Łukasz Zwoliński w meczu z Jagiellonią podpadł trenerowi Michniewiczowi dwukrotnie. Mimo dobrego wyniku i zwycięstwa w trudnym meczu z Jagiellonią, przed kolejnym meczem z Ruchem Chorzów piłkarza z pewnością czeka poważna rozmowa ze szkoleniowcem.
Obraz gry Łukasza Zwolińskiego w meczu z Jagą wyglądał podobnie. Ligowi obrońcy wiedzą już, że nie jest on "ogórkiem" i do jego krycia desygnują za każdym razem dwóch lub nawet trzech piłkarzy. Ambicji i woli walki Łukaszowi odmówi w takiej sytuacji nie można, bo widać było, że jest aktywny i szuka sobie odpowiedniej pozycji aby zaskoczyć rywali. Raz pojawiał się w środku, raz schodził do boku, a raz zostawiał więcej miejsca skrzydłowym cofając się delikatnie do tyłu. Za co więc trener Michniewicz może mieć pretensje do swojego najskuteczniejszego piłkarza?
Zwoliński po przerwie wbiegł na boisko w koszulce... Mateusza Lewandowskiego. Przez to, już w trakcie gry zamieszanie trwało około pięć minut, a zespół grał chwilowo w osłabieniu.
- Łukasz siedzi w szatni obok Mateusza i musiał sięgnąć jakoś przypadkowo po jego koszulkę. To młody chłopak, ale następnym razem taka sytuacja może nas drogo kosztować. To nie może się więcej przytrafić - mówił na pomeczowej konferencji prasowej trener Michniewicz.
Żartobliwie sytuację skomentował też Mateusz Lewandowski, którego koszulkę Łukasz ubrał. Pytany o sytuację z koszulką powiedział - W szatni siedzimy obok siebie. Może wpadła gdzieś na jego stronę. Nie wiem jak to się stało. Może chciał być jak Lewandowski z Bayernu?
Do śmiechu jednak wcale nie będzie Łukaszowi Zwolińskiemu, który drugi raz zdenerował trenera biorąc na siebie strzelanie karnego, mimo, że nie byłdo tego wyznaczony. Oczywiście w sytuacji można dopatrywać się pozytywów, że Zwoliński czuje się mocny psychicznie i rośnie na lidera zespołu, jednak w sytuacji gdy zespół kilka minut wcześniej stracił bramkę wyrównującą, powinien zachować się bardziej odpowiedzialnie.
- Łukasz nie był wyznaczony do strzelania karnego. W tygodniu trochę postrzelał na treningach ale powiedziałem mu, że przed nim w kolejce jestem ja, masażysta i magazynier. Nie wiem dlaczego wziął piłkę. Na szczęście Aka znalazł się w odpowiednim miejscu - mówił po meczu trener.
Co na to sam zainteresowany?
- Kolejnego karnego raczej oddam kolegom, bo inaczej trener mnie zabije. Na szczęście wtedy gdy nie trafiałem z karnych koniec końców wygraliśmy - tłumaczył po meczu młody napastnik.
Dziś na sytuację możemy spojrzeć z delikatnym przymrużeniem oka. Zespół Pogoni ostatecznie wygrał i w tabeli dopisał sobie trzy punkty. W przyszłości taki brak odpowiedzialności może jednak mocno drużynie zaszkodzić. I o tym Łukasz musi pamiętać.
Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.
Trwa ładowanie komentarzy...