany w Niemczech do kontroli. Wtedy jeszcze często wracało się ze Śląska do Szczecina przez drogi naszych zachodnich sąsiadów. Okazało się, że tamtejszym celnikom coś się nie spodobało w dokumentach Andre i został on zatrzymany. Kilka godzin drużyna czekała, kiero interweniował, ale nie dało się, Andre musiał zostać zatrzymany, a drużyna ruszyła dalej w drogę do Szczecina. Andre wypuszczony został z samego rana i dzwonił do mnie z pobliskiej stacji benzynowej. No nic, trzeba było się szybko spakować i jechać po niego pod Cottbus. Dojeżdżam na miejsce, a on siedzi na krawężniku przestraszony. Wchodzimy na stację, pytam, czy chce coś do jedzenia. Mówi, że nie, ale jak pokazuje mu kanapki to bierze trzy.

Dziś opieka nad obcokrajowcami w klubie z pewnością stoi na najwyższym poziomie, ale zabawne sytuacje zapewne wciąż się zdarzają. Te z Andre dziś można wspomnieć z uśmiechem. Zresztą on sam pamięta kto mu pomagał i czasami odezwie się za pomocą Messengera i zapyta co słychać.

DOŁĄCZ DO NAS NA WHATSAPP! KLIKNIJ TUTAJ!

Autor: Daniel Trzepacz
Żródło: własne
Wyświetleń: 7455

Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zarejestruj się lub zaloguj tutaj.


Trwa ładowanie komentarzy...