W środowe popołudnie szczecińska Pogoń zwyciężyła na wyjeździe na Puszczą Niepołomice. Tym samym znacznie zbliżyła się do występu w półfinale Pucharu Polski. Wpływ na to miała dobra dyspozycja Portowców w ostatnich tygodniach. Jednak forma to nie wszystko.
Od pamiętnego finału Pucharu Polski w 2010 roku, kolejne edycje tych rozgrywek kojarzą się kibicom Pogoni z porażkami. Niekiedy te porażki były wręcz kompromitujące, a frustracja fanów osiągała zenit.
Odpadnięcie sezon po zdobyciu srebrnego medalu można wybaczyć – wtedy Portowcy ulegli przyszłemu zdobywcy trofeum – Legii Warszawa. Niestety to co działo się w większości kolejnych edycji, godziło w dobre imię Dumy Pomorza.
W następnych sezonach Pogoń odpadała z dogrywek kolejno ze Stomilem Olsztyn (I runda), Olimpią Grudziądz (I runda), Zawiszą Bydgoszcz (1/16 finału), ponownie z Legią Warszawa (1/8 finału) i w zeszłym roku z Jagiellonią Białystok (1/16 finału).
Porażki z teoretycznie słabszymi zespołami, były z reguły wynikiem niedostatecznej koncentracji podczas spotkania, szukania przez trenerów alternatywnych wariantów taktycznych czy nazwijmy to po imieniu – świadomego, bądź nie odpuszczania rozgrywek. Mówi się też, że puchar rządzi się własnymi prawami. Ale czy to nie Pogoń, której tak trudno zawalczyć o mistrza Polski powinna być beneficjentem tej zasady?
Mając w pamięci wpadki z ostatnich lat, można było mieć pewne obawy przed spotkaniem z Puszczą Niepołomice. Jednak te obawy częściowo zmniejszyły się kiedy poznaliśmy pierwszy skład Pogoni. Nie widać było w nim wielkich eksperymentów jak np. w czasach trenera Wdowczyka. Tacy zawodnicy jak Gyurcsó czy Drygas, co zrozumiałe, dostali chwilę odpoczynku, jednak kręgosłup drużyny pozostał nienaruszony. Również zmiany były robione rozsądnie. Na boisko wchodzili zawodnicy dobrze znani z boisk Ekstraklasy.
Poza wystawieniem mocnego składu od początku meczu ujrzeliśmy Pogoń skoncentrowaną, Pogoń dobrze zorganizowaną, Pogoń pragnącą zwycięstwa i co najważniejsze Pogoń, która wyciągnęła wnioski z przegranego meczu Lechii Gdańsk z tym samym przeciwnikiem. Portowcy nie męczyli się jak gdańszczanie graniem na słabej nawierzchni atakiem pozycyjnym i wymienianiem mnóstwa bezproduktywnych podań. Zamiast tego postanowili rywala zabiegać – co przyniosło skutek w postaci 2 bramek. Oczywiście druga połowa meczu mogła być lepsza, a zaliczka wyższa, jednak należy pamiętać, że na stadionie w Niepołomicach nie potrafiły wygrać ani Lechia, ani Korona. Dwie strzelone bramki, przy jednej straconej i tak dają trochę więcej spokoju przed rewanżem.
Z tego miejsca chcieliśmy podziękować zespołowi za poważne potraktowanie rozgrywek i wyrazić nadzieję, że Duma Pomorza rozegra jeszcze 4 spotkania w Pucharze Polski. Za każdym razem dając powody do pochwał. Bo każdemu kibicowi Pogoni marzy się zobaczyć jak Portowcy podnoszą Puchar Polski na Stadionie Narodowym. A droga do tego wydaje się w tym roku wyjątkowo prosta.
Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.
Trwa ładowanie komentarzy...