W drugiej części podsumowania rundy jesienniej z dziennikarzami C+ swoimi spostrzeżeniami na temat ostatnich miesięcy w wykonaniu Dumy Pomorza podzielił się z mediami klubowymi Robert Skrzyński. Zapraszamy do lektury!
Podsumowanie rundy:
- Powiem szczerze, że spodziewałem się po Pogoni więcej. Spodziewałem się wyższego miejsca w tabeli i większej liczby zwycięstw. Pogoń przyzwyczaiła nas w ostatnich sezonach do tego, że była w tej górnej części ligowego zestawienia. I to wysoko, walcząc o europejskie puchary, nie mówiąc nawet o grze w finałach Pucharu Polski. W związku z tym to, że Duma Pomorza znajduje się w tej chwili na 10. miejscu i zdobyła w 18 meczach tylko 21 punktów, czyli średnio niewiele powyżej punktu na mecz, należy uznać za zawód.
Pewnie dużo kwestii złożyło się na to, jak Pogoń grała jesienią. Zaczynała jeszcze z trenerem Robertem Kolendowiczem, potem nastąpiło rozstanie z tym szkoleniowcem, na które chyba trochę się zanosiło. Co jakiś czas - może nie z samego klubu, ale medialnie - pojawiały się bowiem spekulacje, że trener Kolendowicz gra w każdym kolejnym meczu o posadę. Myślę, że to też drużynie nie służyło. Ostatecznie w Szczecinie zdecydowano się na trenera Thomasa Thomasberga, który przyszedł do klubu w glorii szkoleniowca odnoszącego duże sukcesy w Danii. Myślę, że trenera Thomasberga z perspektywy tej rundy ocenić się nie da. Po pierwsze, po prostu za krótko jak dotąd pracuje w klubie. Po drugie, sam nie budował sobie tej kadry. Myślę, że dopiero w wiosennej części zmagań, po przepracowaniu okresu przygotowawczego, będziemy oglądać taką Pogoń, jaką chciałby ją oglądać trener Thomasberg. Czy to będzie Duma Pomorza skuteczna, regularnie zdobywająca punkty? Na ten moment ciężko powiedzieć.
Miałem okazję komentować kilka spotkań Pogoni w rundzie jesiennej. Na pewno nie da się przejść obojętnie i nie pochwalić Portowców za postawę w niektórych meczach. Na słowa uznania zasłużyli szczecianie za wygrany 2:0 mecz z Rakowem, za zwycięstwo z Cracovią, efektowne wiktorie nad Zagłębiem Lubin i Motorem Lublin. Do tych dobrych rezultatów można też pewnie dorzucić remis w Poznaniu, który jest zawsze dobrym osiągnięciem. Przytrafiło się też jednak Pogoni kilka wpadek, które moim zdaniem takiej drużynie nie przystoją. Już na inaugurację przegrana 1:5 z Radomiakiem Radom pokazywała, że coś jest nie tak z zespołem ze Szczecina. Wiadomo, mówi się, że pierwsze koty za płoty, ale potem też mieliśmy kilka słabszych rezultatów, jak chociażby przegrana u siebie 0:3 z Górnikiem Zabrze. Było też kilka pechowych porażek, jak chociażby ta w ostatnim momencie z Jagiellonią Białystok.
Po tej efektownej wygranej z Zagłębiem Lubin można było mieć wrażenie, że Portowcy pójdą za ciosem, ale potem znów pojawił się w Szczecinie niepokój. W przegranym meczu w Katowicach, który komentowałem, Pogoń nie grała tak, jak chcieliby ją widzieć jej kibice. W spotkaniu pucharowym z Widzewem, zwłaszcza w pierwszej połowie, Duma Pomorza również nie pokazała się z dobrej strony. Kwintesencją tego wszystkiego był chyba ostatni mecz rundy jesiennej z Radomiakiem Radom. Do przerwy Pogoń prowadziła 2:0 i wydawało się, że wszystko ma poukładane, że kontroluje mecz. Ostatecznie jednak spotkanie zakończyło się remisem 2:2, który jest na pewno poniżej oczekiwań.
Co do przyczyn tego stanu rzeczy, to po pierwsze Pogoń straciła w rundzie jesiennej Efthymisa Koulourisa, czyli najlepszego strzelca zespołu. Wiadomo, jak wielka była to postać dla Dumy Pomorza, wystarczy tylko spojrzeć na jego liczby i dokonania. Ta luka nie została wypełniona, choć Pogoń powinna być na to przygotowana, bo o potencjalnym odejściu Greka mówiło się sporo. W tym momencie drużyna ze Szczecina takiego typowego, środkowego napastnika tak naprawdę nie ma. Rajmund Molnar dla mnie takim piłkarzem nie jest. W związku z tym zimowe poszukiwania włodarzy Portowców pewnie muszą iść w tę stronę.
Druga rzecz to jest fakt, że mam wrażenie, że Valentin Cojocaru nie dawał drużynie w rundzie jesiennej tyle pewności, ile dawał w poprzednich sezonach. Przytrafiały mu się różne przykre wpadki. To się zaczęło od meczu z Motorem Lublin i gola, którego strzelił Mathieu Scalet. Brakuje też w zespole Portowców klasycznej szóstki. W tym układzie, w jakim Pogoń gra, umiejętne łączenie linii pomocy z linią obrony jest niezwykle istotne. Ja miałem wrażenie, że najbliżej do wypełniania tej pozycji jesienią było w Pogoni Fredrikowi Ulvestadowi, ale Norweg to nie jest typowa szóstka, tylko bardziej ósemka. Sądzę też, że Dumie Pomorza brakuje w składzie kogoś takiego jak Benedikt Zech ze swoich najlepszych czasów, czyli pewnego, środkowego obrońcy. Patrząc na całą rundę nie jestem bowiem w stanie powiedzieć, jaki jest podstawowy skład środkowych defensorów Dumy Pomorza. Czy ma na tej pozycji grać Danijel Loncar, Marian Huja czy Dimitrios Keramitsis. Sądzę, że dotąd nie udało się w Szczecinie wykreować prawdziwego lidera formacji defensywnej.
To są wszystko wyzwania, jakie stoją przed trenerem Thomasem Thomasbergiem. Nie twierdzę, że trzeba znaleźć od razu nowych zawodników w tej przerwie. Uważam jednak, że trzeba wydobyć z tych, którzy w Szczecinie są, to, co jest najlepsze. Jeśli duńskiemu szkoleniowcowi się to uda, to możemy zobaczyć wiosną odmienioną Pogoń. Obecnie Portowcy utknęli w takiej ligowej szarzyźnie, stali się drużyną środka tabeli. A tak dla fanów Pogoni, jak i zawodników tego klubu oraz trenera Thomasberga z pewnością nie jest to miejsce satysfakcjonujące.
Oceny indywidualne:
- Tak jak powiedziałem wcześniej, nieco poniżej moich oczekiwań grał Cojocaru. Mam wrażenie, że piłkarz ten nie dawał tyle pewności, co wcześniej. Sądzę, że na swoim stabilnym, wysokim poziomie grał Linus Wahlqvist. Właśnie takiej postawy od Szweda oczekiwałem. Co do środka obrony: również jak wspomniałem brak w nim było naturalnego lidera. Ani Loncar, ani Huja, ani Keramitsis nie spełniali swojej roli. Na lewej flance defensywy problemy zdrowotne miał Leo Borges, z kolei nieco na pewności siebie i grze ofensywnej, do której nas przyzwyczaił, starcił Koutris. O Mendym nie chcę na razie się wypowiadać. Widać, że Francuz nie był jeszcze optymalnie przygotowany i jestem bardzo ciekawy, jak będzie wyglądał wiosną, gdy przepracuje w pełni okres przygotowawczy. Zastanawiam się, na ile Thomas Thomasberg będzie w stanie wydobyć z niego jego najlepsze cechy i na ile on sam będzie w stanie być wyróżniającą się postacią w obronie.
Muszę powiedzieć, że zawiódł mnie też na pewno Jose Pozo. Znacznie więcej oczekiwałem po pomocniku, który zbierał bardzo dobre recenzje za grę w Śląsku Wrocław i którego Pogoń pozyskała po okazyjnych warunkach. Tylko przebłyski mieli Paul Mukairu i Musa Juwara. Nigeryjczyk strzelił cztery bramki i to jest coś, za co można postawić przy jego nazwisku mały plusik. Gambijczyk robił z kolei dużo wiatru, ale zwykle niewiele z tego wynikało. Podobnie jak wobec Mendy'ego, tak samo wielkie oczekiwania będę miał na wiosnę wobec Greenwooda. To było nazwisko, o którym dużo się mówiło w kontekście transferu do Polski z Wielkiej Brytanii. To gracz, który pograł w piłkę na określonym poziomie, ale jesienią nie pokazał się ze strony, z jakiej oczekiwałem. Jestem ciekaw, czy poprawi się wiosną. Oczywiście swój poziom ciągle trzyma Kamil Grosicki. Co do tego nikt nie może mieć wątpliwości. Zdaje się, że posłużyło mu to, że trener Thomasberg zdjął z niego pewne zobowiązania defensywne, że nie był tak przywiązany do swojej pozycji. Jesienią był takim trochę wolnym elektronem. Gdy ma swój dzień, a ciągle miewa go często, to nadal potrafi dać tej drużynie bardzo dużo. Może nieco więcej też oczekiwałem po Fredriku Ulvestadzie. Mam wrażenie, że poprzedni sezon w wykonaniu Norwega był lepszy. No i Pogoń ma cały czas problem związany z napastnikiem. Molnar przywitał się ze Szczecinem piękną bramką zdobytą nożycami, ale na przestrzeni rundy nie wszedł w buty Koulourisa. Moim zdaniem dlatego, że to po prostu inny typ zawodnika.
Wiem, że wskazałem wielu piłkarzy, po których oczekiwałem w rundzie jesiennej więcej, ale wynika to chyba po prostu z tego, że oczekiwałem więcej po Pogoni jako całym zespole. Sądzę, że ciągle bardzo duży potencjał tkwi w Adrianie Przyborku. Wierzę, że ten zawodnik będzie jeszcze w stanie się rozwijać. To niezwykle młody, zaledwie 18-letni chłopak - na pewno piłkarska przyszłość przed nim. Myślałem też, że miejsce w składzie Dumy Pomorza, zwłaszcza wobec problemów z obsadzeniem pozycji numer sześć, zdoła wywalczyć sobie Jan Biegański, jednak do tej pory tego nie zrobił, co również jest swoistym rozczarowaniem.
Prognoza na wiosnę:
- Ten sezon jest inny niż poprzednie, ponieważ jedna drużyna więcej z polskich klubów będzie grać w europejskich pucharach. Droga do tego jednak wcale nie jest taka prosta. Pogoń zajmuje 10. miejsce w tabeli. Ma 21 punktów i do znajdującego się obecnie na 4. miejscu Rakowa Częstochowa traci 8 punktów. To jednak całkiem sporo. Na pewno w Szczecinie panuje duże rozczarowanie związane z Pucharem Polski, bo to najprostsza droga do gry w Europie. Na wiosnę Portowcy z jednej strony mogą patrzeć do góry i ciągle liczyć, że uda im się zniwelować różnicę punktową, która dzieli ich od Rakowa, ale z drugiej muszą też patrzeć na dół, bo GKS Katowice, który jest obecnie na miejscu spadkowym, ma od Pogoni tylko punkt mniej i jeszcze jeden mecz zalegly do rozegrania. Tylko dwa punkty mniej od drużyny ze Szczecina mają zaś zespoły, które obecnie zajmują dwa ostatnie miejsca w tabeli, czyli Legia Warszawa i Bruk-Bet Termalica Nieciecza.
Początek rundy wiosennej będzie niezwykle istotny. Między miejscem 10. a 16. jest tylko punkt różnicy. Która z tych drużyn dobrze wejdzie w wiosnę, zaliczy dwa, trzy udane mecze, ta poszusuje w stronę górnej części tabeli. Ta, której przydarzą się z kolei wpadki, może mieć problemy. Jeśli chodzi o Pogoń, to więcej będę oczekiwał od jej gry na wyjazdach. Jesienią Portowcy w delegacjach zanotowali jedno zwycięstwo, dwa remisy i aż sześć porażek. W dziewięciu meczach strzelili tylko siedem bramek. To zdecydowanie za mało. U siebie Duma Pomorza odniosła pięć zwycięstw, a także zanotowała jeden remis i trzy porażki. Myślę, że w przypadku Portowców nie ma już za dużo miejsca na potknięcia, jeśli chcą marzyć o włączeniu się do walki o miejsce gwarantujące grę w Europie. Od tego, jak wystartują na wiosnę, będzie zależało to, co będą w stanie osiągnąć. Do rozegrania zostało w tym sezonie ciągle szesnaście kolejek. Z jednej strony to wciąż mnóstwo punktów do zdobycia, a z drugiej jak coś nie pójdzie na początku, to potem ciągnie się za drużyną taka smuga i ciężko jest wrócić na właściwe tory.
Tak jak więc mówiłem, kluczowy dla Pogoni będzie początek rundy wiosennej. Zobaczymy, jak będzie w stanie drużynę do niego przygotować trener Thomasberg. Pogoń zacznie wiosenne granie od trudnego wyjazdu do Lublina. Ostatnio Motoru nie potrafiła pokonać Jagiellonia, a zespół ten ma dokładnie tyle samo punktów co Duma Pomorza. Będzie to już zatem pierwszy mecz klucz o to, która z tych drużyn będzie patrzyła w górę tabeli, a która będzie musiała oglądać się za siebie. Miejsca na potknięcia nie ma, jeśli chce się ratować ten sezon pod kątem jakiejś zdobyczy, a nie bycia zmuszonym do bronienia się przed spadkiem.
Uwaga!
Dla lepszego doświadczenia użytkowników komentarze są początkowo niewidoczne. Kliknij „Zobacz komentarze", aby je pokazać i dołączyć do rozmowy.