Sprowadzenie do Szczecina Pawła Stolarskiego dość mocno podzieliło kibiców Dumy Pomorza. Jedni twierdzą, że warto dać 24-latkowi szanse i że będzie wzmocnieniem na prawej obronie, drudzy wręcz odwrotnie, że taki transfer nie powinien mieć miejsca w klubie aspirującym do walki o czołówkę. My przyjrzeliśmy się sprawie trochę głębiej i postaraliśmy się przeanalizować transfer byłego już piłkarza Legii.
Gdy spojrzymy w CV Polaka, to nie wygląda to tak źle. Pomimo wciąż młodego wieku Stolarski ma na swoim koncie aż 124 mecze w ekstraklasie. W tym czasie zdobył 2 bramki, do których dołożył 9 asyst. Cóż, cyferki nie rzucają na kolana, ale jest to jak najbardziej akceptowalny rezultat.
Prawy obrońca jest wychowankiem Wisły Kraków, w której grał ponad 10 lat, a na poziomie ekstraklasy zadebiutował jeszcze jako 17-latek. Stolarski równie szybko przebijał się w młodzieżowych reprezentacjach, więc szybko przypięto mu łatkę młodego talentu. Następnie przyszły owocne cztery i pół roku w Lechii Gdańsk. Epizod, który można uznać za najlepszy okres w karierze Pawła. To tam zaczął budzić zainteresowanie zagranicznych klubów i zapracował na transfer do „Wojskowych”.
Jak Stolarski zostanie zapamiętany w Legii?
Aczkolwiek w świetnych słowach nie można opisać jego przygody w stolicy. 44 mecze we wszystkich rozgrywkach w dwa i pół roku. To nie jest słaby bilans, ale gdy przyjrzymy się i uświadomimy sobie, że przez ostatnie pół roku zagrał raptem 210 minut na boiskach ekstraklasy, to można mieć słuszne obawy, co do ruchu Pogoni. Wielokrotnie kibice w Szczecinie przerabiali podobne historie z piłkarzami, którzy przed transferem nie grali regularnie w swoich klubach. Mateusz Tudek, redaktor strony internetowej Polsat Sport przybliżył nam to jak 24-latek spisywał się w Warszawie.
- Stolarski miewał lepsze i gorsze występy. Ogólnie nie miał zbyt wielu okazji na pokazanie się, gdyż przegrywał rywalizację o miejsce w składzie. Nie oznacza to jednak, że w Pogoni będzie podobnie. Jeśli chodzi o boiskową sytuację z udziałem Stolarskiego, niestety nasuwa się negatywne skojarzenie. Mianowicie jego nieudany „pościg” za Mateuszem Wdowiakiem z Cracovii w półfinale Pucharu Polski przegranym przez Legię 0:3. To wydarzenie dość negatywnie rzutuje na obraz jego przygody przy Łazienkowskiej. - powiedział dla nas Mateusz Tudek, redaktor Polsat Sport przyglądający się z bliska występom stołecznej ekipy.
Mimo wszystko Stolarski zostanie dobrze zapamiętany przez kibiców Legii, o czym powiedział na naszych łamach Adam Dawidziuk.
- Myślę, że jako uśmiechnięty, pogodny chłopak, który jako jeden z setek piłkarzy, odbił się od tego klubu. Grać w Legii, to nie jest prosta sprawa, zdecydowanie lepsi zawodnicy od niego się o tym przekonywali. Często trudno to wytłumaczyć,ale proszę mi wierzyć na słowo. Tutaj najważniejsza jest głowa, chłodna głowa, a to wcale nie oznacza, że dany zawodnik sobie poradzi. Piłkarsko wciąż nie jest zaawansowany wiekowo, w Pogoni, jeśli będzie regularnie grał, może wejdzie na odpowiedni poziom. Ale przede wszystkim, to musi sobie udowodnić, że stać go na regularną dobrą grę. - odniósł się do zagadnienia Dawidziuk.
Natomiast co sprawiło, że doszło do rozstania Polaka z Legią, a sam piłkarz nigdy nie przebił się do pierwszej jedenastki? Tutaj z pomocą ponownie przychodzi Mateusz, który twierdzi, że Stolarski został „ofiarą” rywalizacji w zespole mistrza kraju.
- Przede wszystkim duża konkurencja. Prawa obrona w Legii jest od dawna dobrze obsadzona. W obecnej kadrze „Wojskowych” jest kilku zawodników, którzy mogliby grać na tej pozycji. Niekwestionowanym pierwszym wyborem Czesława Michniewicza na prawej obronie jest Josip Juranović. Pamiętajmy, że po kontuzji wraca jeszcze Marco Vesović. W razie nieobecności tej dwójki lukę mogą uzupełnić Jędrzejczyk, Lewczuk, Wieteska czy Karbownik. Nic dziwnego więc, że Stolarski zdecydował się zmienić klub. - analizuje Tudek.
O pomoc w tym temacie poprosiliśmy ponownie Adama Dawidziuka, redaktora serwisu Legia.net i byłego dziennikarza Przeglądu Sportowego.
- Najłatwiej stwierdzić to, co wszyscy widzieli – poza pojedynczymi meczami, Paweł nie zaprezentował tego, czego od niego oczekiwano. Nie miał regularności. Trafił też na Marko Vesovicia, który w pewnym momencie stał się najlepszym prawym obrońcą Legii. Kiedy doznał poważnej kontuzji, Stolar miał wszystko, aby szansę wykorzystać. Nie wykorzystał. Legia ściągnęła Josipa Juranovicia, który w pierwszych tygodniach też był zagubiony, a mimo tego wygrał rywalizację. Potem, po kontuzjach w kadrze Chorwacji, dostał powołanie, zagrał, podobno dobrze, a to przełożyło się na jego dyspozycję w Legii. I Stolar znowu wsiadł do tego wagonu, który właśnie został odczepiony. - komentuje Adam.
Czy Pogoń ryzykuje podpisując byłego piłkarza Legii?
Wbrew pozorom ryzyko jest niewielkie. Pomimo ważnej do końca sezonu umowy Stolarski trafi do Szczecina jako transfer bezgotówkowy i patrząc na obsadę tej pozycji w „Dumie Pomorza” można nabrać nieco więcej optymizmu, wobec takiego ruchu. David Stec i Jakub Bartkowski, to jest solidny duet, ale nic więcej. Są to zawodnicy, którzy nie wejdą powyżej określonego poziomu. Prędzej można ich określić mianem przeciętnych ligowców, niż czołówki na prawej obronie.
Paweł nawet występując w Legii miał niezłe momenty i przypominał piłkarza, który potrafił wykonywać kawał dobrej roboty w Lechii. Zwłascza, że latem najprawdopodobniej Pogoń pożegna się z kimś z duetu Stec, Bartkowski, gdyż obu pod koniec sezonu zarówno jednemu, jak i drugiemu wygasa umowa.
Jedynym problemem może być głowa zawodnika. Na początku września głośno mówiło się o wypadku na ulicach Warszawy, gdy Stolarski z własnej winy zderzył się z innym samochodem, który trafił na tory tramwajowe. To wszystko oczywiście jadąc z nadmierną prędkością. Zdaniem świadków zawodnik wypierał się winy i był agresywny w stosunku do poszkodowanej i obserwatorów.
W każdym razie, tak jak wyżej podkreślaliśmy, to wciąż warto dać mu szansę i nie przedkreślać go w przedbiegach. Kto wie, może w systemie trenera Runjaicia odpali niczym ryba w wodzie i w końcu zyskamy spokój i stabilizację na prawej obronie? O tym przekonamy się w najbliższych miesiącach.
Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.
Trwa ładowanie komentarzy...