- Cieszę się, że mój syn, Patryk jest w tym zespole i jest jego kapitanem. Może powtórzą nasz sukces i będziemy mieli się z czego cieszyć, chociaż już teraz jest to duży wyczyn - powiedział w rozmowie z naszym serwisem Prezes Fundacji Szczecińskiej Akademii Piłkarskiej i jednocześnie zastępca dyrektora sportowego, Dariusz Adamczuk.
Jak samopoczucie po niedzielnym sukcesie juniorów starszych?
- Oczywiście, to bardzo duży sukces. Wczoraj jednak mieliśmy mieszane uczucia. Z jednej strony nasza drużyna rezerw mosno skomplikowała swoją sytuację, a z drugiej strony z Białegostoku napływały bardzo dobre informacje. Pamiętać należy jednak, że tak dużego sukcesu juniorskiego nie mieliśmy od wielu, wielu lat.
No właśnie. Pamiętasz finał z Zawiszą sprzed 30 lat?
- <śmiech> Oczywiście, że pamiętam. Zdobyliśmy złoto. Cieszę się, że mój syn, Patryk jest w tym zespole i jest jego kapitanem. Może powtórzą nasz sukces i będziemy mieli się z czego cieszyć, chociaż już teraz jest to duży wyczyn.
Gdy Ty grałeś w finale 30 lat temu na stadion przyszło 7 tysięcy kibiców. Teraz ciężko będzie taki wynik powtórzyć. Jest szansa, że mecz rozegrany zostanie na głównej płycie?
- Ostatecznej decyzji jeszcze nie podjęliśmy. Pamiętać należy, że główna płyta nie będzie atutem naszych piłkarzy. Większość z nich do tej pory występowała na boisku numer 2. Doskonale je znają. Oczywiście, jeśli ludzi będzie miało być więcej niż pomieszczą tamtejsze trybuny to trzeba się nad tym zastanowić. Mamy na to jeszcze trochę czasu. Jeśli spotkanie miałoby obejrzeć 600 kibiców, to lepiej to będzie wyglądać na boisku bocznym niż na głównym.
Wracając do rezerw, rozmawialiśmy na początku sezonu i mówiliśmy, że celem będzie utrzymanie w zreformowanej III lidze. Szanse są już jednak niewielkie.
- Tak i to nasza porażka. Niestety złożyło się na to wiele aspektów. Między innymi terminarz pierwszego zespołu i wiele spotkań w poniedziałki. Wtedy nie mogliśmy w rezerwach grać zawodnikami, którzy siedzieli na ławce. To oczywiście nas nie tłumaczy.
Jednak patrząc na składy Lechii i Pogoni doskonale widać różnicę...
- Tak, a do tego od zimy wszedł przepis, że po zakończeniu rozgrywek Ekstraklasy w rezerwach klubów z najwyższej klasy rozgrywkowej nie mogą grać chłopcy, którzy mają mniej niż 50% spotkań w rezerwach. Przez to w ostatnich meczach wystąpić nie mogli Kuba Piotrowski czy Dawid Kort. Do tego doszły kontuzje Roberta Obsta czy też Huberta Matyni. Wszystko mogło się wtedy potoczyć inaczej. Zrobimy oczywiście wszystko, aby jak najszybciej do ligi wrócić. To nie tylko my mamy taki problem przez reorganizację. Nie spadamy z 14., 15. czy 16. miejsca, tylko jeśli spadniemy to z miejsca 8. Oprócz nas rezerwy na tym szczeblu straci też Arka Gdynia, Zagłębie Lubin, Jagiellonia Białystok, Korona Kielce, Podbeskidzie Bielsko-Biała, Ruch Chorzów czy Piast Gliwice. W naszej lidze legitymowaliśmy się chyba najmłodszym zespołem. Nie ma się jednak co tłumaczyć, tylko zakasać rękawy aby jak najszybciej wrócić na ten poziom jeśli spadniemy.
Dotarły do mnie też informacje, że trener rezerw, Paweł Sikora zostanie asystentem Kazimierza Moskala.
- To jeszcze nic pewnego. Jeśli tak się stanie to Paweł Sikora będzie jednym z dwóch asystentów. Dalej będzie prowadził rezerwy i będzie takim łącznikiem między rezerwami, a pierwszym zespołem w kadrze którego będzie też wielu młodych piłkarzy. Po prostu dojdzie mu obowiązków.
Kto więc zostanie tym pierwszym asystentem?
- <śmiech> Oficjalnie jeszcze tego nie możemy ogłosić.
Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.
Trwa ładowanie komentarzy...
