Dwa lata. Tyle zajęła pełna weryfikacja Adama Gyurcso w Pogoni Szczecin. Dziś wiemy już, że piłkarz nie ma w Szczecinie żadnej przyszłości.
Od ogłoszenia transferu Adama Gyurcso do Pogoni dwa lata minęły dokładnie 6 stycznia, czyli wtedy, gdy jego pozostali koledzy wznowili przygotowania do rundy wiosennej. W kadrze trenującej pod okiem Kosty Runjaica piłkarza zabrakło. Tak jak dwóch innych zawodników, którzy zostali wystawieni na listę transferową. Mowa o Dariuszu Formelli i Mate Tsintsadze. Cała trójka dostała wolną rękę w poszukiwaniu nowych klubów.
6 stycznia mamy drugą rocznicę takiego wydarzenia. pic.twitter.com/bSjwmcsF1V
— Wojciech Parada (@WojciechPar) 6 stycznia 2018
Gdy Gyurcso trafiał do Pogoni, przypisano mu status gwiazdy. Mówiło się, że Duma Pomorza wygrała rywalizację o tego zawodnika z Legią Warszawa czy Lechem Poznań, czyli potentatami na krajowym podwórku. Gyurcso był pierwszym zawodnikiem w odbudowywanej Pogoni, dla którego zwołano specjalną konferencję prasową. Klub zapraszał na pierwszy zimowy sparing specjalnie po to, aby zobaczyć w akcji najnowszy nabytek z Węgier, a on w meczu ze znacznie niżej notowaną Arkonią zaliczył debiutanckie trafienie w meczu sparingowym.
Gdy przyszło do debiutu w rozgrywkach Lotto Ekstraklasy, też dał fanom dużo radości. Prowadzona przez Czesława Michniewicza drużyna rywalizowała na własnym obiekcie z Koroną Kielce. Portowcy do przerwy przegrywali 0:2. Na drugą część meczu drużyna wyszła odmieniona, a Gyurcso strzelił trzeciego gola, dającego ostatecznie zwycięstwo 3:2. Nikt wtedy nie wyobrał sobie, że jego historia w Pogoni będzie miała takie zakończenie.
Dodając do tego fantastyczny występ Węgra w pamiętnym meczu z Wisłą Kraków, który Portowcy wygrali 6:2, a on strzelił cztery gole - znaczna część kibiców wierzyła, że to na nim klub nareszcie zarobi solidne pieniądze. Piłkarz powoływany był też przecież regularnie do kadry narodowej, w której asystował i strzelał gole. Ostatecznie i w kadrze zrezygnowano z jego usług. Nie otrzymał powołania od letniego meczu z Andorą, po którym selekcjoner miał do niego spore pretensje.
Od tego jednak meczu zaczęła się równia pochyła. Gyurcso marnował masę sytuacji, czym strasznie irytował kibiców. Jeszcze latem Prezes Jarosław Mroczek wierzył, że piłkarz zmieni swoje podejście do gry mówiąc, że kilka dni wcześniej piłkarz pierwszy raz powalczył głową o górną piłkę. Zawodnik ten sprawił, że nawet tak proste rzeczy, jak rywalizacja o główkę, pozwalały wierzyć, że nareszcie będzie to piłkarz walczący o klub i drużynę.
Tak się jednak nie stało i po zatrudnieniu w Szczecinie Kosty Runjaica czas Gyurcso w Pogoni dobiegł końca. Szkoleniowiec wystawił Węgra do gry od pierwszej minuty tylko raz, w swoim debiucie. Później Gyurcso musiał przyzwyczaić się do miejsca na ławce rezerwowych, a gdy już pojawiał się na boisku, to wciąż nie dawał drużynie tego, czego oczekiwał trener i kibice. Zaangażowania i walki na każdym metrze boiska. Ostatecznie Kosta Runjaic podziękował mu za współpracę i pozwolił na wcześniejsze rozpoczęcie urlopu, mimo że zespół miał jeszcze przed sobą dwa mecze. Dwa mecze, które bez Gyurcso w końcu wygrał.
Dobiegła końca przygoda Ádám Gyurcsó z ekstraklasową Pogonią Szczecin. Dopóki menedżer nie znajdzie mu nowego klubu, węgierski pomocnik będzie trenować z drugim zespołem
— Piotr Wołosik (@PiotrWolosik) 8 stycznia 2018
Węgier został wystawiony na listę transferową. Piłkarz w środę pojawił się w klubie. Usłyszał jednak, że do momentu znalezienia nowego pracodawcy ma trenować z połączonym zespołem rezerw i juniorów. W prasie pojawiały się informacje, że zatrudnieniem Węgra może być zainteresowana Wisła Kraków. Dziś jednak wydaje się, że strony są daleko od porozumienia i przed Gyursco i jego menadżerem czas wytężonej pracy, której efektem ma być nowy klub.
Wygląda na to, że ostatecznie bilans Adama Gyurcso w Pogoni zakończy się na 75 oficjalnych spotkaniach, 10 strzelonych golach i 15 zaliczonych asystach. Szkoda, bo liczyliśmy na znacznie więcej.
Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.
Trwa ładowanie komentarzy...