Aktualności

Przedstawiciele naszej redakcji nie tak dawno wylądowali na lotnisku w Goleniowie. W redakcyjnej skrzynce czekał na nas już tekst, który napisał "pantomek". Jest to osoba pragnąca zachować anoninowość, ale uwierzcie, że doskonale odnajduje się w tematach związanych z Pogonią i trudno nie przyznać mu racji. Zachęcamy do lektury.


Bez punktów, bez trenera, bez charakteru

Łatwo być kibicem po zwycięstwach. Z tonącego okrętu uciekają szczury. Ale jeśli za sterem nadal będzie Kazimierz Moskal, chyba należy rozgrzeszyć wszystkie gryzonie...

Trener Pogoni mógłby wygrać plebiscyt na najsympatyczniejszego w Ekstraklasie. Sprawa wrażenie miłego, uczciwego człowieka. Zapewne zna się też trochę na swojej robocie. Wiele lat biegał po ligowych boiskach. Ba, nie tylko biegał. Prowadził do mistrzowskich tytułów Wisłę Kraków i - w zamierzchłych czasach - Lecha Poznań. Piłkarzem był nietuzinkowym. Szkoleniowcem jest - i chyba pozostanie - przeciętnym. Dlaczego? Odpowiedź jest prozaiczna - tak jak nie każdy nadaje się na chirurga, policjanta, księdza, tak samo niewielu czeka kariera na trenerskiej ławce. W niesławie spadali z niej nawet tak wybitni gracze jak Maradona, Platini, Boniek.

Jak przy nich wygląda Moskal? Głupie pytanie... I nie chodzi tylko o sportowe CV, a przede wszystkim o osobowość, charyzmę, cechy lidera. Pan Kazimierz po prostu nie nadaje się na kapitana piłkarskiego okrętu. Nie wiem, czy poradziłby sobie nawet jako tzw. pierwszy oficer. Raczej drugi, trzeci... Zapewne wie, jak przygotować łajbę do rejsu. Wszystkie mapy ma w szufladzie. Studiował nawigację. Ale podczas najtrudniejszych manewrów oddaje ster. Czy tylko dlatego, że żaden armator nigdy mu w pełni nie zaufał? Nie pozwolił kapitanować od początku do końca? Nie dał szansy w kolejnym rejsie? Przyczyna jest chyba inna - Moskal  nie jest tym, za którym załoga pójdzie w ogień. Przepraszam za pomieszanie żywiołów - trener Pogoni nie jest tym, z którym piłkarze płyną w największy sztorm. Od jakiegoś czasu to nawet nie chce im się odbijać od kei. Mam wrażenie, że pogoniarzy irytuje sam widok trenera. Nawet gdyby zamiast ciężkich ćwiczeń zafundował kawę i zakupy w galerii handlowej, też by im się nie chciało. Nawet gdyby za te zakupy zapłacił, większość by nie poszła. W takim klimacie trudno zwyciężać.

Przyszłość Kazimierza Moskala w Szczecinie wydaje się przesądzona. Nawet gdyby wyniki najbliższych meczów zagwarantowały spokojny finisz sezonu. Bardziej prawdopodobnym scenariuszem jest, niestety, grupa spadkowa. A tam wszystko wydarzyć się może. Czy wyobrażacie sobie, że na 70-lecie Pogoń znajdzie się poza ekstraklasą? Gdyby ktoś powiedział o tym kilka miesięcy temu, kibice przegoniliby go z trybun. A dziś? Zastanawiamy się, kto bardziej zawalił? Trener, dyrektor sportowy czy prezes klubu. Czy zdecydowały błędy Moskala, czy polityka kadrowa i finanse? Coraz głośniej mówi się o długach Pogoni. Jeśli zaległości dotyczą również kontraktów i premii zawodników, to znamy już jedną z przyczyn słabej wiosny w wykonaniu portowców. Coraz głośniejsza jest krytyka nietrafionych transferów? Kibice i dziennikarze zwracają uwagę, że "gramy bez napastnika", że "nie mamy bramkarza", że "brakuje klasycznej dziesiątki" itd. Pytania o formę poszczególnych piłkarzy czy decyzje personalne w konkretnych meczach można mnożyć. Mnie najbardziej smuci, kiedy pogoniarze po pierwszej straconej bramce spuszczają głowy. Tak było w sobotę na Łazienkowskiej. Tak było w Poznaniu, kiedy bez walki oddali finał Pucharu Polski. Remisy z Wisłą Płock czy Górnikiem Łęczna też pokazały brak charakteru i brak wiary. Futbolowi eksperci oceniają, że Pogoń "na papierze" jest ekipą co najmniej na 5-6 miejsce w ekstraklasie. Cóż z tego, skoro w większości spotkań drużyna wygląda na zagubioną.

- Oni nie wiedzą, co mają grać! - tak komentował 0-0 z Jagiellonią szczeciński trener, często widywany na trybunie VIP.

Mimo liczebnej przewagi i słabszej dyspozycji rywala, portowcy nie zawalczyli o pełną pulę. Grali w poprzek, grali do tyłu, grali na alibi. Nie wiem, co krzyczał do nich zza linii bocznej Kazimierz Moskal, lecz z jego słów na pomeczowej konferencji wynika, że motywatorem jest marnym. Genialnym strategiem też trudno go nazwać.

Obrońcy szkoleniowca próbują go rozgrzeszać, mówiąc o "toksycznej szatni", o "grupie trzymającej władzę", o ambicjach dyrektora Macieja Stolarczyka, trudnym charakterze prezesa Jarosława Mroczka itd. Ale Kazimierz Moskal jest dużym chłopcem i podpisując kontrakt, wiedział, w jaki układ się pakuje. I to on odpowiada za wyniki, za stracony sezon, za puste trybuny.

pantomek

DOŁĄCZ DO NAS NA WHATSAPP! KLIKNIJ TUTAJ!

Autor: Daniel Trzepacz
Żródło: własne
Wyświetleń: 9703

Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zarejestruj się lub zaloguj tutaj.


Trwa ładowanie komentarzy...