Dante Stipica sprawne dłonie dostał w genach. Jego dziadek i ojciec sami zbudowali dom w Splicie - czytamy w artykule redaktora Mateusza Janiaka w Przeglądzie Sportowym.
Kiedy Božidar Stipica pierwszy raz chwycił za cegły lub zaprawę murarską, najpierw musiał zrzucić z barków plecak ze szkolnymi podręcznikami. Miał 16 lat, gdy z ojcem Dantem rozpoczął budowę domu w najstarszej dzielnicy Splitu – Veli Varoš. Do ich ziemi nie prowadziła jezdnia, tylko schody. Za to z dwóch stron, więc dla urozmaicenia mogli sobie wybierać, którędy tym razem będą dźwigać potrzebne materiały. Na wynajęcie robotników nie mieli pieniędzy. Bezcenne okazały się przyjaźnie, bo czasem przyjaciele pomogli. Tyle że to nie mogło znacznie przyspieszyć wzrostu ścian, ojciec z synem ukończyli dom po 10 latach. Za to ciągle stoi, wychowywały się w nim wnuki Dantego, dziś już dorosłe. W związku z tym, czy można się dziwić, że dla tego, który otrzymał imię po dziadku i obecnie broni bramki Pogoni Szczecin, nie ma rzeczy niemożliwych?
Niemożliwe nie istnieje
Ponieważ właśnie niemożliwe wydawało się zatrzymanie strzału Kamila Antonika w starciu z Arką (2:0). Albo Jorge Feliksa w meczu z Piastem (0:0). A golkiperowi Portowców to się udało.
– Nie ma sensu pytać, jak to zrobiłem. To tak, jakby prosić napastnika o tłumaczenie, w jaki sposób strzelił gola – uśmiecha się Dante Stipica.
Urodził się w 1991 roku, w poprzednim zmarł jego dziadek. Nie zdążyli się poznać, jednak Chorwat podkreśla, że czuje się z nim bardzo związany.
– Musi tak być. Przecież ta osoba zostawiła coś dla ciebie. Coś namacalnego. Mój dziadek poświęcił mnóstwo lat, żebym ja miał coś już na starcie życia – wyjaśnia.
I dodaje, że mama Iva również pokazuje mu, że niemożliwe nie istnieje. Wieś i sześcioro rodzeństwa – to nie brzmi jak łatwy początek. W jej przypadku na pewno był tym dobrym. Krótko po osiągnięciu pełnoletniości została pielęgniarką i pracuje w szpitalu do dzisiaj, jako szefowa ekipy ratunkowej w placówce w Solin, na północ od Splitu. Codziennie wyrywa ludzi z objęć śmierci i z tego powodu boi się o rodzinę. Widziała tak drastyczne sceny, że musi hamować wyobraźnię, by nie podstawiała w rolach głównych jej najbliższych. Tak mówi.
– Ale jest szczęśliwa, spełniona. Uwielbia pomagać ludziom. Dla niej największą nagrodą jest, kiedy ich wysiłek uratuje komuś życie – opowiada Dante. – Według mojej mamy nie ma rzeczy nie do zrobienia. Zawsze czas jest na wszystko. Powtarza: „Nie ma zamkniętych drzwi. Po prostu trzeba zapukać. Albo znaleźć sposób na ich otwarcie”. Zawsze z szacunkiem. Z nim wszystko da się osiągnąć – dodaje bramkarz Pogoni.
Spełniony czuje się także Božidar. Dzieląc czas między naukę i budowę domu, został inżynierem mechanikiem, jednak nie pracował w wyuczonym zawodzie. Najpierw zarabiał na utrzymanie w fabryce stalowych pali, później dokształcił się z zakresu systemów ogrzewania budynków i jako majster przeniósł się do szkolnego internatu, w którym obecnie pełni funkcję szefa ekipy. Spożytkował energię, za sprawą której w dzieciństwie po rozwodzie rodziców trafił pod opiekę taty.
– Opowiadał mi o procesie. Sędzia zarządził, że chłopiec zostaje z matką, a dziewczynka z ojcem... Albo oboje z matką, tego już nie jestem pewien. A ona na to: „Proszę, nie dam sobie z nim rady, powierzcie go ojcu!”. Tata był pełen energii, żywiołowy, nie za bardzo chciał słuchać – opowiada Stipica. – Dla mnie jest bohaterem. Wyrósł na cudownego człowieka, który zrobi wszystko dla rodziny – uzupełnia.
Teraz w LVBET pakiet powitalny o wartości 1500 zł i freebet za 20 zł! SPRAWDŹ!
Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.
Trwa ładowanie komentarzy...