- Wiem, że już gdy przychodziłem, pewne osoby kręciły głową rozmawiając na mój temat. Wtedy nie pełniły jeszcze tych funkcji, które w klubie pełnią obecnie - powiedział w rozmowie z naszym serwisem były zawodnik Pogoni, a obecnie piłkarz Górnika Zabrze Michał Janota. Rozmawiał Daniel Trzepacz.
Ostatni mecz w Górniku zagrałeś w połowie września więc pewnie cieszy, że znalazłeś się w kadrze na wyjazd do Szczecina?
- Miło, że będę miał okazję zawitać do Szczecina. Jedziemy z myślą o punktach, których nam bardzo brakuje. Wiadomo, że gdy nie ma punktów, to brakuje też dobrej atmosfery, jest sporo nerwowości. Pogoń tych punktów już sporo nałapała, jest w dobrej formie, więc liczę, że teraz czas na nas <śmiech>.
Jak to się stało, że nie jesteś już zawodnikiem Pogoni? Rzadko się zdarza, że z piłkarza rezygnuje się po pół roku...
- Trzeba o to pytać trenera i dyrektora sportowego. To była ich decyzja. Ja mogłem siedzieć na siłę w klubie, czerpać pod kątem finansowym, ale tego nie chciałem. Myślałem i wierzyłem w to, że Szczecin będzie miejscem, w którym będę się dobrze czuł i tak też było. Straciłem początek przygotowań ze względu na kontuzję, gdy wchodziłem do zespołu, trenerem był jeszcze Jan Kocian i wyglądało to w moim przypadku lepiej z meczu na mecz. Wiem, że już gdy przychodziłem, pewne osoby kręciły głową rozmawiając na mój temat. Wtedy nie pełniły jeszcze tych funkcji, które w klubie pełnią obecnie.
Czujesz, że nie dostałeś prawdziwej szansy w Szczecinie?
- Tak, nie dostałem szansy. Tak uważam. Liczyłem mocno na Szczecin. Mogłem zostać w rezerwach, ale nie chciałem szkodzić i sobie i klubowi. Po co? Nie chciałem sobie na to pozwolić. W Zabrzu wyciągnięto do mnie rękę, znamy się z trenerem Ojrzyńskim i chcę dać tutaj z siebie jak najwięcej.
Decyzja o rozstaniu z Tobą była dla fanów sporym szokiem. Wcześniej raczej nie zabierałeś głosu w tej sprawie...
- Taka jest piłka. Ja nie będę miał do nikogo pretensji, bo przystałem na to, co mi zaproponowano. Zostając, na siłę działałbym na swoją niekorzyść. Nie rozpamiętuję tego, bo to już za mną. Nie ma to sensu. Szczecin ma fajnych kibiców i jeśli kiedyś pojawi się opcja powrotu, to czemu nie? Ja się na to nie zamykam, bo w Szczecinie czułem się bardzo dobrze.
Na piątkowe spotkanie chyba dodatkowej motywacji nie trzeba?
- Z pewnością motywacji nie zabraknie. Nie wiem, czy dostanę szansę, bo wracam do zespołu po urazie. Jeśli trener postawi na mnie i wejdę nawet jako rezerwowy, to zagram jak tylko potrafię i liczę na zwycięstwo.
Górnik to cały czas klub w przebudowie, jak stadion w Zabrzu?
- <śmiech> Dokładnie, można tak powiedzieć! Mówiąc jednak poważnie: trener Ojrzyński przejął drużynę w bardzo trudnym momencie. Cały czas uczy się też tego zespołu. Myślę, że gdy przepracujemy z trenerem zimowy okres przygotowawczy, będzie to wyglądało już zupełnie inaczej. Do tego czasu musimy jednak punktować!
Macie w zespole wielu zawodników z "nazwiskami". Słowo spadek w szatni chyba się nie pojawia?
- Nie! Skąd! Wiadomo, że jesteśmy w kiepskiej sytuacji, ale nawet o tym nie myślimy. Musimy na mecze przekładać to, co robimy na treningach, bo wygląda to dobrze. Za treningi punktów nikt nam nie da i musimy robić to w meczach. Może część z nas ma też zbyt mało wiary w siebie, ale rozmawiamy o tym i pracujemy, aby to poprawić.
Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.
Trwa ładowanie komentarzy...