Piątkowe spotkanie z Lechem nie dało nam ani powodów do radości, ani do optymizmu przed półfinałową batalią w Pucharze Polski. Gra w drugiej połowie to jedynie promyk nadziei.
Spotkanie dla Portowców rozpoczęło się fatalnie. Indywidualny błąd i 0:1. Drugi gol dla Kolejorza to też kiepskie ustawienie w defensywie, która bez Jarosława Fojuta wyglądała bardzo słabo.
Przed przerwą Pogoń nie miała żadnych argumentów. Nie potrafiła stworzyć groźnej sytuacji, poza uderzeniem Spasa Deleva. Ciężar spotkania jakby przydusił poczynania podopiecznych Kazimierza Moskala. Lech? Jak doświadczony bokser, wyprowadzał skuteczne ciosy i na przerwę schodził z solidną zaliczką.
Druga połowa była już znacznie lepsza w wykonaniu Dumy Pomorza. Dla Portowców nie było przegranych akcji, walczyli o futbolówkę w każdej możliwej pozycji. Padły nawet gole, niestety prznajmniej ten drugi Spasa Deleva z wyraźnego spalonego. Do tego cuda w bramce rywali wyczyniał Matus Putnocky. Jeden gol dla Portowców mógł jeszcze odmienić losy tego spotkania. Tak się jednak nie stało, a po kolejnym błędzie wprowadzony na boisko Robak skarcił nas kolejny raz.
Dwa ligowe mecze z Lechem i bilans bramkowy 1:6. To z pewnością nie jest powiew optymizmu przed pucharową rywalizacją. Jednak jeśli drużyna będzie potrafiła grać z takim zaangażowaniem i wolą zwycięstwa jak w drugiej części piątkowego spotkania - szanse są. Na wyrównaną rywalizację.
Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.
Trwa ładowanie komentarzy...