Pogoń Szczecin bez nowego rzetelnego inwestora skazana będzie na stagnację i w konsekwencji powolne cofanie się w rozwoju. Jarosław Mroczek i jego ludzie dla odbudowania jakościowej marki Portowców zrobili bardzo dużo, ale teraz nie są już w stanie realnie pomóc - czytamy w tekście redaktora Antoniego Bugajskiego w Przeglądzie Sportowym.
Te słowa powinny wybrzmieć, bo w ostatnim czasie kończący swoją misję szef klubu poddawany jest ostrej i raczej jednostronnej krytyce. Oczywiście popełniał błędy, zgadzał się na ryzykowne i jednak lekkomyślne planowanie budżetu, zakładając ambitny wynik sportowy. Kiedy więc celu nie udało się zrealizować, musiało przybyć problemów finansowych.
Pogoń od dawna szuka inwestora
Możliwe, że źle oceniał biznesowy potencjał ludzi, którzy deklarowali chęć nabycia większościowego pakietu akcji piłkarskiej spółki. Prowadził z nimi negocjacje, a później gorzko tego żałował, bo nie dość, że na koniec jałowe to były rozmowy, czysta strata czasu, to trzeba było jeszcze odpierać medialne szarże, ponieważ rozczarowany kontrahent atakował i oskarżał. Szkody wizerunkowe były ewidentne i z pewnością utrudniały poszukiwanie kolejnych inwestorów. Szwankowała też komunikacja, padały opinie, które w obiegu publicznym raczej nie powinny się pojawiać. Doszło do tego, że Jarosław Mroczek musiał się tłumaczyć, dlaczego – w końcu jak każdy normalny człowiek – wybrał się na zwykły, zaplanowany urlop.
Łatwo zapominamy, że to ten sam prezes Mroczek stanął na czele zarządu już w 2011 r. i to za jego rządów Pogoń zyskała status stabilnej firmy w Ekstraklasie, w pewnym okresie była zaliczana nawet do czwórki najmocniejszych klubów.
Pogoń za czasów Mroczka doczekała się nowego stadionu
A zaznaczmy, że wcześniej działał tam mający osobliwą żyłkę do interesów Turek Sabri Bekdas, a potem jeden z najbogatszych Polaków – Antoni Ptak. Nie doczekał się wielkich sukcesów w Pogoni, zasłynął natomiast z osobliwych pomysłów, które doprowadziły klub do katastrofy. Postanowił, że zespół będzie oparty niemal wyłącznie na Brazylijczykach sprowadzanych ze swojej ojczyzny, a ośrodek treningowy powstanie w oddalonym o ponad 500 kilometrów od Szczecina Gutowie Małym. Burzliwa relacja Antoniego Ptaka ze Szczecinem skończyła się w 2007 r., kiedy klub po spadku z Ekstraklasy w takim kształcie przestał istnieć i musiał być tworzony od podstaw przez kibiców i lokalnych biznesmenów. Wszystko działo się bardzo dawno, ale jest piłkarz łączący te dwa nieprzystawalne światy, bo właśnie w tamtej brazylijskiej Pogoni debiutował Kamil Grosicki.
Z dzisiejszej perspektywy łatwiej te wszystkie fakty ocenić i zrozumieć drogę, jaką musiała przebyć Pogoń. Łączy się to także ze skutecznymi zabiegami o powstanie nowoczesnego stadionu w Szczecinie. Nikt nie odbierze Mroczkowi tego, że to on namówił ówczesnego szefa PZPN Zbigniewa Bońka, by spotkał się z władzami samorządowymi i swoim autorytetem przekonywał do realizacji projektu.
WIĘCEJ MOŻESZ PRZECZYTAĆ TUTAJ!
Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.
Trwa ładowanie komentarzy...