Za nami 12. seria gier PKO BP Ekstraklasy. W niej Portowcy zremisowali w Poznaniu z Lechem 2:2. W innym ze spotkań Jagiellonia pokonała aż 4:0 Arkę i wskoczyła na fotel lidera.
Motor Lublin 2 - 5 GKS Katowice (17.10, godz. 18:00)
Ubiegłoroczni beniaminkowie w tym sezonie prezentowali się bardzo przeciętnie i zarówno jedni, jak i drudzy potrzebowali zwycięstwa, jak tlenu. Już w 8. minucie Galan otworzył wynik meczu piękną główką. 12 minut później Zrelak przyjął piłkę, ta niefortunnie odbiła się od Najemskiego i wpadła do siatki. Potem Czubak odpowiedział głową, ale Strączek kapitalnie interweniował. W 34. minucie Czubak już się nie pomylił i zdobył bramkę kontaktową. 4 minuty później napastnik gospodarzy ustrzelił dublet i doprowadził do wyrównania. W doliczonym czasie pierwszej połowy Łabojko faulował Zrelaka i podopieczni Stolarskiego musieli grać dalej w osłabieniu po drugiej żółtej kartce dla pomocnika Motoru. W 47. minucie Zrelak precyzyjnie przymierzył i GieKSa znów była na prowadzeniu. W 72. minucie Szkurin płaskim kopnięciem wpisał się na listę strzelców. Jeszcze w 81. minucie Szkurin ustrzelił dublet i przyjezdni mogli cieszyć się z wysokiej wygranej.
Widzew Łódź 3 - 2 Radomiak Radom (17.10, godz. 20:30)
W drugim piątkowym pojedynku Widzew z nowym szkoleniowcem u steru mierzył się przed własną publicznością z Radomiakiem. Już w 7. minucie główkę Żyry odbił Majchrowicz, ale na dobitkę z bliskiej odległości Bergiera nie mógł już nic poradzić. Chwilę później kolejną próbę głową Bergiera znakomicie odbił golkiper Zielonych. W 38. minucie Krajewski świetnie dograł do Therkildsena, który głową wpakował piłkę do siatki. 6 minut później Baro celnie główkował i było już tylko 2:1 dla gospodarzy. Tuż po przerwie Alvarez wpadł w pole karne, przymierzył, jednak Majchrowicz wyszedł z tego obronną ręką. W 69. minucie Selahi dopadł do piłki w polu karnym i popisał się fenomenalnym trafieniem w okienko. Jeszcze w 90. minucie Maurides zdobył bramkę kontaktową, lecz goście nie mieli więcej dogodnych szans na wyrównanie. Trener Jovicević zgarnął komplet punktów w swoim debiucie.
Korona Kielce 1 - 1 Górnik Zabrze (18.10, godz. 14:45)
Pierwszy sobotni mecz zapowiadał się bardzo obiecująco. Liderujący Górnik grał w Kielcach z będącą tuż za podium Koroną. Już w 7. minucie Szcześniak faulował w polu karnym Sotiriou. Do wykonania “jedenastki” podszedł Błanik, ale Łubik popisał się skuteczną obroną. Chwilę później Antonin główkował i piłka tym razem odbiła się od słupka. W 43. minucie Janża faulował w polu karnym Zwoźnego. W tym przypadku rzut karny pewnie wykorzystał Remacle. W drugiej połowie działo się już znacznie mniej. W 93. minucie do futbolówki dopadł Janicki i przymierzył z powietrza pod poprzeczkę. Trójkolorowi w ostatniej chwili uratowali jeden punkt.
Jagiellonia Białystok 4 - 0 Arka Gdynia (18.10, godz. 17:30)
W kolejnym spotkaniu Jagiellonia - która chciała wykorzystać potknięcie Górnika - mierzyła się przed własną publicznością z beniaminkiem z Gdyni. Na początku Węglarz świetnie interweniował po strzale z bliska Imaza. W 16. minucie Lozano sprytnie uderzył z rzutu wolnego i tym samym otworzył wynik meczu. Chwilę potem Kocyła odpowiedział, ale tylko w boczną siatkę. W 56. minucie Sylla wpadł w pole karne i podwyższył prowadzenie Jagi. W 66. minucie Pululu odebrał futbolówkę i płaskim kopnięciem wpisał się na listę strzelców. 4 minuty później Pululu także się nie pomylił i miał już na swoim koncie dublet. Jaga pewnie wygrała i wskoczyła na fotel lidera.
Cracovia 2 - 0 Raków Częstochowa (18.10, godz. 20:15)
Kończącym sobotnie zmagania w PKO BP Ekstraklasie meczem był pojedynek przy Kałuży, gdzie Cracovia podejmowała Raków. Nie działo się zupełnie nic aż do 33. minuty, w której to Stojilković świetnie dograł do Minczewa, a ten wyprowadził Pasy na prowadzenie. Kolejną wartą uwagi akcję oglądaliśmy w 51. minucie. Wówczas Perković ładnie zwiódł defensora gości i precyzyjnym strzałem zapisał się w protokole meczowym. Jeszcze na koniec Perković główkował, ale Trelowski był na posterunku. Cracovia się przełamała po dwóch meczach bez zwycięstwa i plasuje się na najniższym stopniu podium.
Piast Gliwice 1 - 2 Lechia Gdańsk (19.10, godz. 12:15)
W pierwszym niedzielnym spotkaniu mierzyły się ze sobą dwie ostatnie drużyny w tabeli PKO BP Ekstraklasy. Do 41. minucie działo się bardzo niewiele. Wtedy Żelizko znakomicie przymierzył z rzutu wolnego i wyprowadził Biało-Zielonych na prowadzenie. W 50. minucie wreszcie gospodarzy stworzyli składną akcję, a do wyrównania doprowadził Barkowskij. Potem białoruski napastnik wpadł w pole karne, uderzył, jednak Paulsen dobrze interweniował. W 5. minucie doliczonego czasu meczu goście przeprowadzili wzorcowy kontratak, który precyzyjnym strzałem wykończył Bobcek i tym samym zapewnił Lechii bardzo ważny komplet punktów.
Zagłębie Lubin 3 - 1 Legia Warszawa (19.10, godz. 17:30)
Ostatnim niedzielnym meczem był pojedynek Zagłębia z będącą w kryzysie Legią. Najpierw mocny strzał Reguły odbił Tobiasz. W 32. minucie Reguła dogrywał przed bramkę, Piątkowski przeciął to podanie, futbolówka minęła zdezorientowanego bramkarza i wylądowała w sieci. 12 minut później zmierzające do bramki uderzenie Dziewiatowskiego obronił ręką Piątkowski. Defensor Wojskowych wyleciał z boiska, a rzut karny na gola pewnie zamienił Rocha. W 53. minucie Urbański główkował, piłka niefortunnie odbiła się od Szmyta i wpadła do siatki. Chwilę później uderzenie z okolic 4. metra Rajovicia fenomenalnie obronił Hładun. Jeszcze w 96. minucie Sypek świetnie zamknął akcję i podwyższył prowadzenie Miedziowych. Legia przegrała już drugie ligowe spotkanie z rzędu.
Wisła Płock 3 - 1 Bruk-Bet Termalica Nieciecza (20.10, godz. 19:00)
12. serię gier kończyliśmy w Płocku. Tam Wisła, która nie wygrała czterech poprzednich ligowych spotkań grała z przedostatnim w tabeli Bruk-Betem. W 29. minucie Pacheco genialnie przymierzył z dystansu i otworzył wynik meczu. W 42. minucie Rogelj świetnie dograł do Sekulskiego, który podwyższył prowadzenie Nafciarzy celną główką. Nieco ponad 60 sekund później Słonie fatalnie straciły piłkę, a Jurić wpadł w pole karne i wpakował ją do siatki. Po przerwie próbę zza szesnastki Kopacza złapał Leszczyński. W 83. minucie Edmundsson niefortunnie trafił do własnej bramki i goście mogli się cieszyć choćby z jednego gola. Wisła wreszcie się przełamała i obecnie znajduje się na miejscu pucharowym.
Uwaga!
Dla lepszego doświadczenia użytkowników komentarze są początkowo niewidoczne. Kliknij „Zobacz komentarze", aby je pokazać i dołączyć do rozmowy.